Jakie znowu uprzestrzennianie. Nie mam doświadczenia z dźwiękiem studyjnym, czyli interpretowanym, a z żywymi wydarzeniami muzycznymi bez nagłośnienia. Jak słucham dobrze zrealizowanej płyty operowej, to się czuję w Grado GS1000 jakbym tam był, a teatr Słowackiego lub krakowską Operetkę zacząłem odwiedzać wcześniej niż szkołe podstawową, i pewnie dlatego jakiś tam model akustyki w mojej głowie się zakodował. Nie interesuje mnie dźwięk z kolumn, bo ten mi przypomina słuchanie z daleka. Jeszcze nie słyszałem takiego zestawu kolumnowego, który oddaje granie filharmonii z perspektywy widza w piątym rzędzie, a ja uwielbiam siedzieć blisko. Są tacy, którzy uważają, że scena powinna być za głośnikami, które już są kilka metrów od słuchacza. Mnie takie granie "u sąsiada za ścianą" nie bawi i wolę zestawy wyganiające wykonawców do pokoju na dywan. Jeśli Grado RS1 lub GS1000 nie grają naturalnym (nie kolumnowym) basem, to które słuchawki takim grają? Granie Fostera aka Denon aka Creative to jest budowanie specyficznej akustyki klubowej, gdzie wielkie instrumenty stoją w ciasnej piwnicy, wszystko się odbija od ścian, jest gęsto i wylewnie. Co kto lubi, a do analitycznego słuchania tego, co jest na taśmie służą Beyerdynamic DT48 E.