Jasna sprawa, że PS1000 mają lepszy bas od GS1000 wyraźnie, natomiast mniej wyraźnie GS1000 mają u mnie lepszy bas od HD800 mimo braku takiego zejścia. Przede wszystkim swoboda i otwartość.
Wszelkie układy lampowe mają ból w zadzie z basem, bo trzeba wielkich rozmiarów kondensatory sygnałowe w OTLu, bo i napięcie szczytowe i pojemność muszą być duże, a znowu przy transformatorze rdzeń pracuje bliżej nasycenia przy niskich częstotliwościach, pech chce, że te w muzyce mają największą amplitudę. Tak więc transformator jest przeważnie z małym zapasem, albo na styk i pewnie nie z częstotliwością około 20Hz a wyższą, to samo kondensatory wyjściowe OTL. Ja wiem, że do 300-tu omów takie kondensatory to pikuś, ale do 32 omów trzeba 10x więcej pojemności, albo patrząc na to inaczej - taki sam roll-off będzie o dekadę wyżej, czyli o ponad trzy oktawy. Bida panie, nie dziwota więc, że przy niskoomowych wychodzi zejście gorzej - tak musi to wyjść, no chyba że ktoś dowali pojemności i wtedy niezłe słoiki dojdą do konstrukcji wzmacniacza. Tymczasem tranzystorom to lotto, bo wrzucić kondensator sygnałowy na ponad 1000uF to żaden problem, napięcia wyjściowe oscylują wokół zera, można się przejmować głównie amplitudą AC. Często też wyjście jest typu DC, bez żadnych kondensatorów.
Poza tym tak szczerze, co już pisałem, najwyższych lotów basu z lampy nie słyszałem jeszcze. Nawet John Grado korzysta z hybrydy do strojenia słuchawek, a ta ma kolejną zaletę układów tranzystorowych - niską impedancję wyjściową. Współczynnik tłumienia przydaje się do kontroli basu, ale nie tylko. No i tu mamy znowu wyższość większej impedancji nad mniejszą. Jak impedancja wyjściowa jest poniżej oma w hybrydzie lub tranzystorowcu, to współczynnik tłumienia będzie kilkadziesiąt dla 32 omów, a kilkaset dla trzystu. Jedno i drugie spełnia swoje zadanie. Można znaleźć dokumenty w sieci, gdzie ktoś wykazał, że wzrost współczynnika tłumienia ma sens do około 40. Tymczasem jak będzie kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt omów impedancji wyjściowej, to na 300-tu omach dostaniemy satysfakcjonujący, a na 32-ch będzie tego od poniżej jeden do kilku, a to nie jest szczyt marzeń. No i znowu bas słuchawek wysokoomowych zarobi darmowe punkty. Nie wiem jak jest w Sensaurisie z elementami sprzęgającymi i impedancją wyjściową, ale ta maleje od sprzężenia zwrotnego znacznie. Przy 6S33S można by sobie na nie pozwolić, zresztą Trafomatic wpadł na całkiem mądry pomysł regulacji impedancji wyjściowej głębokością sprzężenia zwrotnego. Tym sposobem słuchawki o różnych impedancjach mają podobne szanse zagrać dobrze, jeśli tylko przełącznik zostanie prawidłowo ustawiony. Taki patent chyba też ma Cayin HA-1A.
No a wracając do odsłuchu HD800, już ostatniego w tym okresie wygrzewania tego egzemplarza - jeszcze się nieco wyrównały, już niektóre utwory nabierają ciekawego klimatu, np. ciepło i mrocznie zagrał mi "Suicidal Dream" Silverchair. Utwór, który jest królestwem wibracji i emocji grunge\'owego grania na GS1000. Wokale kobiece nieco odmłodniały, choć nadal są lekko podparte twardą nutą, natomiast fortepian, brzmi jak w plastikowym sarkofagu - głucho i zdudniają się w nim dźwięki, już nie rezonanse, ale efekt dudnienia się pojawia - takie falowanie dźwięku, odpowiednik efektu kręcenia się w drugą stronę koła samochodu na filmie, i z inną prędkością, albo wręcz to koło stoi. Zresztą, było o tym w szkole średniej na fizyce. Nowością dla mnie jest zawartość informacyjna sopranu. Wszelkie przeszkadzajki w muzyce elektronicznej jak Basement Jaxx są pierońsko realistyczne, jak spoza materiału nagrania. Efekt taki, że człowiek się rozgląda, nasłuchuje, skąd to szeleści, a to w utworze. Kiedy indziej znowu pojawiły się takie sample w utworze, które dawały odgłos jakby membrana się pruła w słuchawkach. Dałem się nabrać i wystraszony przestawiłem na inny kawałek - czysto i mocno, nic się nie stało. ;) W sumie nie słuchałem tej płyty z PS1000, więc muszę tę zaległość nadrobić. Ogólnie panuje w nich wciąż lekka głuchość i nie wiem, czy to się zmieni, natomiast potrafią grać otwarcie i obudować dźwięki jakąś niezależną grającą materią. Tyle że ta materia nie chce się tak rozchodzić swobodnie i daleko, by naturalnie zniknąć jak odlatujący daleko ptak, a po prostu gaśnie nagle w którymś momencie. Nie jest to mój typ wybrzmień, być może lampa daje dłuższe i wtedy to razem brzmi naturalniej.