Każda ze słuchawek wymaga odpowiednio do niej dobranego toru, na którym wpasuje się w upodobania jej użytkownika. Z tymi wysokich lotów dobór odpowiedniego towarzystwa bywa szczególnie istotny, bo w nieodpowiednich warunkach potrafią zagrać porównywalnie lub niewiele lepiej od tańszych modeli. Poza tym mogą się pojawiać różnice między seriami danych modeli, a także nawet między egzemplarzami.
Z dosyć niedawnych niedawnych porównań mogę wspomnieć o Focalach Utopiach, które testowałem w domowych warunkach w domu i zrobiły na mnie dobre wrażenie. Kilka miesięcy później, będąc w pobliskim salonie audio, po odsłuchu L5k, finali, LCD-XC, ADX5000 sprawdziłem Focale podłączone do ifi idsd pro. Zabrzmiały niezwykle płasko, sucho, bez najmniejszych przejawów życia, a poza tym na całym paśmie była mgła... Nie jestem pewien, czy został sprowadzony do salonu ten sam egzemplarz, czy inny niż testowany przeze mnie w czerwcu. Jednak gdybym wystawił opinię tylko na podstawie wrześniowego odsłuchu w salonie, mógłbym stwierdzić, że ich cena jest nieadekwatna do prezentowanej jakości dźwięku i są po prostu słabe. Jednak stwierdzić mogę, że połączenie tego egzemplarza (nie wiem, czy był "wygrzany") w takim zestawieniu z pozostałymi klockami dało wspomniany, nieprzyjemny rezultat. Dlatego wolę dać sprzętowi przynajmniej kilka dni, aby się z nim osłuchać, dzielić się pierwszymi wrażeniami (im jest gorzej, tym bardziej się nad nim znęcam, żeby zagrał:)), aby potem wydać o nim w miarę adekwatny do tego, co usłyszałem, osąd.
Jeśli nie spełnił moich oczekiwań, zawsze wspominam o tym, że nie słyszałem egzemplarza osób wypowiadających się bardzo pozytywnie o tym modelu, w ich torach, którego brzmienie może odbiegać nawet znacznie od tego, czego doświadczyłem. Na odbiór muzyki ma wpływ dużo czynników, począwszy od naszych upodobań dźwiękowych, tego co odbieramy za naturalne (dźwięk na żywo z instrumentów na których gramy, z koncertów bez nagłośnienia, z nagłośnieniem... lub ten, do którego się przyzwyczailiśmy), a skończywszy na fizjologii. Dla większości osób muzyka ma sprawiać przede wszystkim przyjemność, a jeśli poprawki sprawiają, że brzmi bardziej atrakcyjniej dla danej osoby od tego, co zostało nagrane... nie widzę w tym nic złego. Nasze domy to nie studio nagraniowe, gdzie pracowalibyśmy nad dźwiękiem, dokonywali masteringu (będącego też pewnym zniekszta... poprawieniem pierwotnego przekazu), a chwila relaksu.