Audiohobby.pl

Słuchawki wysokiego lotu

Karol

  • 2011 / 4321
  • Ekspert
06-02-2014, 20:32
Niedawno, Brodacz porównywał LCD-3 i HE-6. Przeczytałem jeszcze raz to, co napisał.
Konkluzja jest taka.
To bardzo trafne spostrzeżenia.
Zgadzam się nimi w całej rozciągłości.
W tym tekście, spokojnie można zamienić HE-6 na HE-5LE i wszystko będzie się zgadzać.
Moim zdaniem można ten tekst z powodzeniem potraktować jako porównanie LCD-3 z HE-5LE!
Właściwie wszystko, co chcę napisać, już w nim jest.
Przytoczę, zatem cały akapit na temat basu.

"Bas w Audeze schodzi niżej jest trochę mocniejszy i bardziej barwny niż w Hifiman. Trwa i wybrzmiewa on też dłużej.
W HE-6 (tu zamienić na HE-5LE) jest bardziej punktowy i zwarty oraz podobnie mocny, co w LCD3, lecz objętościowo jest go mniej.
Po uderzeniu Audeze dają pomruk i nasycenie a Hifiman szybkie zgaszenie i odcięcie."
(Całość do przeczytania w wątku Słuchawki->Ortodynamiczny świat, Brodacz - http://audiohobby.pl/topic/10/2027/134)

Dlatego ja do agresywnego bardzo dynamicznego rocka czy metalu, chyba dalej będę wolał Hifimany.
Ale we wszystkim innym rocko-podobnym, LCD-3 mogą wyjść na pierwsze miejsce.
Chociaż, kto wie? Dopiero poznaje i odkrywam Audeze LCD-3.
Może we wszystkim zastąpią mi Hifimany…
Jeszcze słówko na koniec o wzmacniaczu Cary Sli-80.
Nie wiem, co będzie w lato, bo Sli-80 grzeje niczym piecyk.
Mały pokój na pewno można spokojnie nim ogrzać!
Co będzie jak przyjdą upały po 30 stopni?
Strach pomyśleć. :)

Karol

  • 2011 / 4321
  • Ekspert
06-02-2014, 22:12
>> Synthax, 2014-02-06 18:50:15
Karol gratulacje! Piękny zestaw:)

Dziękuję za gratulacje. :)
Siedzę, zmieniam słuchawki, słucham i coraz bardziej się cieszę.
Cary Sli-80 to naprawdę bardzo dobry wzmacniacz.
A LCD-3 coraz bardziej cudownie melodyjne.

Karol

  • 2011 / 4321
  • Ekspert
06-02-2014, 22:22
Nie podałem w jakim repertuarze.
Słucham właśnie Ludovic Beier & Marc Berthoumieux - "Jazz accordeons a la recre" z 2009 roku.
Harmonia Breiera to rarytas rarytas w wysaniu LCD-3.
Bardzo przyjemne dźwięki. :)

Karol

  • 2011 / 4321
  • Ekspert
06-02-2014, 22:24
Errata
Zbyt się chyba przejąłem. :)

Miało być:
Harmonia Breiera to rarytas w wykonaniu LCD-3.

Karol

  • 2011 / 4321
  • Ekspert
28-02-2014, 19:03
Sony MDR-CD3000

Jako, że nikt ostatnio nie che pisać w tym "opuszczonym wątku", postanowiłem coś tu wrzucić. :)
Zacznę od razu mocno.
Bardzo dobre słuchawki już zostały zrobione. Teraz robi się najwyżej dobre.
Taki kategoryczny wniosek nasunął mi się po zakupie Sony MDR CD3000 i odsłuchach nie produkowanych już od dawna słuchawek.
Mam na myśli np. AKG K1000 czy „Baby Orpheusa”.
Porównując je do  Audeze LCD-3, Denonów AH-D7100, Hifimanów HE-5LE, które posiadam, jak również po przeczytaniu recenzji i wątku dotyczącego nowego flagowca tzn. AKG K812, tak mi jakoś wyszło. :)
W cenie tych ostatnich można poszukać Sony MDR-CD3000, a dopłacając "co nieco" można mieć "Baby Orpheusa" wraz ze wzmacniaczem HEV70.
Jedne i drugie słuchawki, moim zdaniem, grają „lepiej” od tych, które wymieniłem wyżej.
Są to słuchawki stosunkowo nowe i aktualnie produkowane.
Sądząc po tym co piszą właściciele AKG K812 (oraz ci, którzy ich słuchali), te "stare" są też chyba "lepsze" i od nich.
Trochę to smutne, bo miałem nadzieję na przełom, po pierwszych całkiem dobrych a nie kiedy entuzjastycznych opiniach.
Pomyślałem, być może nareszcie godny następca AKG K1000!
Zdaje się jednak, że to jeszcze nie te słuchawki. :(
Sony MDR-CD3000 "wpadły mi w ucho" u Wiktora, gdzie miałem okazję, pierwszy raz ich posłuchać.
Zresztą zachwalałem je po tej wizycie, jednoznacznie mówiąc, że mnie się podobają.
„Baby Orpheusa” za kwotę, którą na niego przeznaczyłem kupić się niestety, nie udało.
Choć niewiele brakowało do szczęścia.
Jak do tej pory przegrałem tylko 3 aukcje. Czyli wszystko przede mną
No, ale Sony MDR-CD3000, są moje! :-)
Siedzę sobie i napawam się mnóstwem szczególików, które raptem pojawiły się, jakby nie wiadomo skąd, w znanych mi utworach.
Jak na razie jestem pod urokiem ogromnej ilości powietrza i wyrazistości dźwięku w nagraniach oraz jego barwy.
Bas też wydaje mi się w porządku. Nie wiem czy potrzebny byłby głębszy.
Jak na razie, jestem pod urokiem tego co te słuchawki potrafią.
Mam nadzieję, że "zachwyt" nie jest chwilowy. :)

Soundman

  • 775 / 4015
  • Ekspert
28-02-2014, 19:12
Karol, na zdjęciach słabo to widać, ale czy ucho mieści się w środku padów czy dotyka pady?
Jakby mało głębokie wydają się te pady, ja to lubię jak ucho nie ma styczności z niczym.

Karol

  • 2011 / 4321
  • Ekspert
28-02-2014, 19:25
Ucho się mieści się w środku padów.
Nie ma takiego luzu jak w LCD-3, ale się mieści.

brodacz

  • 1780 / 3826
  • Ekspert
28-02-2014, 19:57
Karol gratuluje zakupu i dziękuje za to ,że dzielisz sie z nami swoimi odczuciami i wrażeniami.
Czy porównywałeś je bezpośrednio z R10?

Jeśli mógłbym dodać coś do Toich przemyśleń o słuchawkach produkowanych kiedyś i tym że podobaja się Tobie bardziej.
To temat na osobny watek ale coś wsponać zawsze można :-)

Takich słuchawek jak te stworzone na poczatku lat dziewięćdziesiatych czyli Orpheus, SR-Omega ,R10 i K1000 już nie będzie a w szczególności Orpheus i
SR-Omega które pośród wyróżniajacych się wyróżniaja sie jeszcze bardziej.
To był czas gdzie chciano stworzyć jak najlepsze słuchawki. JAK NAJLEPSZE to był priorytet.Dziś takiego priorytetu już nie ma i to nie tylko jeśli chodzi o słuchawki ale i w wiekszosci dziedzin i produktów.Na pierwszym miejscu jest zarobek i nic w tym dla zarabiajacych złego lecz dla rozwoju i kupujacych już tak.





Karol

  • 2011 / 4321
  • Ekspert
28-02-2014, 20:13
>> brodacz, 2014-02-28 19:57:43

Słuchałem jedne po drugich u Wiktora, ale jak dla mnie zbyt krotko.
Mam tylko w pamięci wspomnienie, o słabszym bardziej płytkim basie R10.
Średnica wydała misie posobna, góra zresztą też.
To właśnie chyba bas i trochę bardziej ostra góra, zdecydowały, że CD3000 spodobały mi się bardziej.
MDR-C3000 były po prostu bardziej wyraziste od R10.
Przy takich krótkich osłuchach jest to bardzo istotna cecha, wpływająca na ocenę.
Przy dłuższym obcowaniu i różnych gatunkach muzyki może być zupełnie odwrotnie.
Choć jestem jakoś dziwnie przekonany, że w moim przypadku nic by to chyba nie zmieniło.
Co do słuchawek już nieprodukowanych to niezmiennie podoba mi się ich szczegółowość i  finezja grania oraz "perspektywiczna" przestrzeń.
Jeśli coś takiego istnieje. :-)
To chyba główne powody za które je lubię.

brodacz

  • 1780 / 3826
  • Ekspert
28-02-2014, 20:34
Karol

Bas i troszkę bardziej ostra góra... żałuje ,że nie posłuchałem tych CD3000 u Wiktora a pamiętam mówił ,że te Sony bardzo dobre.

Perspektywiczna przestrzeń - jeśli odbieramy to stwierdzenia tak samo to jest to jeden z podstawowych aspektów za które wyżej wyróżniłem SR-Omega i Orpheus.K1000 też potrafia coś takiego lecz wydaje mi się ,że głównie dzieki swojej nietypowej konstrukcji. Mam też trochę problem z ich barwa i przyswajalnościa.

Karol

  • 2011 / 4321
  • Ekspert
28-02-2014, 20:34

Po zastanowieniu, dorzucę jeszcze sentyment jaki we mnie budzą.
Nie jest on bez znaczenia.
To trochę taka tęsknota za urokiem minionych czasów i wartości które pomału stają się niepotrzebnym anachronizmem.
Taka wartość solidnej pracy, wykonanej z szacunku do odbiorcy i samego siebie.
Gdy był jeszcze duch i entuzjazm tworzenia czegoś lepszego, doskonalszego.
Napawają mnie nieodmiennym podziwem, że po tylu latach, przy tak rozwiniętej technice, nie pojawia się nic lepszego.
:-)

Baele

  • 753 / 5112
  • Ekspert
01-03-2014, 02:41
Karol,

a jakbyś brzmieniowo porównał te soniaczki do LCD-3 ?

Kiedyś miałem okazję za grosze kupić te CD3000, ale nic o nich nie wiedziałem.

asmagus

  • 4439 / 5440
  • Ekspert
01-03-2014, 13:39
Witaj w klubie, też teraz pluję sobie w brodę, że za kilka stówek (zł) mogłem je kupić w idealnym stanie kilka lat temu, ale nim dowiedziałem się co to to już kto inny skorzystał.

Karol

  • 2011 / 4321
  • Ekspert
01-03-2014, 15:03
>> Baele, 2014-03-01 02:41:53
Karol,
a jakbyś brzmieniowo porównał te soniaczki do LCD-3 ?


Pytanie jest z tych tzw. łatwych i trudnych zarazem.
Miałem odpowiedzieć dwoma, trzema zdaniami, ale uznałem, że słuchawkom a przede wszystkim kolegom z forum, należy się trochę więcej.
Nie mam przyrządów, nie mogę zrobić pomiarów.
Nawet nie wiem czy potrafiłbym je zrobić i właściwie zinterpretować. :-)
Mam do dyspozycji swój zmysł słuchu, swoją wrażliwość i zestaw skojarzeń.
Wszystko to zostało ukształtowane w pewien charakterystyczny tylko dla mnie i być może niezbyt powtarzalny sposób.
Dlatego pewnie to, co piszę, jest mało miarodajne i na pewno mocno subiektywne.
W tym momencie uświadomiłem sobie, że nie mogę napisać jak jest, a tylko jak ja to odbieram.
I tak to proszę traktować. :-)
Tak z pamięci nie zakładając LCD-3 na głowę, powiedziałbym, że różnica jest w:
 - profesjonalizmie,
 - naturalności oraz w
 - szerokości spektrum przekazywanego dźwięku.
Postaram się po kolei wytłumaczyć, co mam na myśli i o co mi chodzi.

Profesjonalizm.
Po jednej stronie mamy do czynienia z aktorem mającym wspaniałą dykcję, który cyzeluje każde słowo, ba każdą zgłoskę i w sposób wyważony przekazuje emocje.
Potrafi wciągnąć w świat, który kreuje i ukazać jego wyrafinowanie i piękno.
Tu nasuwa mi się określenie "sztuka wyższa".
Po drugiej mamy człowieka, opowiadającego barwnie, z pasją być może nawet zajmująco, ale czasami trochę niechlujnie i z normalną, (czyli na ogół kiepską) dykcją.
Mam wrażenie obcowania z takim "swojakiem", a nie z tzw. "postacią".
Z „Kimś”, kto od pierwszego momentu potrafi skupić na sobie uwagę wszystkich.
To zdaje się nazywamy charyzmą.
Coś takiego, w sensie muzycznym, posiada Orpheus.
Jest to też walorem słuchawek Sony MDR-CD3000.
Na pewno w mniejszym stopniu, ale jest to wyraźnie odczuwalne w obcowaniu z nimi.

Naturalność.
Poza wrażeniem, że dźwięki instrumentów i głosy brzmią tak jak powinny jest jeszcze coś innego.
Na ekranie, to dobry aktor wydaje się nam prawdziwy, naturalny.
Człowiek z ulicy, bez przygotowania, mimo że zachowuje się w sposób dla siebie naturalny, wcale nie jest tak postrzegany przez widzów.
Z tą swoja nieporadnością, niewyraźną wymową, sztywnymi i kanciastymi ruchami, odbierany jest raczej, jako sztuczny, niż jako naturalny.
Jest jeszcze sprawa tzw. warunków nagrania.
Na Sony MDR-CD3000 dźwięk brzmi jak w specjalnie przygotowanej sali koncertowej czy studiu, gdzie akustyka jest wspaniała.
Wszystko jest w swoistej równowadze, na swoim miejscu a ponadto słychać każdy detal,
Wszystko wybrzmiewa i ma swoją wydaje się prawdziwą barwę.
W normalnej salce czy świetlicy jest zgoła inaczej.
Bas albo ulega wytłumieniu albo wzmocnieniu, góra gdzieś ginie a wszystko potrafi się zlewać w tzw. kakofonię dźwięków.
To też jest dźwięk naturalny. W Sony chodzi o tę naturalność w wydaniu koncertowym.

Szerokość spektrum.
Nie wiem jak to inaczej nazwać, ale chodzi mi o to, że na górze w MDR-C3000 są całe przestrzenie, których nie uświadczy w LCD-3.
A dołem jest naprawdę tylko trochę bardziej gęsto i ciut głębiej na korzyść LCD-3.
W takim ujęciu (czy pojęciu), Sony MDR-CD300 grają zdecydowanie szerszym spektrum dźwiękowym niż Audeze.

Karol

  • 2011 / 4321
  • Ekspert
01-03-2014, 15:05
Można powiedzieć, że Jacintha to wokalistka, której utwory brzmią zawsze, bardzo dobrze i pięknie.
Bez mała na każdych słuchawkach podpiętych do każdego wzmacniacza.
To nie jest prawda!
Tak można mówić dopóki nie posłuchało się słuchawek Sony.
Naprawdę pięknie, jest na MDR-CD3000.
Puściłem Jacinthę, żeby sprawdzić tylko jak to zabrzmi.
Zacząłem słuchać i nie byłem w stanie zmienić na cokolwiek innego.
Poleciały po kolei płyty: "Here\'s To Ben" (1999), "Autumn Leaves" (2000), "Lush Life" (2002) i prawie cała "Jacintha Is Her Name" (2003).
Na Sony MDR-CD3000, utwory zawarte na tych płytach można podziwiać jak obrazy impresjonistów.
Można zbliżyć się do obrazu i oglądać każdą plamkę.
Można śledzić całe ich grupy składające się na określoną barwę z osobna.
Można zrobić też krok w tył i napawać się niezwykle realistycznym, barwnym i pięknym widokiem, który został namalowany tą techniką.
W identyczny sposób można analizować i podziwiać obraz dźwiękowy, jaki malują te słuchawki.
Jeżeli się zechce, tak kompletnie bez wysiłku, można usłyszeć każdą zgłoskę.
Niemal każdą literkę. Wszystkie te: ts, st, it, tz c, s.
Słychać pękającą nitkę śliny, jaka tworzy się na ułamek sekundy przy odrywaniu języka od podniebienia.
Brzmi to wszystko tak od niechcenia i bardzo naturalnie.
Saksofon jest niezwykle realistyczny w dolnych, środkowych i górnych rejestrach.
To samo fortepian. Co do instrumentów basowych to są tam gdzie powinny być, czyli przesunięte ku tyłowi.
Nie wpychają się na pierwszy plan i nie utrudniają odbioru pozostałych instrumentów i wokalu.
Co jest z tym związane bas nie jest tak dobitny jak np. w Denonach.
Jest też jakby trochę bardziej wycofany i ciut mniej gęsty niż w Audeze LCD-3.
Ale czuć ten pomruk i zejście, tylko jakby z trochę większej odległości.
Wynika to z racji tego przesunięcia perkusji i gitary basowej w głąb sceny.
Może właściwszym określeniem będzie, nie przesunięcie a usytuowanie ich we właściwym miejscu.
Bo zazwyczaj tam właśnie są!
Jak po tym dodam, że słychać stuk drewna pałeczki w metal i dopiero później dźwięk samego talerza wprowadzonego w wibracje tym uderzeniem.
To bije dosłownie po "uszach" niezwykłość tych słuchawek.
Co jest też rzadkością to, to, że można skupić się na każdym z osobna składniku, tworzącym ten utwór.
To znaczy np. na samym wokalu, albo tylko na którymś z instrumentów i śledzić jego linię melodyczną.
Najcenniejsze jest to, że można zrobić ten wspomniany wyżej "krok w tył" i podziwiać całość.
Poszczególne dźwięki i detale niczym barwne plamy u impresjonistów, składają się w niezwykle piękny i realistyczny dźwiękowy obraz.