>> tak dla Ciebie wyższość techniczna, wykresy itp. A wyobraź sobie, że niektórym coś może się bardziej podobać i przedstawiać po prostu muzykę w lepszym i bogatszym wydaniu<<
Ale dla jakości urządzeń wywołujących wrażenia psychoakustyczne u odbiorcy nie ma znaczenia czyjeś "wolę - nie wolę" w ocenie dobroci danego sprzętu. Istnieje spectrum wymiernych parametrów technicznych, które są odpowiedzialne za takie to, a takie wrażenia u słuchacza i wyłącznie one decydują.
Inna rzecz, że ktoś może lubić np. określony typ zniekształceń, ale to nie upoważnia go do konstatowania, iż DAC studyjny o świetnych parametrach za 2000 zł jest do chrzanu, a lampowe audiofilskie cudo o THD 5% i pasmie poszarpanym jak masyw Himalajów jest wierniejsze, bo przecież kosztuje 15000 tys. zł, a ta cena musi z czegoś wynikać!
Zmartwię Was, wynika z głupoty grupy konsumenckiej, do której jest adresowana.
A czyjś ulubiony rodzaj zniekształceń można wywołać odpowiednim ustawieniem niedrogiej karty muzycznej. Z drugiej strony wzmacniacz lampowy można zaprojektować i wykonać za 1000 zł, góra 2000 zł, dający takie same wyniki w pomiarach ergo wrażenia słuchowe jak audiofilskie wzmacniacze za 20 000 i więcej zł.
Gdy źle się czujesz po wejściu na 4 piętro albo po przebiegnięciu 200 m lekarz nie odprawia egzorcyzmów, rytuałów voo-doo, ale kieruje Cię na EKG, kardio, etc., które obiektywnie wykażą kondycję twojego układu krążeniowo-oddechowego.
Pytam fanów audiofilskich urządzeń: czy w takiej sytuacji też jesteście konsekwentni (pomiary nie mają znaczenia) i udajecie się do szamana???
_____________________________________