@ fallow
A więc jednak zostajesz z GS1000?
No to może trochę dla refleksji i ewentualnej zmiany decyzji wkleję post Inżyniera nt. Grado RS-1, który swego czasu bardzo mi się spodobał i odzwierciedla moją opinię nt. tej firmy:
>>Grado to produkt dla bezkompromisowego amatora. Nie mówię tu o dizajnie, a o wykonaniu i wykończeniu. Pałąk z metalowego paska obszytego (fakt, porządnie) skórką. Do tego umocowane dwa klocuszki z czarnego plastiku, z otworami na wylot, w których przesuwają się stalowe pręty. Otwór w jednym klocku trochę niesymetrycznie umieszczony. Pręt cięty z metra, nie polerowany, końce zalane czarnym plastikiem (aby nie kaleczyły palców). Do tych prętów umocowany pierścień do którego kardanowo umocowano wytoczona z mahoniu puszeczkę na przetwornik. Kardan z wykończonego na czarno metalu. Nakładki gąbkowe dość sztywne i szorstkie, lewa różniąca się od prawej. Kabel rozgałęzia się na dwa cieńsze. Są to plastikowe rurki, z jednej strony zatopione w plastikowym trójniku, a z drugiej wchodzące do drewnianych puszek. Od wewnątrz puszek widoczny purchel kleju na gorąco mocujący rurkę od wewnątrz. Rurki z cienkimi kabelkami mają tendencję do załamywania się i skręcania. Egzemplarz który miałem miał już załamania przy trójniku, a kilkuletni egzemplarz Zbiga miał je całe poskręcanie i wymięte. Pudełko, w którym słuchawki są sprzedawane to zwykła, zgrzebna biała tektura falista z naklejona kartką z napisem RS-1 cośtam. W środku gąbkowe gniazdo. Reasumując: one grają dobrze. Ale wyglądają siermiężnie, i jest to kurtuazyjne, łagodne określenie. W porównaniu z konkurencją (AKG, Sennheisery, Bayerdynamic 880, Sony , Audiotechnika,...) są żałosne. Ale za to kosztują dużo więcej od większości z nich. Był u mnie sąsiad posłuchać. Nie znał cen, wiedział tylko, że drogie słuchawki. Posłuchał wszystkich, pooglądał i pyta: "Te (tu pokazał RS-1) to zupełna trzoda! Ile one kosztują?" Spodziewał się, że są istotnie tańsze od pozostałych. Zaśmiał się tylko grubym głosem, gdy się dowiedział, że kosztują 3kzł.
Dlaczego się tak o tym rozpisuję? Gdyż nie lubię, jak się mnie nabija w butelkę lub robi w konia. Produkt top-of-the-line, za duże pieniądze, sprzedawany w niewielkiej liczbie egzemplarzy, powinien cieszyć także oko, dotyk itp. Dbałość o szczegóły oznacza także szacunek dla klienta. Oraz jego dopieszczenie. Każdy z nas lubi się czuć dopieszczony, prawda? Firma Grado natomiast olewa mnie. Oszczędza grosze (peanuts!) na elementach, które - to prawda - nie przekładają się na jakość dźwięku, ale kształtują obraz produktu, producenta, a na końcu także nabywcy-właściciela. Za 1% narzutu, który bierze, mogłaby zrobić wodotryski. Uważam, że nie wystaczy, aby słuchawki za 1000 dolarów nie spadły z głowy, dawały się podłączyć i nie kaleczyły palców. One powinny także (!) wyglądać tak, aby się chciało chłonąć je wszystkimi zmysłami. Grado RS-1 absolutnie nie spełniaja tego warnku. Dyby, grając tak, jak grają, kosztowały tyle, co inne ze stawki, to mógłbym rozważać kupno (i zamykanie oczu podczas zakładania). Gdyby kosztowały 20% mniej niż HD650, wziął bym je na 100%. Za 3 kzł: sorry Winetou!<<
A więc co wybierasz: kultową Corvette czy perfekcyjne Porsche 911 GT3? Bo de facto przed takim wyborem stoisz, tylko w innej dziedzinie.
Pozdrawiam
Rollo