Przyznam, iż po cichu liczyłem na zgranie się E9 z brzmieniem Moonlighta SL1, ale że recenzja jest w drodze, to nie będę teraz pisał dlaczego. Odnośnie źródła - niestety (albo stety) im nowsza generacja Moonlighta, tym lepsze źródło towarzyszyło jego powstaniu, więc naturalnym jest spadek własnej ingerencji wzmacniacza w dźwięk, a wzrost przeźroczystości. Oczywiście, musi być coś więcej, ale tego więcej jest coraz mniej i chyba w coraz lepszym guście. :) Szczytem ubarwiania był chyba v.4, a ostatni jaki pozwalał słuchać mp3 128kb/s z przyjemnością był v.6.
Dodam, iż Piotr Ryka przy okazji recenzowania sprzętu był niejako beta-testerem SL1 również, zwłaszcza pomysłu wyrzucenia dławików, które od v.4 były w każdym Moonlighcie. Ze względu na niektóre typy słuchawek jednak muszą zostać, ale nie ma obaw, od prawie roku wlutowuję powietrzne, skręcane samemu, a one nie wpływają na dźwięk. Posiadacz SL2 je ma u siebie, a nabywca SL1 będzie miał. ;)