>> AdamWysokinski, 2009-09-04 10:38:04
> majkel, 2009-09-04 10:28:28
> Poza tym, czy walor artystyczny albumu wymaga solidnego masteringu?
Naprawdę uważasz, że nie? Wolisz rzeczy źle i brzydko wykonane od ładnych? Śmierdzącą bułę z pieczarkami i starym serem w poczekalni na dworcu PKS od jagnięciny w ziołach z butelką zinfandela na tarasie staropolskiego dworku? Jolę Rutowicz od Audrey Hepburn? Casablancę od Włatców móch?
Uważam, że Death Magnetic porządny mastering w niczym nie pomoże, a wybitne wykonania lub utwory bronią się same, nawet zaszumione i w mono. Weź takiego Furtwanglera i prowadzone przez niego koncerty orkiestrowe albo Louisa Armstronga. Twoje analogie są nietrafione do tego, o co mnie chodzi. To że dobra muzyka ładnie wydana jest lepsza od kiepskiej źle wydanej, to chyba każdy wie, i nie potrzeba do tego tylu odnośników.