Ciekawe... Właściwie, to nietrudno wyobrazić mi sobie gościa, który woli zdjęcia z taniej cyfrówki, od obrazów starych mistrzów. Przeciez, gdyby tak przeanalizować histogramy jednych i drugich, balansy barw, odzwierciedlenia detali itd., to można by się zastanawiać, cóż takiego podniecającego jest w tych obrazach... Być może to nie jest jakoś specjalnie dobry przykład, ale zamiast słuchania opieranie swojej opinii na podstawie głównie wykresów i danych technicznych, to balansowanie na krawędzi szaleństwa wręcz...
Właściwie, to trudno nawet wkurzać się na takich ludzi, to raczej godne pożałowania jest...