chrees
póki co wirus Omega rozwija niemal książkowo. Objawy: pożyczamy, testujemy (marudzimy) i oddajemy, są normalne. W skrajnych przypadkach powyższy cykl może się powtórzyć, dopuszcza się nawet dwukrotne nawroty "pt(m)o". Na pewien czas wirus Omega pozwala cieszyć się czterystaczwórkami, prawdopodobnie do jesieni, ale raczej nie dłużej. Potem nastąpi dość gwałtowna, ostatnia faza zarażenia, a po niej to co nieodwracalne.
Dodam, że słyszałem o bardzo rzadkich przypadkach odporności organizmu na powyższe.
;-)
A teraz nie mniej serio ....
Rzeczywiście słuchawki Omega I (brązowo/ złote), Omega II ( czarno/ złote) i te najnowsze Omega II MK2 różnią się dość znacznie. Przygodę ze Staxami Omega - oczywiście to wyłącznie moja opinia, należy rozpocząć od tych pierwszych. Postępując tak, znajdziemy się na czymś w rodzaju molo, między krainą dynamików/ orthodynamików a oceanem elektrostatów. Wow, ale to zabrzmiało. Ale o to właśnie chodzi. No niby grunt jest pod nogami, ale otacza nas woda. Mówiąc mniej zawile, w O2 I można znaleźć trochę dynamików, w sam raz tyle, aby nie poczuć się zbyt nieswojo na przyjęciu u Staxa.
Najnowsze Omegi mogą zaskoczyć, ba!, nawet rozczarować. Istotnie, one są nieco ciemniejsze od znanych mi słuchawek dynamicznych z tak zwanej pierwszej ligi. Z perspektywy czasu wiem, że to może wprowadzać w błąd i przyczynić się do zbyt powierzchownej oceny O2. Wszystko zależy od naszych preferencji i tak zwanego osłuchania. Zatem pozostaje mi zachęcić Kolegów do odsłuchów Omegi przez dłuższy czas. Tak, to się da załatwić, polski dystrybutor wie o tym i na pewno to ułatwi. Ideałem byłoby zaniechanie w czasie tego testowania używania dotychczasowych słuchawek.
:)