Szczerze mówiąc nie miałem skojarzenia z głośnikami słuchając na K1000, co zdarzało mi się chwilami nawet na Grado RS2 tudzież Creative Aurvana Live! Dla mnie prezentacja z głośników jest przeważnie zbyt odległa, lubię być bardziej biernym współuczestnikiem zdarzenia muzycznego niż obserwatorem. Na pewno w systemie głośnikowym nie będzie takiego bezpośredniego podania smaczków warsztatowych gry na instrumentach jak jest to widoczne. Odnoszę się oczywiście do tych zestawów głośnikowych, które w życiu słyszałem, a nie było tego wiele, niemniej zdarzało się słyszeć przekonujące zestawy. Tyle że zauważyłem pewną tendencję ogólną do pchania wykonawców nie bliżej niż na linię głośników, a scena najlepiej żeby sięgała daleko za głośniki. Ja mam wtedy wręcz odruch przysuwania się do głośników, wychylania głowy, chciałbym być bliżej. Od tego mam od dawna słuchawki, a K1000 nie powalają tylko tym, jak są skonstruowane. Podobne tricki próbuje od sporego czasu stosować Firma Sony, ale korzysta, z małych, wysokoefektywnych przetworników, które z racji zasilania ich małą mocą nie mogą mieć takiej rozpiętości dynamicznej, jak sterowane z podwójnej elektrowni (w skali słuchawkowej oczywiście) K1000, i tu bym widział ich główną przewagę. Co do roozciągnięcia basu, brak bezpośredniego sprzężenia membrany z uchem wyklucza jego prawidłowe rozciągnięcie, gdyż przetwornik ma za małą do tego średnicę. Nie słuchaliśmy basowo krytycznych utworów, ale myślę, że jest to w dłuższej perspektywie do odrobienia. ;)