Ja znowu kompletnie nie rozumiem fascynacji MDR-CD3000. Porównywałem łeb w łeb z R10 i nie tylko z nimi. One się mają do R10 jak wyrób czekoladopodobny do najlepszego gatunku czekolady. Grają jak zwykłe słuchawki wraz ze wszystkimi wadami "zwykłych słuchawek" dającymi się wychwycić przy szybkich przeskokach z R10, czyli naprężeniem i "skwaszeniem" dźwięku na czele. Do tego są niespecjalnie szybkie i rozdzielczości też nie mają jakiejś powalającej.
Dopuszczam jedynie sytuację, że w przesłodzonym, podkolorowanym torze, CD3000 okażą się bardziej zjadliwe, ale ja takiego toru nie mam i nie chcę mieć u siebie. Pomijam oczywiście indywidualne gusta, ale dla mnie CD3000 są mocno przereklamowane, typowy przykład vintage z pompowaną ceną za pomocą dorabiania legendy lub pokrewieństwa z legendą, w czym mają interes handlarze. No bo kształt muszel jest ten co w R10, tylko są one z plastiku, a i przetwornik pewnie też nie na prawdziwej, hodowanej biocelulozie, bo takowa była w R10, a nie lignina z drewna.
Jest kilka modeli słuchawek w obecnej produkcji, które wolę od MDR-CD3000, a te są w sumie dla mnie w ogóle nie interesujące. Obecny wypust Sony MDR-Z1R jak dla mnie ma sporo bliżej do R10, i podobają mi się one, no ale podkreślam - dla mnie podobieństwo do R10 to zaleta, no chyba, że coś będzie dobrze udawać HE90. ;)
EDIT - zastanawia mnie tylko, czemu to coś, co zapamiętałem jako CD3000, miało oliwkowy kolor, a nie błękitny, i muszle jak R10, a nie jak na zdjęciu Karola?
EDIT 2 - na wcześniejszym zdjęciu z kuferkiem obok już bardziej mi to przypomina CD3000, które poznałem. Sorry za zamieszanie. :)