Audiohobby.pl

Słuchawki wysokiego lotu

majkel

  • 7477 / 6356
  • Ekspert
04-06-2009, 17:06
>> -Pawel-, 2009-06-04 16:55:26
>> majkel, a jak by pasował do DT880 Pro Twój najnowszy Moonlight?

Nie wiem, bo już ich nie mam. Zacytowałem nabywcę SL1. Więcej będzie później. Tzn. ja wiem więcej, ale ciężko takie uwagi na gorąco publikować.

lenar_87

  • 108 / 6069
  • Aktywny użytkownik
04-06-2009, 17:19
>> fallow, 2009-06-04 11:47:16
Beyerdynamic robi sluchawki raczej studyjne a nie audiofilskie wiec chocby cenowo nie konkuruja one z Grado RS1 czy tym bardziej GS1000.

fallow z calym szacunkiem i sympatia co to znaczy konkurencja cenowa? :) bo dla mnie (z punktu widzenia, jak mi sie wydaje normalnego konsumenta) cena danego produktu jest wtedy konkurencyjna jesli jest nizsza niz inny produkt. czy juz tak sie powalilo w audio-swiatku ze tylko to co najdrozsze jest "bezkonkurencyjne" nawet cenowo? :) Proba deprecjonowania jakiegos modelu tylko ze wzgledu na cene (NIZSZA!) jest chyba "malo zdrowa". Chcialbym tez od razu zaznaczyc ze mowie to w kompletnym oderwaniu od jakosci wymienionych w cytacie produktow, nie mowie, iz wysokie Grado graja gorzej...

Rafaell

  • 5033 / 6353
  • Ekspert
04-06-2009, 17:22
Jakby to było wszystko takie proste i oczywiste to by istniały tylko rude wiewiórki ale np. sa także czarne




                     

fallow

  • 6463 / 6326
  • Ekspert
04-06-2009, 17:29
Odpowiadasz na wpis
>> lenar_87, 2009-06-04 17:19:47

W swiecie audiofilskim, czesto to "price is product". Nie wazne jak co gra, jezeli kosztuje odpowiednio duzo - wielu jest sobie w stanie dorobic odpowiednia teorie i usprawidliwic badz wytlumaczyc dlaczego ten produkt ktory gra tak i tak jest lepszy przykladowo niz inne.

Powiedzmy, gdyby HD650 kosztowaly 3K PLN - na pewno znalezliby sie ludzie, ktorzy powiedziliby wtedy "no tak, za tak relaksujace brzmienie sie placi" etc.

Beyery cenowo z Grado konkurowac nie beda, gdyz ich najdrozszy produkt to okolica 1K PLN a Grado 7K :)

Dla wielu ludzi juz ten sam argument jest nie do pokonania, jest po prostu absolutem.

lenar_87

  • 108 / 6069
  • Aktywny użytkownik
04-06-2009, 17:36
>> fallow, 2009-06-04 17:29:58
Beyery cenowo z Grado konkurowac nie beda, gdyz ich najdrozszy produkt to okolica 1K PLN a Grado 7K :)

i wlasnie dlatego Beyery cenowo konkuruja z Grado. Panowie nie dajmy sie zwariowac :). Sam napisales to co kazdy tutaj doskonale wie ale przynajmniej zachowajmy resztki rozsadku i zdrowego rozumu i nazywajmy konkurencje konkurencja :). No chyba ze na kogos cena ma wplyw taki jak opisales wyzej... wtedy nie ma ratunku :). Pozdrawiam i lece do pracy

Rolandsinger

  • 2894 / 6357
  • Ekspert
04-06-2009, 17:39
@ lenar_87

Fallow pewnie miał na myśli to, o czym rozmawialiśmy u mnie, mianowicie, że audiofile to ludzie ostro pieprznięci na punkcie cen, podkładek, kabli, jakości...prądu, itp. urojeń. Innymi słowy dla miłośnika zegarków, Vacheron Constantin spóźniający się 3-4 sek. na dobę jest oczywiście o kilka klas lepszy od Seiko Kinetic, choć ten ostatni jest o kilka rzędów wielkości dokładniejszy, a wykonanie ma identyczne.

Tak więc w audiobzikolizmie nie chodzi nawet o jakość dźwięku, lecz o posiadanie czegoś, co jest w tym środowisku cenione, czyli owiane legendą - zasłużoną bądź nie, a jej związek z jakością brzmienia jest w tym kontekście dość luźny, a czasem wręcz dyskusyjny.

Na przykład całkiem legendarny cedek Pionka PD95 gra na poziomie mniej więcej Beresa (BasedOnMyExperience), ale ma, to co audiobzikole uwielbiają:

- masę 20kg!!!
- rozmiar
- masywną, skręcaną obudowę
- każdy kondensator jest osadzony w miedziowej tulei (oczywiście nie po to by lepiej grać, ale by audiofyl dostał na jego widok orgazmu)
- napęd o masie wału napędowego radzieckiego czołgu

a najważniejsze w tym wszystkim jest to, że w latach `90 kosztował krocie.

Tak samo jest ze słuchawkami. Liga ponad 1k$ to po prostu taka snobistyczna kategoria, niektórym świadomość, że słuchawki kosztowały 4x niż doskonały model studyjny Beyera DT880Pro, bardzo poprawia samopoczucie, co w sposób oczywisty wpływa na odbiór brzmienia muzyki.
_____________________________________

Hi-endy sprzedane, nowe oferty wkrótce :)
____________________________________________Zapraszam do zakładki AUDIOSCEPTYCYZM :)

Rafaell

  • 5033 / 6353
  • Ekspert
04-06-2009, 17:49
>> lenar_87, 2009-06-04 17:36:13
Gdybyś kolego wiedział ile dobrych produktów zabiła "dobra cen" dawana przez konkurencję to byś sie tak ta konkurencyjnoscią nie zachwycał. W dłuzszym okresie czasu konkurencja niszczy dobra jakość produktu,produkty ponadczasowe i dla tego moze dobrze że przy słuchawkach wysokich lotów nie idzie jak to mówia na noże, bo jest to produkt niszowy a nie pchełki do uszu za 8,70zł z których pot robotnika aż sie leje.

Rafaell



                     

selphy

  • 235 / 5942
  • Aktywny użytkownik
04-06-2009, 20:07
Czy warto wymienić Fostex T-7 na CAL i je później zrekablować ?
T-7 grają naturalnie i mi się podobają, ale Majkel tak wychwala te CAL, że zastanawiam się czy nie spróbować.
Domyślam się że CAL również nieźle grzeją w uszy.
Pozdrawiam

-Pawel-

  • 4792 / 5961
  • Ekspert
04-06-2009, 21:04
Odpowiadasz na wpis
>> selphy, 2009-06-04 20:07:24
Czy warto wymienić Fostex T-7 na CAL i je później zrekablować ?
T-7 grają naturalnie i mi się podobają, ale Majkel tak wychwala te CAL, że zastanawiam się czy nie spróbować.
Domyślam się że CAL również nieźle grzeją w uszy.
Pozdrawiam

Jakby co to na forum.mp3store jest właśnie oferta wymiany CAL! na Fostex\'y ;)

http://forum.mp3store.pl/index.php?showtopic=50503&hl=

-Pawel-

  • 4792 / 5961
  • Ekspert
04-06-2009, 21:23
Porównanie Fostex\'ów do CAL! odnajdziesz w recenzji Violet\'a: http://forum.mp3store.pl/index.php?showtopic=35038

pastwa

  • 3846 / 6356
  • Ekspert
04-06-2009, 21:54
Fallow to kiedy wpadniesz ? Roland, jak mozesz to tez dawaj :"))

GRADO__Fan

  • 299 / 6328
  • Zaawansowany użytkownik
05-06-2009, 01:15
>> Rolandsinger, 2009-06-04 17:39:06

Ehh strasznie antagonizujesz te swoje oceny.

>>audiofile to ludzie ostro pieprznięci na punkcie cen, podkładek, kabli, jakości...prądu, itp. urojeń. >>

Wrzuciłeś ekstremistów i snobów do jednego wora z audiofilami/ melomanami. Ja w sumie w audiofiliźmie nie widzę nic złego i mam problem z wytyczeniem granicy między audiofilem, a melomanem. W dużej mierze dlatego, że nie lubię szufladkować i być szufladkowanym.  

Ja rozróżniam takie dwa warianty. Kiedy audiofilizm jest środkiem, czyli skutkiem perfekcjonizmu melomana lub kiedy jest celem samym w sobie, gdzie nie słucha się już muzyki tylko dźwięków odtwarzanych przez co raz to inne i inne sprzęty grające.

Sam przecież używasz podkładek, kabli nie najtańszych, a o takim "audiovoodoo" jak wpływ polaryzacji gniazdka też miałeś okazję przekonać się na naszym ostatnim spotkaniu. Jakość prądu jest akurat niezmiernie ważna.

Bo co na przykład powiedzieć o tych co swój perfekcjonizm spełniają w konstruowaniu własnoręcznie sprzętu? Tu nie ma znaczenia cena, wygląd. Jakość się liczy.

Czytam ten wątek ostatnio z dużym opóźnieniem, ale trafiłem na Twój post z filmikiem o greckich audiofilach. Można powiedzieć, że dziwaki, owszem. Ja tam też widzę u niektórych mnóstwo pasji i miłości do muzyki. Czym innym jest gość co mówi, że miał okres na wymianę wzmacniaczy i przewalił ich u siebie prawie 50...
Jedno zdanie mi szczególnie utkwiło, jak Grek mówi, że dla niego dziwakiem jest człowiek, który swoją kasę wydaje na mercedesa :)
GFmod Audio Research
www.gfmod.pl

lenar_87

  • 108 / 6069
  • Aktywny użytkownik
05-06-2009, 02:16
>> Rafaell, 2009-06-04 17:49:03
Gdybyś kolego wiedział ile dobrych produktów zabiła "dobra cen" dawana przez konkurencję to byś sie tak ta konkurencyjnoscią nie zachwycał.

Kocham Twoja nadinterpretacje moich wypowiedzi...

Rolandsinger

  • 2894 / 6357
  • Ekspert
05-06-2009, 12:11
@ Grado_Fan


Ja nie twierdzę, że jestem całkiem zdrowy :) Tu chodzi raczej o zjawisko polegające na determinizmie sprzętowym rzutującym na odbiór muzyki. Weźmy pod uwagę taki oto przykład:

kupujesz od kogoś GC, słuchasz jednej, drugiej, trzeciej płyty..., jesteś zachwycony, w brzmieniu słyszysz dokładnie to, czego oczekujesz od danego gatunku muzyki.

Następnie zaintrygowany rozkręcasz klocek i ku swojemu zdumieniu nie widzisz ani jednego audiofliskiego komponentu: same najtańsze chińskie kondy, potencjometr za 1zł, kable najtańsze z metra, etc. i jaka jest Twoja pierwsza myśl:

- wymienić to wszytko na lepsze, będzie jeszcze lepiej!


Ale najgorsze jest, że nim tego nie uczynisz, nie zaczniesz wszystkiego przelutowywać, odchodzi Ci ochota na słuchanie: "przecież może być znacznie lepiej, po co słuchać, kiedy jest gorzej"?  

I na tym właśnie polega nasz problem. Podobało się, ale świadomość, że można coś poprawić wprowadza niepokój, odbiera dobre samopoczucie, które rzutuje na przyjemność z obcowania z muzyką.

Najgorsze jest to, że zawsze - przynajmniej teoretycznie -  może być lepiej, tak więc nienasyceniu nie ma końca, a muzyka schodzi na dalszy plan. Na tym polega tragizm i fetysz audiofila.

_____________________________________

Hi-endy sprzedane, nowe oferty wkrótce :)
____________________________________________Zapraszam do zakładki AUDIOSCEPTYCYZM :)

majkel

  • 7477 / 6356
  • Ekspert
05-06-2009, 12:32
Założyłem kilka miesięcy temu wątek Audiominimalizm, którego intencją było mniej więcej "Jak nisko można ze sprzętem upaść, żeby się przyjemnie i bezstresowo słuchało?". Wątek poszedł na dno po kilku wpisach. Można by się zastanawiać dlaczego. Jedną z tez jest to, co widziałem na youtube jak gość tłumaczył jak to audiofil kupuje coraz droższe kable. Otóż jest w tym coś z narkomanii - audiofil szuka coraz mocniejszych wrażeń, a kiedy ich dozna, słabsze wrażenia wywołują niedosyt. Poza tym przesuwa się bariera psychologiczna. 4000zł za parę kabli nie do pomyślenia kilka miesięcy wstecz staje się czymś akceptowalnym i normalnym za jakiś czas. Przełożenie jakości na pieniądze to osobne zagadnienie, ale chodzi o pewną ideę. Lepsze z czasem staje się punktem startowym, nie ma powrotu. Czemu tak się dzieje? Ano temu, że poprawa w sprzęcie odsłania nowe obszary muzyki jako takiej, nie tylko poprawia aspekty techniczne. Na lepszym sprzęcie słyszymy więcej z muzyki, a na czym kto się chce skupiać to inna sprawa. Przykład ze słuchanej ostatnio płyty klasycznej - przed zadęciem słychać wdech powietrza flecistek (płeć domniemana). Jeden by powiedział - a po co mi to słyszeć, to nie jest muzyka, to przeszkadza, itp. A ja powiem tak - że kiedy słychać po prostu wdech, to jeszcze nie wszystko, ale kiedy ja słyszę ile jest w tym wdechu emocji, słychać to przebudzenie wśród muzyków, prawie jak jęknięcie "teraz!", i to idealne zgranie w czasie jak na komendę. Tu się kryją nowe obszary czerpania doznań estetycznych. Jak kogoś zadowala rytm, melodia i nic więcej, to wystarczy telefon komórkowy z obsługą dzwonków polifonicznych w mp3, wszystko to będzie słychać, i nie trzeba iść dalej. Im lepszy sprzęt, tym więcej emocji i muzyki jako takiej, nie przekonacie mnie, że tak nie jest.