Ja słuchałem SA5000 ze stockowym kablem, podobnie RS-1 i zgadzam się, iż są to słuchawki w sposobie zniekształcania muzyki bardzo zbliżone. Krótko mówiąc, góra (od 6 kHz wzwyż) jest podbita spokojnie o 8-10dB, bas jest symboliczny, stąd bierze się jego tzw. dokładność, punktowość, która dla mnie oznacza jego kompletny i absolutnie nienaturalny regres. Wokale brzmią jak w telefonach SE - bez ciepła, plastyczności, zero naturalizmu, piski myszy przeciskanej przez wyżymaczkę. Na pierwszy rzut ucha zastanawiałem się, po co ktoś tak grające słuchawki stworzył? Z czasem poznałem ospowiedź: Sony dedykuje te słuchawki realizatorom do celów analizy nagrań i najpewniej w tej roli się sprawdzają. Do normalnego monitorowania i realizacji w znaczeniu holistycznym (nie do wychwytywania czy w 100m3 studia lata jakiś anemiczny komar, którego z pewnością usłyszymy na SA5000) Sony proponuje MDR 7509HD, które są przeciwieństwem SA5000.
Natomiast propozycji Grado, tj. RS-1 nie rozmumiem wcale, te same żylety, co SA5000 tylko wykonanie rynsztokowe - wyglądają jakby ktoś je składał na chodniku na tej samej gazecie, na której spoczywa nienajświeższe buritos - śniadaniowy przysmak meksykańskiej konstruktorki.
_____________________________________
Hi-endy sprzedane, nowe oferty wkrótce :)