Ja trochę z innej beczki.
Tytyłem wstępu do ustępu. Tak, minął mi okres audiofilskiego buntu, nervose trochę też już po latach mam w dupie. Wieszczom przyznaję rację, w gruncie rzeczy. W gruncie jest tyle miejsca na rzeczy, ze psychologom, i psycho-świrom również przyznaję rację i własciwie, to wiecie, komu kto tam chce. Nie musi sobie nawet tej racji życzyć. Wszyscy macie rację :)
To teraz jak już wszyscy mają rację, to może uda się porozmawiać.
Mam już jakąś tam perspektywę na słuchawkowy świat po okresach fascynacji, buntu, odpierdolu od kilku lat wydaje mi się, że mam już okres akceptacji świata. Na początek refleksja, jak wkurzał mnie okres kiedy tuzy robiły słuchawki niesamowicie, przejżyste, żylety, chude i ciężko było tego słuchać to tendecja do robienia słuchawek strawnych i przyjemnych już bardzo mi się tego, no wkurwia mnie po prostu.
Dam przykład jeden z wielu. Szlagierowy. Mieliśmy Beyerdynamici T1 V0, V1, V2 grały już znacznie strawniej ale straciły coś ze swojego pierwotnego spektaktu, migotania światełkami i lotności, niemniej to dalej jest zjawiskowe granie. Dostaliśmy V3, 32 ohmy zamiast 600. Bas nadmuchany, słuchawki nie mają już tej jakości wyrafinowania. Grają co najwyżej ok, nie wiem czy to nowe HD650 ale odbieram je w ten deseń. Obawiam się też, że 32 Ohmy Beyerowi nigdy nie wychodziły specjalnie dobrze, w ramach wielkomiejskiej legendy.
HD800 zostały zastąpione HD800s. Teraz po odejściu sławnego designera, nie będą już produkowane. Mamy za to HD8XX wraz z drop.com. To już kierunek T1v3.
Audeze natomiast w coraz to wyższych modelach idzie trochę w stronę światła i rozwartości (wydawało mi się, że to zabrzmi śmiesznie a jak zwykłe nie czytam później tego co piszę).
Jakoś tej Audio-Technice udało się moim zdaniem popełnić dobrego, o przyzwoitej ilości Ohmów flagowca otwartego, gra to zawsze jak jak chciałem aby grały T1, HD800, GS1000, K701 - i się nie psuje (odpukać). Nie jest też tandetnie wykonane, wręcz przeciwnie. Jeszcze - jeszcze jakoś tą cenę mogę (prawie) zaakceptować. Na tle konkurencji, bo racjoanlizująć jest dla mnie bez pojęcia.
Te różne HE1000v1v2v3, czy tam SE123. Focale Utopie, jakieś rumuńskie Meze. Te HiFimany to chińskie - niech to wybrzmi, nie mam jakichś specjalnych zarzutów do Państwa środka, wezmą w końcu światowe pierwszeństwo, są bardzo zdeterminowani, ale czuć że to nie projekt Senna lub Beyera. Czuje takie szydło Johna Grado w tych produktach. W wielu aspektach. Audeze o ile grają naprawdę fajnie (z resztą te HE1000) ciężko to nosić na głowie, bo są po prostu do ciężki i nie wiem czy tam ktoś słyszał o egonomii. Pewnie nie, no ale czymże jest ciężki magnetostat dla rasowego audiofila jak nie krzyżem do dźwigania, zarcik - żeby nie było, jak by kto nie spostrzegł.
No więc, gra to naprawdę fajnie, nie do końca mój styl bo jednak lubię te błyski i separację ale naprawdę uroczo. Tylko ja tego nie mogę mieć na głowie i ulecieć w muzyczny spektakl. Ja po prostu czuje, że te słuchawki przytłaczają moją głowę. Nie ważne jaki by miały rozklad masy, jaki pałąk i jak świetnie wykonane.
To cholerstwo jest po prostu mega ciężkie. PS1000 już były dla mnie za ciężkie.
No więc w takich prawie nic nie ważących GS1000 lub teraz ADX5000 ja zapominam o tym, że coś mam na głowie, czuje się lekko.
Głowościski Utopie, rumuńskie (nie zamierzam się silić na poprawność), chińskie, teksańskie, myślę że Warholizm jest i tu, i dzisiaj każdy ma swoje 5 minut i moze wyjśc na rynek ze swoimi nowymi słuchawkami za 2.399 USD i ludzie to kupią.
Czy dla Was to jest dalej normalne, że w 10 lat przeszliśmy od flagowców za 3000 PLN do flagowców za 30000 PLN i dalej jest jak gdyby nigdy nic?
to jest 1000% w 10 lat.
Ja nie mówię, że brak im wybitności i tak dalej.
Wykładając w końcu to co mam na myśli:
W szerokopojętym Himalaizmie, jest teraz taki trend, że 8 tysięczniki przestały być sexy.
Jest tłok, oblatane i te same trasy. Te same zdjęcia na instagramie i generalnie nic świeżego.
Zmienia się za to trochę rodzaj doznania, wyłania (a może wyłoniła się już) moda na głębokie doznanie samemu. Zaczyna to być bardziej sexy niż bicie rekordów.
Nie chodzi tutaj o bicie rekordów i przekraczanie granic a refefiniowany sposób doznania.
Myślicie, że jest na coś takiego miejsce w świecie słuchawkowym?
Nie na kolejne flagowce, kolejna twardszą membranę, kolejne połączenie stopów, najcieńszą warstwę świata a o zmiane postrzegania, technikalia, pricing i product placement a redefinicje podejścia do słuchawek jako takich.?