Mialem kiedys AKG K501, niestety to byla totalna amatorka. Brak wzmacniacza, brak przyzwoitego źródła.. o napędzeniu ich nie było mowy. Zapamiętałem je, jako słuchawki o których się zapomina słuchając muzyki. Komfort niesamowity! Szybko je wtedy sprzedałem, były inne priorytety.
Zacząłem się ostatnio na poważnie zastanawiać na czym mi zależy w kwestii audio, sprzętu, muzyki.
Początkowo słuchałem new romantic, 80s, electro rock, jakis electro punk i innych raczej dosadniejszych wykonawców. Teraz jedynie boli mnie od tego głowa :)
Grado_Fan wspominal w topicu o wygrzewaniu sluchawek nt. utworu "Gloomy sunday" by Sarah Brightman.
Zdobylem ten album, przesluchalem i zakochałem się. Dziadzieję chyba, bo odczuwam przyjemnosc wlasnie z takiej tworczosci. Spokojna, melodyjna, pelna wszelakich instrumentow muzyka. Coś pieknego.
CAL! imho (na moim sprzecie) do tego się kompletnie nie nadaja ;) a to byly jedyne sensowne sluchawki w moim posiadaniu.
Znalem jako tako szkołę brzmienia AKG, naczytalem sie recenzji, opinii typu "świetna przestrzeń, niesamowite wokale, reszta pasma conajmniej bardzo dobra" komfort z łezką w oku wspominałem..
Az ktoregos dnia pomyslałem "warto spróbować!".
Stało się.
Trafiła się okazja, wyszło mnie to 480zł z przesyłką lotniczą. Cenowo jestem zadowolony. Słuchawki mają niecały rok, na fotkach stan co najmniej bardzo dobry+. Gorzej niz CAL! z pewnoscia nie bedzie, a moze byc tylko lepiej.
Pomysli sie jeszcze o odpowiedniej amplifikacji, ale to z biegiem czasu. Podoba mi sie zabawa W DIY, moze SOHA II bylaby dobrym partnerem dla AKG. Pozyjemy - zobaczymy :)