no to parę słów po ok. 10 godzinach słuchania
1) wykonanie i wygoda
słuchawki są bardzo wygodne - dobrze leżą na głowie aczkolwiek nacisk na uszy jest niewielki, długie odsłuchy nie będą męczące - poduszki wykończone miękką skórą dają przyjemne odczucie chłodu, uszy się nie pocą ani nie grzeją co jest często bolączką takowych nauszników, całkiem przyzwoicie eliminują zewnętrzny hałas
jakość wykonania bardzo dobra - solidna konstrukcja z anodowanego aluminium, skóry oraz perfekcyjnie wykończonego drewna, przewody dość sztywne i grube ale bynajmniej nie uciążliwe, ładnie wykończone oplotem
odnośnie muszli - wygląda na to, że drewno lepiej sprawdza się jako materiał na obudowę jak plastik - pukając w dekielek nie słychać tego pogłosu i echa plastikowej muszli a tylko jeden szybki głuchy dźwięk
niby są to słuchawki niskoomowe ale potrzebują sporego napięcia - prawie dwa razy wyższego (sic!) aby grały jednakowo głośno jak 250omowe beyery...
2) dźwięk
narazie na tyle ile mogę napisać - AHD5000 grają bardzo neutralnie - ani bas ani góra czy średnica nie wychodzi przed resztę pasma - dla mnie osobiście grają zbyt równo ;) - jest to sposób prezencji podobny do AKG 701
czy grają naturalnie? - i tak i nie - tak jeśli dysponujemy dobrym "softwarem" czyli poprawnie zrealizowanymi nagraniami - wtedy nie będziemy narzekać na małą ilość basu czy brak blasku - jednakże we przypadku 90% płyt czegoś brakuje - czego? tego co mają beyery - czyli fun ze słuchania (może nawet kosztem równości brzmienia) - od taki pazur w graniu powodujący, że nogi same podskakują
idąc od dołu - po przesiadce z DT770Pro na Denony początkowo brakowało mi dołu, oj brakowało - szczególnie, że pierwszego dnia słuchałem ciężkiej muzyki i brzmiało mi to za lekko i miło - na drugi dzień kapkę lepiej, tym razem zmieniłem jednak repertuar na coś lżejszego - sam bas nie schodzi nisko i masywnie w odchłanie beyerowskie ale jest conajmniej tak dobry jak z większości słuchawek wysokiego lotu
jest umiarkowanie szybki - nie taki mydlany jak z CAL! ani tak szybki jak z Grado - powiedziałbym dobry kompromis aby i kontrabas i stopa perkusji brzmiały przekonowująco
średnica - to napiszę dokładniej jak na czym innym będę ich odsłuchiwał - bo nie wiem czy leciutkie ocieplenie to wpływ CD czy ich naturalna cecha - na pewno nie są to suchotniki - wokale brzmią naturalnie, instrumenty klarownie i barwnie
góra pasma - tu też wstrzymam się z ostateczną opinią - bo wysokie rejestry są ale nie błyszczą jak w niektórych modelach konkurencji - zaś ma to plusy i minusy... jeśli chodzi o detale to na pewno daleko im do Grado, krok do tyłu w stosunku do wysokich Senków czy Beyerów - chyba inżynierowie z dżapanu postawili na neutralność w całym paśmie
całościowo muzyka gra - dźwięki swobodnie i długo wybrzmiewają, zanikają naturalnie, spora dawka przestrzeni i powietrza
scena jest kreowana bardziej w głąb niż na boki - mamy iluzje siedzenia w 5 rzędzie a nie tuż zaraz przy scenie jak np. w RS-1
to chwilowo tyle ;)