Najmocniej przepraszam, nie zamierzam nikomu obrzydzać życia, ani natarczywie skłaniać do metanoi kogoś czerpiącego satysfakcję w wydawania swoich własnych pieniędzy.
Właściwie zabiegam jedynie o to, by stawiać sprawy takimi, jakimi są obiektywnie, czyli wykładając rzecz lapidarnie - czy audiofilia opiera się na racjonalnych podstawach? Przeprowadźmy wobec tego stosowne rozumowanie:
1) Wśród audiofilów panuje generalnie konsensus co do tego, że wydawanie pieniędzy na coraz droższy sprzęt ma sens wtedy i tylko wtedy, gdy posiada on OBIEKTYWNIE lepsze właściwości w reprodukcji muzyki niż odpowiednio tańszy
2) W naukach empirycznych elementarną metodą badania zdolności różnicowania bodźców sensorycznych jest procedura podwójnie ślepego testu. Badania te są jednak uznawane przez audiofilów za niewłaściwe metodologicznie, gdyż - jak argumentują audiofile - osoba badana w kontekście procedury eksperymentalnej posiada zaburzoną percepcję wskutek napięcia stresowego powstającego w momencie próby. Abstrahując od potencjalnej polemiki związanej z tym zagadnieniem należy przynajmniej propedeutycznie zaznaczyć, że oczywistym jest konieczność badania osób emocjonalnie obojętnych na sprzęt audio, ci zaś są kwestionowani przez audiofilów jako grupa o niedostatecznie wyćwiczonej percepcji. Tak więc kontrowersje metodologiczne sprowadzają się do całkowitej negacji metody naukowej przez środowisko audiofilskie z pozycji agnostyków przypisujących sobie niezwykłe zdolności percepcyjne.
Ale skoro odrzuca się metodę naukową powołując się w zamian na subiektywne wrażenia jako jedynie miarodajne i doskonalsze od żelaznych standardów epistemologii racjonalizmu krytycznego Poppera, to nawet najzagorzalszy sprzętolub musi uznać, że takie hobby zaczyna jest równoznaczne z fideizmem.
3) Skoro o fideizmie i metafizyce mowa to równie dobrze np. mój sceptycyzm czy po prostu niesłyszenie różnic opiewanych z taką emfazą przez audiobzików jest równie uprawniony. Przypominam w tym miejscu, że dyskryminacja wszelkich religii w otaczającej nas rzeczywistości politycznej jest penalizowana przez system prawa UE.
Ujmując sprawę syntetycznie mówmy o wydawaniu np. 8 kzł na słuchawki w kategoriach poszukiwania własnej, subiektywnej satysfakcji płynącej z ich posiadania, a nie poprawy jakości reprodukcji, która - jak wykazałem- może być dowiedziona jedynie poprzez odrzucaną metodę eksperymentalną, a nie czyjeś emocjonalne erupcje osobistych wrażeń przelewane na forum internetowym.
Jeśli każdy audiofil będzie twierdził, że dzięki wydaniu kwoty X słucha mu się przyjemniej, a nie że spostrzeżona przez niego poprawa jest obiektywna, to przestanę wysuwać jakiekolwiek obiekcje pod adresem tego hobby.
Nadmienię także, że w przypadku innych pasji - nikt nie twierdzi, że obraz czy znaczek x jest obiektywnie "ładniejszy" od y-ka. Tam uważa się to za zabawę. Tymczasem audiofile mówią wyłącznie o nieustannej wymianie sprzętu w poszukiwaniu obiektywnie lepszego brzmienia, a nie o przyjemności posiadania czegoś luksusowego i estetycznego, co wyraża charakterystyczna fraza, powtarzana jak mantra: " nie ważna jak wygląda, ważne jak gra".
Zaś hobby oparte na empirycznych, a nie metafizycznych podstawach, odwołują się do naukowo zasadnych porównań np. w motoryzacji mierzy się czasy okrążeń lub czas sprintu na 1/4 mili, a w przypadku modeli vintage nikt nie mówi o obiektywnej "lepszości" Lancii Aurelii B24 Spider nad Mercem 300SL.
_____________________________________
Śląski Festiwal Jazzowy przeniesiony na październik - kto będzie? -> Priv