No już zapakowałem Omegi i jestem bogatszy o kolejne para-audiofilskie doświadczenie. Spodziewałem się przejażdżki Ferrari, ale spotkała mnie niespodzianka, poujeżdżałem potężnego, lecz ciężkiego Bentleya. Chyba jestem z tych nieokrzesańców, p których ludzie światlejsi z pogardą myślą wymawiając słowa "perły przed wieprze", ale co tam: ani nie mam ochoty, ani przede wszystkim nie czuję się w jakikolwiek sposób predysponowany do tego, żeby przeprowadzać jakieś społeczne dowody słuszności swoich impresji, szczególnie, że mój kontakt z flagowcem Staxów był jednak baaardzo słabo rozciągnięty w czasie. Stoję jednak na stanowisku, że mimo wielu niedostatków mojego zestawu "testowego", wyrobiłem sobie jako takie zdanie na temat tego, czym różnią się od siebie Staxy "impresyjne" od tych dla "wtajemniczonych". Szkoda tylko, że brakuje mi aparatu pojęciowego Piotra, a i analityczna strona mojego umysłu zwykle śpi, to znaczy nigdy się nie obudziła :)
mirhon ---> Wzmak od Omeg moim zdaniem (nie będę tych dwóch słów wszędzie powtarzał, ale wszędzie mam je na myśli ;>) jest lepszy od swojego młodszego brata pod każdym względem. Gdybym chciał, żeby zabrzmiało to dobitnie i autorytatywnie powiedziałbym "dźwięk o dwie klasy lepszy", ale i tak nie wiemy czym te klasy są, znam takich, co co miesiąc wspinają się w swoich sprzętowych poszukiwaniach i odkryciach co najmniej o parę klas, pewnie muzyki słuchają już poza ziemską atmosferą (There\'s no intelligent life down here. Beam me up, Scotty!). Na szczęście już chwilę po powrocie do wzmaka numer 006 nie pamiętałem o przewagach tego omegowego, więc nie jest źle, ale pomylić się nie sposób, który był lepszy :) Słuchaweczki Omegi są najlepsze na świecie dopóki nie zapuści się muzyki, która ma zabrzmieć z wykopem i jakąkolwiek dawką agresji, co kto lubi: jak na razie porzucałem słuchawki właśnie z uwagi na takie odosobnione słabe aspekty ich brzmienia. Nawet Piotr i arcysympatyczny Wiktor nie wbiją mi do głowy, że po zmianie źródła na takie za trylion groszy Omegi zerwą mi dynamiką kapelusz z głowy. Zresztą usłyszę to uwierzę. Oprócz tego drobiazgu to w brzmieniu Omeg można się naprawdę zakochać, sam lubię takie przydymione, oniryczne i zmysłowe klimaty. Jeśli miałbym coś zmieniać to rzuciłbym się na wzmacniacz, do Omeg i tak będzie potrzebny, a 404 zagrają na nim odczuwalnie lepiej, przy czym raczej nie rozważaj za długo ile za tę "słyszalną poprawę" wyłożysz kasy ;> Omegi z 006... no sam nie wiem, to już wolę, żeby rzucały na mnie swoje anemiczne kolorowe zaklęcia ze swojego dedykowanego wzmaka :)
A do "brudnych" dynamików i tak nie ma powrotu, prawda? ;D
-------------------------------------------------------------------------------
Obcych ksiąg nie czytajcie. Czego nie wiecie - Księdza pytajcie.