Audeze LDC-2 REDISCOVERED
To jest szok! Wygrzałem moje LCD-2 już dość dobrze i okazuje się, że po tych 300 godzinach grania mam do czynienia z zupełnie nowym produktem. Wszystko co napisał Piotr w swojej znakomitej recenzji było prawdą, ale już prawdą nie jest. Zestawienie z Bursonem, z użyciem wyjścia "L" t daje mi codzienne odczucie muzycznej nirwany. Nic nie daje mi większej satysfakcji, Audeze RULEZ! Moje pozostałe słuchawki pokryte zostały taką warstwą kurzu jakiego nie pamiętają. Do wielu z nich już nie wrócę, tak to bywa - coś się rodzi, coś musi umrzeć. W skrócie bas już nie dominuje wcale, zostało w nim to co najlepsze w tych słuchawkach było od samego początku - basowy drive i jump, doszła genialna faktura tego podzakresu. Góra się otworzyła i to stanowczo w mojej subiektywnej ocenie. Przestrzeń może nie obejmuje galaktyki, ale układ słoneczny spokojnie połyka.
Nie dane było mi słyszeć Orfeuszy, Omeg czy Soniaków bass heavy, ale to co teraz mam jest najlepszym setem jaki kiedykolwiek gościł w moim muzycznym kąciku. Mocna rekomendacja!
Pozdrowienia
Marek Robel
PS. Piotrze, gdyby zaniepokoił Cię ten post, zestaw jest do zrewidowania. Tryb znany.