HD650 to bardzo dobre, jeśli nie wybitne słuchawki. Grają ciepłym, słodkim, naturalnym dźwiękiem, nie tracąc szczegółów, a to wielka zaleta. Najważaniejsze jest to, że nigdy nie sybilują, można więc na nich słuchać większości płyt. Są też prestrzenne i stosunkowo łatwe do napędzania, jak ostatnio przekonałem się nausznie Xcans jest dla nich dobrym partnerem, grają z nim relaksująco i bardzo przyjemnie.
GS1000 to zupełnie inna bajka, powiedziałbym, że jeśli HD650 to słuchawki dla słyszących normalnie, to Grado niemal w większości (z wyj. SR60 i RS2) to słuchawki grające zgodnie z audiofilskim stereotypem: kreślą szkielet dźwięku, szkic, wszystko jest lekkie, nieznośnie atakujące szczegółami, góra przypomina tłuczenie szkła, a na rocku wiertarkę dentystyczną, wyraźnie brakuje masy, spoiwa, bas daje osobliwy efekt: niby jest, ale go nie ma. Wydaje mi się, że uderza w otoczeniu wygłuszjącej gąbki, która skutecznie pochłania jego całą energię - de facto tak jest - GS1000 mają pokaźnych rozmiarów gąbki. GS1000 usiłują wszystko uprzestrzenniać, instrumenty sprawiają wrażenie zawieszonych w przestrzeni. Niektórzy amatorzy tych słuchawek próbują mówić o graniu głośnikowym w tych słuchawkach, to jednak nieco inna bajka - w GS1000 dźwięki rozchodzą się bardziej wszerz i wertykalnie, tymczasem najlepsze zestawy grają głównie w głąb.
Poza tym najbardziej nieznośną wadą tych słuchawek jest wycofana średnica, wokale są płaskie, konturowe, głowy wokalistów przypominają sprasowane walcem postaci z filmów Disney`a. Całości dopełnia syntezatorowy bas na słabych nagraniach oraz wiercąca góra, epatująca apokryficznie detalami, Co ciekawe niektórzy twierdzą, że te słuchawki potrafią zagrać normalnie, zamiast karykaturować muzykę, jednak potrzebują do tego bardzo drogiego toru. Niestety w relacji jednego z tutejszych Amatorów tych słuchawek, pieczołowicie dobrany tor pod ten model za grube tysiące nie wycisnął z nich ani jotę więcej niż przenośny plejerek, jednak takie wyznania zdarzają się jedynie w prywatnych rozmowach, na forum panuje kult tych słuchawek, moim skromnym zdaniem, na podstawie mojego gustu - całkowiecie nieuzasadniony.
Wierzę natomiast, że można swój zestaw tak dostroić, że te słuchawki zagrają przyzwoicie, niemniej w tak specyficznie dobranym torze, tylko one będą mogły rozwinąć skrzydła, gdyż taki tor musi po prostu niwelować zniekształcenia charakterystyki tych słuchawek, która wygląda jak przekrój przez Himalaje. Najprawdopodobniej takim sprzętem dysponuje Piotr Ryka, ale nie mogę tego potwierdzić empirycznie.
_____________________________________
Hi-endy sprzedane, nowe oferty wkrótce :)