Audiohobby.pl

Słuchawki wysokiego lotu

fallow

  • 6457 / 6075
  • Ekspert
16-08-2008, 16:07
I teraz przesiada sie na CS600 wiec sprzedaje swojego CS300 za 1150 USD.
http://www.head-fi.org/forums/f42/fs-leben-cs300-346385/

Wspomina tez, ze Leben przypasowal mu z K701 i wlasnie z D5000.

fallow

  • 6457 / 6075
  • Ekspert
16-08-2008, 16:08
Wkardla mi sie literowka :) Nie 1150 lecz 1550 USD :) Pokrywa koszty paypala oraz wolrdwide shipping.
Wiec nic tylko kupowac.

ptx

  • 651 / 6107
  • Ekspert
16-08-2008, 16:17
tylko ze to wersja 110v.

fallow

  • 6457 / 6075
  • Ekspert
16-08-2008, 16:20
Nie da sie przerobic jej na EU :) ?
Jezeli dobrze kojarze to CS300 kosztuje w EU kolo 2000 EURO wiec 1500 USD z transportem to dobra cena.

ptx

  • 651 / 6107
  • Ekspert
16-08-2008, 17:00
wszystko sie da :).cena bardzo atrakcyjna to prawie nowy wzm. ma 200h jeżeli ktoś używa kolumn to wzm.  sluchawkowy ma gratis.

majkel

  • 7477 / 6105
  • Ekspert
16-08-2008, 18:24
Ja się szykuję do jakiejś większej opinii na temat wczorajszego spotkania u Piotra Ryki, ale na razie jestem w biegu między miastami Małopolski i Śląska. Potwierdzam, iż atmosfera spotkania była świetna, a poziom dźwiękowy testowanych zestawień, a było ich sporo, nie schodził niżej bardzo dobrego. :) Dziękuję gospodarzowi za miłe i pouczające, jak to @fallow zauważył, spotkanie, i na początek napiszę zestawienia, jakie grały, aby podgrzać nieco atmosferę. ;) Kolejność urządzeń i zestawów przypadkowa.
1) Cairn Fog v.2/upgrade: LC Audio Clock, kond. Oscon -> Tara Labs Air 1 -> ASL Twin Head (upg.) w trybie OTL -> Beyerdynamic DT880 Pro, CAL by Conducfil, Ultrasone Edition 9, Grado GS1000
2) jak wyżej, tylko TwinHead w funkcji pre dla Gain Stage II by stefanB -> AKG K1000
3) DIY DAC CS4397/CS8416 upgrade: op-amp, zasilanie -> no IC -> Moonlight v.7 max -> słuchawki jak wyżej, ponadto Grado RS2, Sennheiser HD600, HD650 (pożyczone do głębszego przesłuchania)
4) Cairn j.w. -> Monacor XLR -> Rudistor NX33 -> balanced CAL by Conducfil i inne, których ja już nie przesłuchałem, ale nie będzie to trudne do odrobienia, jak sądzę. Meeting u @fallowa to pewnie tylko kwestia czasu. ;)
Dodam jeszcze, że słuchaliśmy TwinHeada z trzema lub więcej - nie jestem w tej chwili pewny - kombinacjami lamp zasilających i końcówki mocy, tutaj np. 45 mesh plate Emission Labs, 2A3... wiedza do uzupełnienia. Cdn. :)

ptx

  • 651 / 6107
  • Ekspert
16-08-2008, 19:42
>> majkel, 2008-08-16 18:24:00
...

to czekamy na recenzje:).proszę jeżeli to możliwe o porównanie rudiego z moonem...

Rafaell

  • 5033 / 6102
  • Ekspert
16-08-2008, 20:58
W sumie to sporo będzie ciekawego i dla nas egzotycznego ale nie uprzedzajmy faktów
Czekamy niecierpliwie piszcie koledzy piszcie

Rafaell

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

majkel

  • 7477 / 6105
  • Ekspert
17-08-2008, 00:48
Wrażeń część pierwsza, czyli jak to się odbywało. Innymi słowy - Wstęp.

Pogoda przez cały dzień była nieprzewidywalna. Właściwie to wczoraj o 7:10 obudził mnie grzmot blisko miejsca zamieszkania, potem były dwie godziny ulewy i nawracającej burzy. Nie wyglądało na to, aby się ta nawałnica w Częstochowie mogła rychło skończyć, ale pozory mylą. Dwie godziny później zaczęło wychodzić słońce. Tempo pakowania się, przygotowania rzeczy na spotkania rodzinne, formalne i odsłuchowe spowodowało, że udało się dotrzeć w umówione miejsce z dwudziestominutowym poślizgiem. Chęć rozprostowania nóg dała lepszy ogląd tego, co działo się właśnie na niebie. Zaduch totalny, żar mimo znów mocnego zachmurzenia i bezruch powietrza. Piotr Ryka pojawił się swoim samochodem po pewnej chwili oczekiwania, i kolejne kilka(naście?) minut zajęło dotarcie na miejsce. Gdy wysiadaliśmy, po chwilowej mżawce zaczęło wychodzić słońce. Reasumując, pogoda zwariowana, także dla bębenków usznych, co Piotr stwierdził na początku spotkania.
Zaczęło się oczywiście od wypakowania sprzętu okołosłuchawkowego, z urządzeniami elektroakustycznymi włącznie. Jako że miałem nieco do wypakowywania, Piotr oddelegował @fallowa do zapoznania się z Ultrasone E9 w dopieszczonym pod nie torze włącznie z doborem lamp, a ja sobie składałem na razie swoje klocki. Jak to zwykle bywa przy takiej ilości elementów, zwłaszcza gdy DAC jest wciąż kitem do połączenia go w grającą całość, coś się zapomni. Nieszczęsny zasilacz do wzmacniacza słuchawkowego został w mieszkaniu niespakowany, i zanosiło się, że nici z odsłuchu Moonlighta v.7. No ale, zasilacz 12V na wtyczce koncentrycznej 2.1/5.5 to nie rzadkość, zwłaszcza w dobie internetu. Coś takiego Piotr u siebie dzięki Bogu znalazł, wprawdzie zasilacz impulsowy, ale pasujący napięciowo i wydajnościowo. Na zasilacze impulsowe każdy się krzywi, i ja też na początku byłem niezadowolony. Na szczęście wpięcie na chwilę słuchawek do dziurki CDka dało właściwy punkt odniesienia, bo zagrało odpowiednio inaczej. Z tą nieaudiofilską sytuacją meteorologiczną coś musiało być na rzeczy.
Na początek wziąłem na warsztat Sennheisery HD650, aby się wreszcie zapoznać z tymi słuchawkami. Ciemno, nawet na zbytnio skupionym w przestrzeni sopranie. W międzyczasie zwolniły się Ultrasone Edition 9, więc je wpiąłem dla odmiany, zamiast dalej rozgryzać HD650. Kolejne zdziwienie, bo grają dobrze. Przestrzeń nie zamyka się tak blisko słuchacza jak to pamiętam ostatnio na swoim nieco mniej dopieszczonym torze, no i instrumenty się dość realistycznie malują w przestrzeni. Bas zwarty, ogólnie jaśniej niż na HD650, lepszy timing, ale dolny sopran był suchawy i nie całkiem spójny. Co na to HD600? Poprosiłem o udostępnienie tych klasyków od Sennheisera, abym mógł sobie pobieżnie odpowiedzieć, kto dla mnie jest lepszy - HD600, czy HD650? Dziwna sprawa, HD600 zagrały sporo inaczej od HD650, w sposobie podejścia do instrumentów, barwie sopranu i jego fakturze HD600 dość blisko było do E9. Szybki wniosek - Ultrasone są podobne, ale lepsze. Bardziej przejrzyste, lepsza kontrola i dynamika, dokładniejszy zarys instrumentów. W HD600 podobnie nie spodobał mi się niższy sopran. No ale ja dobrze znam te słuchawki, i wiem jak mają grać w moim torze. Pogoda, zasilacz, niepełne rozgrzanie sprzętu? Ten sam efekt na zgoła innych słuchawkach. Wpiąłem więc DT880 Pro, aby zobaczyć, co ja tu i teraz słyszę, mając na uwadze to, co powinienem słyszeć z dobrze znanych mi słuchawek w znanym mi towarzystwie. No, zagrało to, co powinno było, uwzględniając, że to meeting, inne miejsce, inna pora słuchania i pogoda. Czy to aura odpuściła, czy to czar Beyerdynamików, czy może upłynął dobry czas dla komponentów elektronicznych  właśnie w tej chwili? Trudno powiedzieć, w każdym razie nadeszła pora przesiąść się w fotel Piotra i zasmakować prawdziwych znakomitości ze świata słuchawkowego. O tym w następnej części relacji - obiecuję już bardziej konkretnie ;)

Rafaell

  • 5033 / 6102
  • Ekspert
17-08-2008, 11:18
Oj widzę niedobrze, całe systemy słuchawkowe uległy przewartościowaniom i koledzy teraz nie mogą się pozbierać i napisać opinii ;)

Rafaell

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

lancaster

  • Gość
17-08-2008, 11:29
Rafaell i takie recki podobaja mi sie nabardziej :) Bezposrednie porownanka, nei ma czrow marow, albo cos gr alepiej albo neistety slabiej....chciaz trzymam kciuki za CAL to w tak wyśrobowanym towarzystwie nie spodziewam sie ich jako rownorzzędnego parnera niestety....no ale grzecznei czekam :)

\'Wiadomo, ze taki a taki pomysl jest nie
    do zrealizowania. Ale zyje sobie jakis
    nieuk, ktory o tym nie wie. I on wlasnie
    dokonuje tego wynalazku.\'

Rafaell

  • 5033 / 6102
  • Ekspert
17-08-2008, 11:40
No to ja pospekuluję; faworytem zostały GS1000 dzięki Tara Labs Air 1 na  Cairn Fog v.2/upgrade

Rafaell

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

ptx

  • 651 / 6107
  • Ekspert
17-08-2008, 11:56
ja stawiam na ue 9 a tara labs air 1 to nerwus .

majkel

  • 7477 / 6105
  • Ekspert
17-08-2008, 14:00
No to teraz na temat AKG K1000. Jako że trwa olimpiada, spróbuję w sportowym stylu, a porównanie słuchawek to będzie taki wielobój. Tyle że że nagrody przewiduję także w indywidualnych kategoriach. AKG K1000 zgarniają tu co najmniej dwa złote medale. Za co? Za dynamikę i bezpośredniość na pewno. Na razie nie wykluczam pierwszych miejsc ex aequo. W sumie ciężko by mi było, jako że AKG K1000 należy rozpatrywać jako kategorię samą dla siebie, chociaż z drugiej strony - liczy się ostateczny efekt, nie ważne jak uzyskany.

Ergonomia - pierwsze wrażenie jest takie, że K1000 wydają się mniejsze, lżejsze i delikatniejsze od tego, co sobie można wyobrazić na podstawie zdjęć. Czy to dobrze? Zdecydowanie tak! Słuchawki te dzięki mocnemu, ale nie zbyt mocnemu trzymaniu się czaszki, a także lekkiej wadze, niepodatne są nawet na dość zdecydowane ruchy głowy. Kto się lubi pokiwać przy muzyce, ten z AKG K1000 nie ucierpi, a Grado SR325i lub Alessandro MS2i zaraz rzuci w kąt. Będzie przy tym sporo łoskotu. :) Przetworniki w K1000 mają ustawiany kąt. Piotr Ryka już je ustawił w podobno optymalnej pozycji, zostaje wypracowanie sobie ułożenia słuchawek na głowie. O to powinno się zadbać w przypadku każdych słuchawek tak na marginesie. AKG K1000 trzeba ustawić tak, a przynajmniej ja tak to robiłem, aby dobierany dźwięk był jak najbardziej gęsty, ale z właściwym odbiorem sopranu i możliwie realnym odwzorowaniem muzyki.

Dźwięk - ASL Twin Head wystąpił w roli przedwzmacniacza, Gain Stage II jako końcówka mocy, z ustawionymi raz potencjometrami, a w użyciu były tylko DACTy Twin Heada. Od razu nadmienię, iż świetnie na AKG K1000 słychać było zmiany lamp, co świadczy o dużej przeźroczystości Gain Stage II. Gratulacje dla konstruktora!
Na początku w Twin Headzie były na końcówce mocy lampy 45 Emission Labs, o czym wspomniałem też w innym wątku. Czy będzie euforycznie? Pytanie retoryczne dla tych, którzy mieli do czynienia z K1000. Nie! To są słuchawki które bezpardonowo grają to, co popłynie ich kablem, dźwięki instrumentów traktują jak rozkaz do natychmiastowego wykonania, a informacja o instrumencie jest jak szczegółowy meldunek z rozpoznania terenowego składany dowódcy. Aż tak źle? Nie, aż tak dobrze. :) Pierwsze wrażenie miałem takie, a utrzymało się ono do końca, iż AKG K1000 charakteryzują się naturalną, czyli ogromną dynamiką. To nie jest tylko basowy impakt, to są także mocno potrząsane kastaniety i twardo odbijające się od ścian ich echo. To są mocno napięte struny, które poczujesz jak drgają, jeśli chcesz dotknąć. Pisanie o AKG K1000 w wersalskim tonie nie bardzo ma sens, jakoś łatwiej jest pisać tak, jak się czuje, gdy się ich słucha. Kolejna sprawa to akustyka. Słuchawki nie dość, że otwarte, to jeszcze nie pompują membran usznych, jak to muszą wręcz robić słuchawki zamknięte. Inaczej nie miałaby konstrukcja zamknięta uzasadnienia funkcjonalnego głównie z powodu braku izolacji w obu kierunkach. Tak więc nie dość, że słuchawki AKG są otwarte, to jeszcze grają "przez powietrze". Jeszcze nie głośniki, ale czy jeszcze słuchawki? Pod względem amplifikacji odcięły się już od reszty dynamicznego świata słuchawkowego, pod względem prezentacji? Hmm... Przestrzeń w nich jest wielka, realistyczna, daje poczucia bycia tam, gdzie grają, ale na to wszystko nałożona jest studyjna wręcz analityczność i dokładność. Wszystko jest dokładnie odgrywane, z mocnym kontrastem i wypełnieniem zawsze mieszczącym się w dokładnym obrysie dźwięków.
Rytm czy też PRaT to kolejna kategoria, gdzie K1000 czują się jak ryba w wodzie. Nie spadają z głowy, świetnie słychać zacięcie muzyków do grania. Na pewno pomaga temu spójność prezentacji K1000. Ta sama dyscyplina w każdej części pasma i świetne, nie przesadzone umiejętności tonalne. No to mamy już: świetną dynamikę, rytmiczność, imponującą przestrzeń i naturalistyczną akustykę. W GS1000 zauważyć można pewną kompresję dynamiki, zwłaszcza na basie, ale więcej metafizyki przestrzennej. Te słuchawki budują klimat teatru, gdzie zgasły światła, a spotlighty padły na artystów, ustawionych w wyraźnej przestrzennej kolejności. Wszystko jest zawieszonej w gęstej, mrocznej aurze, i nie ma tu znaczenia, że słuchawki te do ciemnych raczej nie należą. K1000 w towarzystwie lamp 45 grały jasno, optymistycznie, atmosfera słonecznego dnia i ogólnej wysokiej motywacji muzyków do grania. W GS1000 będzie mniej zdecydowania, więcej czarów i rytuałów. Bardzo fajnie na Grado wypadną rytmy afrykańskie, na K1000 znowu hiszpańskie. Dużo nerwu i drzemiącej energii, która zaraz zgodnie z oczekiwaniem eksploduje. Podobno nie ma zejścia basu w K1000 dostatecznego. Cóż, jakoś nie było większego sensu interesować się tym. :) Impakt był, bas słyszałem - to mi wystarczy. ;) Jak się mają do tego Ultrasone Edition 9? Trzeba się do nich długo przyzwyczajać po K1000. Na początek jest wrażenie założenia na głowę uszkodzonych słuchawek. Po przystosowaniu się do ich prezentacji mamy tę niemiecką precyzję w lokowaniu instrumentów, nieco mroczniejszą aurę, pewnie wskutek izolacji, swoiste domknięcie sceny muzycznej - na szczęście dostatecznie daleko, tam gdzie sala koncertowa mogłaby się kończyć - nie z tych największych oczywiście. Ogólnie K1000 bardziej przekonały mnie pogłosowością. Te z E9 były bardziej przywiązanej do narzuconego im umiejscowienia, ciut uproszczone, mniej bezwzględne w zachowaniu. Gorącokrwiste K1000 są górą. I chyba ogólnie są górą - całościowo. Ciekawym doświadczeniem było porównanie jednych i drugich do przekablowanych Ceative Aurvana Live! O tym częściowo napisałem w innym wątku, ale jeszcze w kontekście K1000 - przesiadka CAL <-> K1000 jest sporo mniej bolesna. Podobna sytuacja jak CAL <-> RS1. Inna rozkład akcentów paśmie i elementach prezentacji, ale jakby podobna logika. Coś jakby zgasić lub zaświecić część światła w pokoju - to jest wciąż ten sam pokój. Grado RS2 lub E9 - tu jakby nam ktoś przemeblował lekko pokój przy okazji, trochę to potrwa zanim wszystko poodnajdujemy, i przyzwyczaimy się do oglądania tych samych gratów w nowych okolicznościach. Pora na podsumowanie? Chyba tak.

AKG K1000 to słuchawki wyjątkowe - konstrukcyjnie i prezentacyjne. Myślę, że to miała być odpowiedź na słuchawki elektrostatyczne. Większa niż w klasycznej konstrukcji dynamicznej przestrzeń, bezwzględny naturalizm - ja to lubię, otwartość, no i taki niuans: K1000 potrafią pogłaskać, podczas gdy elektrostaty nie potrafią uderzyć. Czyli kto lepszy? :)

fallow

  • 6457 / 6075
  • Ekspert
17-08-2008, 15:04
Mysle, ze i ja dorzuce cos od siebie. Nie bedzie to ostatni post, poniewaz nie sposob opisac tego wszystkiego krotko i zwiezle.

Ja nie jestem wielkim pismakiem wiec zastosuje taktyke kawa na lawe :)

Jednak jeszcze nim zaczne, chce podziekowac Gospodarzowi, za bardzo ciekawe spotkanie i mila atmosfere. Takze Majkelowi i jego Narzeczonej za reszte. Razem udalo zbudowac sie sprzyjajace warunku mimo niekorzystnej pogody.

Po przemysleniu i ulozeniu sobie wszystkiego w glowie, ogarnalem juz swoje doswiadczenia ktore to wynioslem ze spotkania i mniej wiecej rysuje mi sie to tak - podajac sluchawkowe konkrety - o sprzecie bedzie pozniej.

Najlepszymi sluchawkami spotkania byly dla mnie AKG K1000.
Najwiekszy naturalizm, co mnie zaskoczylo - bo myslalem, ze przy takiej odleglosci glosnikow (bo chyba tak trzeba to nazwac) od uszu - nie bedzie bezposredniosci - bardzo sie zaskoczylem. Kiedy trzeba jest bezposrednio, kiedy nie trzeba - nie jest. Przestrzennosc po prostu bez ogrodek lepsza niz w GS1000. W glab, w bok, we wszystkich wymiarach lokalizacja jest przejrzysta i dobitnie zaprezentowana. Wszyskie plany byly wyrazne i te dalsze i te blizsze. Bila naturalnosc. Naturalnosc bez nawet ulamka podkolorowania - po prostu to co jest przed kablem - wychodzilo z przetwornikow. Zadnych upiekszen, zadnego mijania sie z prawda a jednoczesnie prezentacja pobudzajaca i ciekawa. Dlaczego ? Bo po prostu ciezko wypunktowac tutaj braki, dlatego tez prezentacja tak zblizona do naturalnej jest ciekawa i pobudzajaca, inspirujaca do dalszego sluchania. Na tym poziomie nie potrzeba fajerwerkow czy "upiekszania prawdy" by zachecic sluchacza do dalszego odsluchu.
Ilosc basu i impakt AKG K1000 - bo na pierwszy rzut oka mozna zarzucic im, ze np. ilosc jest mniejsza niz w GS1000 i E9 jest bardzo prosta do wytlumaczenia. GS1000 oraz E9 maja troche podbity bas. AKG K1000 ma go tyle ile go jest w naturze. Oczywiscie, ze mozna lubic ciut podbity bas i czesto zyskuja na tym utwory z pompa - ale to nie jest do konca naturalne. Kompresja dynamiki basu w GS1000 nie zostala przeze mnie nigdy odnotowana. Prawdziwa kompresja dynamiki pozwalajace uwydatnic owa dynamike basu ma miejsce w Edition9 - zdecydowanie wieksza niz w CAL. Mam na mysli tutaj dzialanie takie - jakie oferuje dowolny zewnetrzny plugin - kompresor.
Bo byc moze mowimy o czyms innym ? Bas w GS1000 jest dla mnie najzwyczajniej w swiecie podbity. Podobnie w CAL I E9 - ale w tych 2 przypadkach odczuwam juz kompresje dynamiki, co w modelu prezentacji obu sluchawek jest w moim odczuciu cecha pozytywna i bardzo pasujaca do reszty.

GS1000 na tle K1000 upiekszaja sama przestrzen. Robi sie bardziej metaficzynie i czuc jak to nazwal Majkel "odprawianie rytualow". Zgadzam sie. Tak wlasnie jest. GS1000 tworza taka aure metafizyki a K1000 graja kawa na lawe, w niezwykle prawdziwy sposob. Faktycznie, ja slucham duzo muzyki, ktora korzenie ma zdecydowanie afrykanskie. Od Jazzu po nowa elektronike, gdzie zwlaszcza podobaja mi sie nawiazania i akcenty afrykanskiej rytmiki. Byc moze dlatego tez tak lubie GS1000. Jednak w prawdziwosci - nie zastanowie sie nawet chwili - K1000 to najbardziej prawdziwe i naturalne sluchawki jakie mialem okazje uslyszec w zyciu. Zadnych sciem, zadnego lania wody - prawda ale tak zaawansowana w sposobie prezentacji, ze poznawanie tej prawdy bez upiekszen jest ciekawe samo w sobie i przebija mozna powiedziec sluchanie upiekszen innych sluchawek.

Sa to sluchawki o charakterze zblizonym bardziej do GS1000 w sposobie prezentacji moim zdaniem.
Editiion 9 i CAL ja osobiscie zaklasyfikowalbym do drugiej grupy prezentajci.

Edition9 czy CAL nie bylo jak dla mnie prosto zalozyc ani po K1000 ani po GS1000. Skrzydla sa podcinane, jestesmy zamykani na ograniczonej przestrzeni, otwartosc sie konczy, przestajemy latac i ladujemy na krzesle - ladujemy znow w sluchawkach i widzimy nasz pokoj i sprzet audio z ktorego sluchamy.

Tak wlasnie jest moim zdaniem, chocby nie wiadomo jak dobre technicznie czy w jakimkolwiek innym aspekcie byly Edition9 i CAL - znow czuje sie sluchaczem, ktory muzyki slucha na swoim sprzecie i sluchawkach.
Czar znika. Kiedy sluchalem na tej pierwszej, bardziej otwartej w sposobie prezentacji grupie - znika sprzet. Pozostaje bezposredni kontakt z muzyka. Nie czuje sie po prostu tak bardzo, ze sluchawki odtwarzaja cos nagranego, czuje sie muzyke prawie tak - jak gdyby mozna ja dotknac. Przy K1000 nawet bardziej niz w GS1000 - poniewaz sa bardziej dobitne i "konkretne", nigdy sie nie zastanawiaja - sa narzedziem, ktore nie wprowadza w prezentacje nic "swojego" - one takze zupelnie znikaja i pozostaje sama muzyka.

W pojedynku GS1000 vs K1000 - bo taki wedlug mnie jest najpoprawien wytypowany - zwyciezca sa dla mnie K1000.

Napedzanie tych sluchawek, tor - poprawne jego zlozenie wlasnie pod nie, jest trudne - ale jak pokazal Piotr - mozliwe, wiem - ze kiedys na pewno musze je miec. Zachorowalem :)

Odnoszac K1000 do K701...To nie jest klasa i epoko wyzej, to jest kilka klas roznicy. Powiedzialbym, ze K701 z K1000 maja raczej malo wspolnego poza tym, ze maja w nazwie "AKG" i roznymi drogami daza do naturalizmu, jednak natura w AKG K1000 jest zywa i na wyciagniecie reki, w K701 jest poprawnie namalowana.

Czy GS1000 mialy jakiekolwiek przewagi ?

W Naturalnosci prezentacji nie. Przewagi moga byc kwestia gustu, poniewaz GS1000 serwuja prezentacje bardziej romantyczno-metafizyczna mijajaca sie w stosunku do K1000 z prawda. Na pewno mamy troche inny balans tonalny za sprawa basu w GS1000 oraz inne budowanie przestrzeni. Bas w GS1000 mozna bardziej poczuc niz w K1000. Ogolnie pod katem ADSR i te i te wydaly mi sie zblizone, z tym ze w K1000 ostrzejszy jest attack i jak na moj gust - dluzszy sustain, byc moze release jest takze ciut krotszy w K1000.

Jak wspomnial Majkel, tam gdzie przydaje sie nutka metafizyki i "tejemniczosci" GS1000 moga zabrzmiec ciekawiej.
Na K1000 wszystko bedzie brzmialo zle jak w naturze lub wspaniale jak w naturze. Sa to sluchawki przezroczyste.

I epoka albo nawet 2 dziela je w tym aspekcie od Denonow D5000 ktore to sa neutralne ale ...do naturalnosci AKG K1000 - maja sie po prostu nijak.

Kolejna sprawa, bylo to jak dobrze Piotr zbudowal tor pod Editon9. Bez ogrodek - to byl tor w ktorym one po prostu zagraly b.dobrze. Wszystko bylo na miejscu i poukladala sie nawet przestrzen i jak na to co slyszalem wczesniej na nich w roznych torach - byla wieksza.
Edition 9 to sluchawki ktore zabijaja dynamika basu oraz impaktem. Pod katem barwy az blyszcza, jednak ja po prostu mialem trudnosc z przestawieniem sie na nie po tak otwartym sluchania na K1000 i GS1000.

Jednak kiedy juz sie czlowiek przestawi na innny sposob myslenia i slucha na nich Flamenco robi sie po prostu pieknie. Do tego sa stworzone. Co ciekawe wiekszy i dluzsze wybrzmiewania slyszalem wtedy na CAL.
Nie wiem jak jest bardziej prawidlowo poniewaz raczej caly czas zylem K1000 i GS1000 :)

Moge tylko w skrocie powiedziec, ze ja wybralbym rekablowane zbalansowane CAL za sprawa owych wybrzmien i jednak wydaje mi sie wiekszej swobodnosci. Jestem fanem swobody i otwartosci brzmienia, co tu duzo gadac :)

Bardzo pozytywnie zaskoczyly tez pod niektorymi wzgledami Beyery DT 880 Pro. Sluchalem ich juz kiedys u siebie z K701 dzieki uprzejmosci Rolanda oraz na innych sprzetach ale na ktoryms z zestawow (przepraszam ale nie pamietam na jakiej to bylo konfiguracji poniewaz przerobilismy ich sporo) zagraly po prostu swietnie.

Posluchalem takze HD 650 co chcialem zrobic juz od dluzszego czasu. Niestety tutaj nie bylem raczej pozytywnie zaskoczony.

Chce tez dodac, ze Twin Head przerosl moje oczekiwania, mozliwosci ingerencji w brzmienie i strojenie sobie owego dla swoich preferencji w tak duzym zakresie jest po prostu swietna. Nie znam sie na lampach, wiec nie duzo mowily mi ich oznaczenia, jednak sluch to nadrobil i po zmianie coraz to innych lamp przez Piotra slychac bylo jak duze mozliwosci drzemia wlasnie w zakresie jego konfigurajcji. Nie ukrywam, ze fajnie byloby kiedys miec taki wlasnie wzmacniacz pracujacy w trybie symetrycznym i niesymetrycznym.

Ciekawa sprawa byla takze konstrukcja Majkela. Moge powiedziec tylko tyle, kiedys gdy sluchalismy u Rolanda GS1000 w roznych konfiguracjach ja stwierdzilem, ze graja niezle/dobrze - ale daleko jeszcze bylo do b.dobrze.
Teraz moge z czystym sumieniem stwierdzic, ze zagraly podpiete wlasnie w ta konstrukcje b.dobrze.
Mysle, ze przy wybrednych sluchawkach - bo przeciez takie one sa - to juz duzo.
Jezeli Majkel zrobi takze wersje zbalansowana swojego projektu - na pewno ustawie sie w kolejce :)
Tutaj czuc postep, czego z reszta zycze Majkelowi. Jeszcze nalezaloby zapakowac wszystko w ladne "audiofilskie" pudelko - takie z prawdziwego zdarzenia i byloby pieknie.

Ogolnie nie bylo sluchawek ktore zagraly zle, co tez o czym swiadczy. Ba - powiem nawet, ze nie bylo sprzetu ktory zagral zle. Szkoda tylko, ze mielismy jedynie Monacora jako interkonnekt zbalansowany dla RudiStora bo lada dzien dojdzie do mnie Acrolink a pozbylem sie juz Oyaide.

To tyle w ramach pierwszej czesci moich wrazen :)))

Jak zawsze oczywiscie moje posty tradycyjnie lamia zasady pisowni i sa raczej strumieniem mysli, ale ...niech juz tak zostanie.