Jestem niemalze pewien, ze poszczegolne egzemplarze GS-ow roznia sie od siebie brzmieniowo (czasem bardzo), co wiecej, ten sam egzemplarz potrafi grac diametralnie inaczej w odstepie bodaj tygodnia czasu, takie cos mi sie trafilo dwukrotnie (zdaje sie, padl ofiara czegos podobnego rowniez Majkel odsluchujac PS-1000) i owa zmiana utrzymywala sie gdzies okolo 10 dni, brzmienie wychudlo, zrobilo sie ostre i cholernie jasne, nieprzyjemne, jak podczas ostatniej mojej wizyty w Krakowie, przy czym, caly ten proces zaczal sie jeszcze u mnie). Mam przedziwne wrazenie, ze zostawianie ich grajacych kilka dni z rzedu im nie sluzy. Po czyms takim wrocily jednak do normy (chociaz mialy wowczas przerwe odsluchowa) i ponownie graja (stabilnie, bo od kilku tygodni tak samo) takim pelnym i plastycznym brzmieniem, niezwykle przyjemnym. Uwazam je za przedziwaczne sluchawki w aspekcie stabilnosci, czy tez podatnosci na rozne takie dzialania wygrzewajace (grane zbyt dlugo bardzo glosno rowiez potrafia zrobic sie na kilka dni niezwykle ostre, po czy przy normalnym poziomie glosnosci powroca do starego koryta rzeki), tak byc nie powinno.
ps. zeby nie bylo, ze tylko Grado tak maja, HD-800 pokazaly rowniez analogiczna dziwacznosc, chociaz moze nie az taka (zaobserwowana przez kilka osob, ich dzwiek z recenzji Piotra Ryki, a takze Rafaella i Majkela kontra brzmienie pozniej odsluchiwanego egzemplarza od Mogosa).
Taaaaak, czasem mam wrazenie, ze jak tak czlowiek zacznie to wszystko analizowac to sie ociera o jakies Archiwum X, zeby nie rzec dom wariatow :")))