Będzie wszystko, muszę jeszcze dosłuchać innych gatunków dla pełnego obrazu. Do opery są genialne ze względu na ciężar i fakturę dźwięku oraz sposób oddawania pogłosów, używania ich do budowy aury przestrzennej.
W stosunku do PS1000 jest nieco mniej góry, wyraźnie więcej średnicy, więcej ciała, przestrzeń się bardziej rozrasta, źródła pozorne bardziej cielesne i "lepiej zbudowane". Grado są ciemniejsze, nie takie kremowe i nasycone na średnicy, pogłosów mniej, faktura bardziej wyeksponowana i chropawa. Na sopranie "dziesiątek" jest pewne "świerszczenie", ale to jest co innego niż było w tych wadliwych, wyżej położone i przypadkiem odkryłem co to jest, przy wibrującym basie - ten przydźwięk robi wstawka z cienkiej tkaniny między przetwornikiem a uchem nadając specyficznego odcienia odgłosom perkusji blaszanej. Tyle że co to ma za znaczenie przy tak ogólnej wysokiej klasie? Jakby mi miało odebrać nieco z magii, to wolę nie ruszać. Słuchawki są nierozbieralne. Optymalna pozycja na moich uszach to możliwie skrócony pałąk, ale bez podciągania spodów uszu, i ułożenie pałąka bliżej czoła niż umowny środek głowy. Jeszcze wygląda to normalnie, a S-Logic przestaje kłębić dźwięk i jest czysto. Muszle są wielkie wbrew temu co się widzi na zdjęciach. Skóra ciemnieje na skutek kontaktu z ciałem - ta na pałąku i na padach. Myślę, że potraktowanie jej wazeliną pielęgnacyjną do miękkich skór ujednoliciłoby kolor, tyle że na ciemno. Skórka jest delikatna i szlachetna.
Co do interkonektu, to on nie ma nazwy, ale opisałem go w innym wątku. Jest to patent na dwóch skrętkach, a oddziaływanie przepływu prądu na ekran w każdej ze skrętek jest odwrotne, w domyśle - znosi się. Zapytam kolegę, który jest obecnie na wyjeździe, a obcował z wieloma innymi łączówkami RCA, to mi pewnie powie co z oferty komercyjnej gra podobnie.