>> fallow, 2010-09-27 14:03:22
A sprzetofile to nie audiofile ? :) Przeciez wlasnie audiofile gonia swoja nirvane za pomoca sprzetu i jego modyfikacji, kupowanie, sprzedawania, porownywania :)
Dla mnie gonienie za nirvana muzyczna za pomoca sprzetu to wlasnie audiofilia, bez muzyki nie ma audiofilii, a co ciekawsze, bez sprzetu nie ma tez raczej melomanii. Sprzetofil cieszy sie natomiast wylacznie samym sprzetem i zabawa nim.
>> fallow, 2010-09-27 14:03:22
Co jakis czas jak ktos im cos takiego zarzuci, to nastepuje wysyp postow o muzyce :) po czym znowu temat schodzi na kwestie w czym jaki sprzet jest inny od innych.
Nie zauwazylem tutaj nigdy specjalnego wysypu postow o muzyce (po drugie trzeba by jeszcze rozroznic posty o muzyce od zamieszczanych zazwyczaj krotkich info ze sie czegos slucha w danym momencie, bo to dwie rozne sprawy), juz raczej bym powiedzial, ze generalne ozywienie na forum od czasu do czasu przeklada sie na wiecej postow w danych zakladkach, co jest dosc logiczne ;\')) Natomiast jak ma temat \'sluchawki wysokiego lotu\' badz \'wzmacniacze wysokiej klasy\' nie schodzic na sprzet skoro traktuje wlasnie o sprzecie.
>> fallow, 2010-09-27 14:03:22
Ktos juz tutaj to ladnie ujal, sedno Pastwa jest takie:
>> fakamada, 2010-09-25 18:18:15
Myślą przewodnią jest stosunek czasu poświęcanego na:
słuchanie sprzętu vs słuchanie muzyki.
A ja mysle, ze mysla przewodnia jest to czym jest dla nas muzyka, a proporcje to juz rzecz wtorna, bo przeciez zaraz ktos inny wyskoczy i powie, ze jak ktos wiecej slucha muzyki niz mysli o rodzinie rodzinie to znak, ze jej nie kocha bo jest melomanem, wowczas pojawi sie Roland II Odnowiciel, ktory osadzi, ze melomani to tacy ludzie co nie troszcza sie o bliskich tylko o dogadzanie sobie muzycznie i wyjdzie, ze sluchanie muzyki to straszna rzecz he he
>> JeckyllAndHyde, 2010-09-25 20:08:42
albo wydatki:
plyty/koncerty vs sprzet
No tak, przy takich zalozeniach najwiekszymi melomanami sa ci z najtanszym sprzetem, mozna miec nawet 3 plyty, byle byly drogie ;\'))
Naturalnie zbijam sie, dla mnie liczy sie to aby czlowiek potrafil sobie zorganizowac cos co go bawi i cieszy w zyciu (moze byc sprzet, moze byc muzyka, podroze, dzieci, znaczki, itp. itd) bez szkodzenia umyslnego innym, a to jak i kiedy, to juz zupelnie marginalna sprawa. Dobrze tez byc swiadomym swoich pasji i tutaj rola Rolanda uwazam ze jest najwartosciowsza, bo zmusza niektorych do weryfikacji swojego myslenia, sek w tym, ze owych \'niektorych\' juz chyba wielu tu nie ma i pojawia sie efekt silnego deja vu ;\'))