Rolandsinger
Ha jesteś zdiagnozowanym przypadkiem :)
Wyjaśniło się dla czego lubisz bardzo głośno słuchać. Otóż w przeszłości uszkodziłeś sobie a raczej doznałeś urazu na jakims za głośnym koncercie.
Co na to nauka"
Arnaud Noren i Jose Eggemont w 2005 roku wykryli u zwierzat doświadczalnych że koty narażone na "urazy dzwiekowe", a potem przeniesione w ciche otoczenie, nie tylko wykazywały ubytek słuchu, ale takze zniekształcenie map tonotopicznych w pierwotnej korze słuchowej. (mówiąc powiedziały by że mają zniekształcony odbiór wysokości dzwieków). Jednak gdy uległe urazowi koty przenoszono na kilkanascie tygodni w otoczenie bardziej hałaśliwe, ubytek słuchu był mniejszy, a do zniekształcenia map w ogóle nie dochodziło.
AKG K701 z podbitymi wysokimi robiły za lekarstwo a teraz sytuacja Ci się stabilizuje na Soniaczach.
Z innego przypadku pewnego muzyka można wywnioskować ze słuchanie muzyki o szerokim pasmie spektrum tonów może działać rechabilitujaco na zmysł słuchu. Ważne jest to że lokalne roztrojenie nadmiernym hałasem komórek włosowych w organie Cortiego po kilku miesiacach moze być w jakimś stopniu nazwijmy to sprotezowane przez mózg. Same komórki ich część niestety sobie załatwiłes na amen. Na szczęście dla Ciebie ucho nie działa tak jak oko przy róznianiu kolorów.
Wniosek dla wszystkich; jesli koncerty dogłaśniane, to tylko ze stoperami w uszach dla własnego dobra-po prostu !!!