No i po spotkaniu na szczycie;) klubu Sansui SS-100 Dziś u mnie spotkaliśmy się z aasatem posłuchać jego najnowszego nabytku czyli Sansui SS-100. Ponieważ ja mam tylko nowe przetworniki, pady i osłony siatkowe miałem w końcu okazję posłuchać jak to gra w komplecie. na początek pragnę nadmienić że dzięki zobaczeniu oryginału uświadomiłem sobie że zarówno ja jak i kolega intuos słuchaliśmy przetworników nie z tej strony co trzeba :) Jakoś tak na zdrowy rozsądek wyglądało że żółta wkładka materiałowa ma być od strony ucha a tu się okazało ze ma być dokładnie na odwrót-i tak to jest z rzeczami pozornie oczywistymi,nawet nie przyszło mi do głowy odwrotnie posłuchać. Sansui SS-100 maja naprawdę bardzo udane wzornictwo i na głowie wyglądają bardzo elegancko dolegając dokładnie do małżowin uszu i owalu głowy. Doleganiu pomaga zamocowanie za pośrednictwem specjalnych gumek-amortyzatorów będących jednocześnie ostatnim elementem komfortowego dopasowania sie do uszu,w specjalnych pierścieniach coś jak naciągnięty batut na ramie.Siła dolegania kabłąka nie jest wbrew oczekiwaniom duża i jak kolega aasat 2 godziny można mimo nacisku małżowin wygodnie słuchać.
Kabelek w Sansui jak to takze bywało w moich Pioneerach SE-100 jest bawełniany co nie przeszkadza mu żeby dobrze przekazywać dzwięk.
Słuchaliśmy z Kenwooda DP-X 9010 poprzez DAC CEC DX51 a następnie Rudistor NX-33 balanced i Lake People G99/2 spięte wszystko moimi Rafaell\'s cable. Za słuchawki służyły Sansui SS-100, Pioneer Monitor10-przetworniki spięte zdublowanymi kabelkami do każdego przetwornika osobny, oraz drugie Pioneer Monitor10 z oryginalnym kręconym kablem. Mieliśmy także Yamahy YH-100 i może od tych zaczniemy.
Były to moim zdaniem najlepiej grające nie wiem może dzięki rosyjskiemu kabelkowi Yamachy i to sporo lepiej niż te poprzednio słuchane z kolegą fallowem słuchawki pożyczone od kolegi szwagiero. Ogólne wrażenia zarówno na Rudistorze jak i Lake People że to słuchawki przyjemnie grające ale jak to się lubiło mówić woal to po prostu brak dokładniejszej artykulacji dżwięku te słuchawki odstawały zarówno od Pioneerów jak i Sansui znacznie.Nic na to nie poradzę że np. kobieta była lepiej materializowana w pozostałych słuchawkach a w Yamahach zastanawiałem się czy to czasem nie jest jakiś zniewieściały mężczyzna. Powiem krótko te słuchawki są na dobrym średnim poziomie ale legendy bym z nich nie robił. Teraz czas na Sansui SS-100 po prostu to bardzo pięknie grające słuchawki i nie dla tego bo czegoś nie wygrywają ale dla tego że sporo-podkreślam sporo graja bez swojej ingerencji w dżwiek. Już pisałem że moje :) te niewłaściwie słuchane przetworniki maja kapitalnie czyste wysokie tony i objawia się to np w porównaniu do Monitor 10 ze potrafią zagrać bardzo dokładnie a jednocześnie klarownie, w Pioneerach Monitor 10 tak nie ma, w moich dźwięk staje się lekko natarczywy na dużej głośności potrafi zakłuć w uszy, np. na fortepianie-sadzę ze za tym stoją te właśnie wyższe niż w Sansui harmoniczne a na jeszcze niewygrzanych Monitor 10 mamy dla odmiany ta mgiełkę ten krem który tak niektórzy lubią (ale znacznie mniejszą niż w YH-100) Oczywiście Sansui SS-100 to słuchawki otwarte i w nich w porównaniu do poprzednich zamkniętych robi się spora przestrzeń co jest bardzo jak wiedza użytkownicy bardzo miodne :) Oczywiście żeby tak słodko nie było lokalizacja jest minimalnie w porównaniu do Monitor10 "rozjechana" czyli instrumenty są większymi plamami ale w dalszym ciągu jest dobrze i naturalnie. No i najciekawsze z SS-100 to bas,po prostu zwątpiłem w końcu w Ortho usłyszałem ze bas jest i to w większych ilościach nawet nie wiem czy na 60hz nie ma \'audiofilskiej" górki . Bas po prostu w niektórych nagraniach po prostu w stosunku do pozostałych słuchawek jest potężniejszy.Może się podobać sporej ilości osobom bo mimo ze jest akcentowany nie narusza diametralnie równowagi pozostałych zakresów. Mnie te słuchawki się po prostu bardzo spodobały np. AKG K340 przy nich to po prostu kopciuszek z dwie klasy słabszy. Kolega aasat pewnie to potwierdzi jako ze K340 ma na utrzymaniu. Chwale te słuchawki ale zawsze jeszcze do czegoś się można przyczepić: może ten bas jest trochę za rozległy, maja np w stosunku do dynamicznych Monitor10 nieznacznie słabszy PRAT, no ale jak ktoś wcześniej pisał ile można wymagać od sitka do mielenia mięsa ;)
Szukając absolutnej prawdy o oryginalnym nagraniu w SS-100 jej nie znajdziemy ale tak duża ilość uczciwie przekazanej muzyki sprawia że te słuchawki są jedną wielką klamra spinająca nas z muzyką i chyba o to chodzi.
Ostatnie pytanie czy Sansui SS-100 można zaliczyć do high endu? moim zdaniem to jeden z dużych traktów będących w krainie high endu i cały czas na każdym zakręcie mającym z nim bezpośredni kontakt