Tak więc, stało się - Beyerdynamic T1 trafiły do mnie :)
Słucham ich ok tygodnia, więc pierwsze emocje powinny już opaść… choć sam nie wiem … chyba jeszcze nie opadły :)
Nie chcąc powielać szczegółowych recenzji, których wiele jest w sieci, podzielę się pokrótce jedynie swoimi luźnymi wrażeniami po przejściu z niższej półki tj. DT880 Pro - być może ktoś właśnie rozważa taki upgrade i zastanawia się czy warto, szczególnie w kontekście znacznego wzrostu ceny.
Wg mnie, to jest zupełnie inne granie! Te słuchawki nie mają nic wspólnego z tym co słyszałem do tej pory. Pierwsze co uderza, to niesamowita dynamika, atak i czytelność przekazu. Zdarzało mi się nawet przestraszyć wejścia niektórych dźwięków :) Totalny power i drive z zachowaniem wszystkich audiofilskich aspektów.
Instrumenty są idealnie rozseparowane i rozlokowane w przestrzeni. Jak na dłoni pokazane są ich wszystkie niuanse (barwa, atak, wybrzmienia) i to każdego z osobna, tutaj nic na siebie nie nachodzi, nic się nie zlewa. Co ważne wszystko to tworzy spójną całość, wszystko do siebie pasuje - precyzja nie zabija muzykalności.
Bardzo fajnie prezentuje się przestrzeń. Wiadomo, to nie są kolumny i specyfika grania pozostaje słuchawkowa, jednakże coś w tym jest takiego, że bliżej im do kolumnowego grania. Dwa razy miałem taką sytuację, że siadając w T1 na głowie przed kolumnami, w miejscu gdzie normalnie słucham dużego zestawu, włączając play podchodziłem sprawdzić czy nie pomyliłem połączeń - szok - myślałem, że gra duży wzmacniacz!
Bardzo dobrze oddają plany w głąb, czasem nawet coś zagra z tyłu. Kilka razy wstawałem myśląc, że coś się dzieje w domu - ciekawe wrażenie ;)
Znakomity bas, dynamiczny, mocny i czytelny nawet w najniższych rejestrach. Co ciekawe nie jest pompowany prosto do głowy, co miało miejsce wcześniej, tylko jest odpowiednio oddalony. Nie mają nadmuchanej i rozmytej basowej poduchy jak moje CALe.
Pozostałe zakresy też wzorowo. Tutaj nawet nie ma co pisać, po prostu ideał.
Można ich słuchać godzinami bez zmęczenia. Są bardzo wygodne, całe małżowiny (moje) chowają się w muszle i nie dotykają ich środka, co miało miejsce w 880 Pro.
Można by jeszcze pisać i pisać… ale czy warto upgradować?
Moim zdaniem warto, bo to jest zupełnie inny poziom za stosunkowo małe pieniądze - to nie są niuanse - różnica jest kolosalna.
Patrząc ogólnie, jest to chyba najtańsze rozwiązanie, aby cieszyć się dźwiękiem naprawdę wysokiej próby u siebie w domu. Bez problemów z akustyką pomieszczenia, kablami, nocnym słuchaniem. Na mój duży zestaw wydałem kilkukrotnie więcej i też jest dobrze, ale pod wieloma względami i tak ustępuje małym słuchawkom :)
Jeżeli więc ktoś ma jakieś dylematy, to nie zastanawiać się zbyt wiele - brać!
pozdrawiam