Ja pojde nawet dalej, sa tez i osoby, ktore wola brzmienie (badz uwazaja za przyjemniejsze) z wlasnego systemu kolumnowego/sluchawkowego od brzmienia tak zwanego na zywo...
A to, ze mozg sam potrafi nauczyc sie podbijac/redukowac pewne czestotliwosci (w zaleznosci od jego upodoban), to tez juz nic nowego, byla taki artykul swego czasu w Swiecie Nauki (albo Wiedzy i Zycie).
Najlepiej (z czym nie trzeba sie wcale zgadzac) graja te sluchawki do ktorych juz na samym starcie najkrocej/najlatwiej sie adaptujemy, sprawiaja nam one zatem najmniejsze obciazenie (mozg ma wowczas niewiele do roboty jesli idzie o dalsza korekcje do swego idealu).
Z czasem bowiem, to mozemy miec juz tak \'zaawansowane/rozwiniete\' nasze wlasne procesory dzwieku, ze nasza percepcja sie mocno wyksztalci i wyniesie dane nauszniki na duzo wyzszy poziom. Moze byc wiec tak, ze przykladowo jak kolega Fallow po roznych wojazach z najlepszymi nausznikamim, nie potrzebuje ich juz wiecej aby cieszyc sie ultra hajendowym dzwiekiem i to ze sluchawek z nizszego przedzialu cenowego, ktore \'normalnie\' wymagaly by wiecej zaangazowania od nowicjusza. Stary wyga potrafi zrobic z nich jednak topowy model dzieki tysiacom godzin praktyki i swoim uwolnionym predyspozycjom ;\'))
Roland doszedl jeszcze dalej, potrafi na obecnym etapie wyciagnac u siebie dzwiek zblizony do tego z zestawu Piotra Ryki (K-1000, Twin Head,..) juz z Noki i dowolnych pchelek, uwaza go wiec za dosc normalny i dziwi sie potrzebie wydawania duzej kasy, skoro to samo mozna miec za jedyne 500 zlotych ;\'))
Slabsi i mniej uzdolnieni sluchawkowicze musza sie niestety wciaz podpierac kosztownymi zestawami sluchawkowymi aby osiagnac porownywalnie dobre efekty ;\'))
Troche sie zbijam, ale i tak sie malo dzieje na forum ;\')) Mam nadzieje, ze nikt sie nie poczuje urazony ;))