Udało mi się dzisiaj w końcu powalczyć z Wharfedale ID1.
Przez parę dni próbowałem je wietrzyć ale skutek był mizerny. Postanowiłem więc zastosować jedyne wyjście - rozebrać słuchawki i wymyć je.
Powinno się do tego używać spirytusu (najpierw się upwenić że żadna z powierzchni nie zareguje źle na niego). Drugim z możliwych środków, nawet skuteczniejszych w walce z odorem jest ocet, czysty biarły ocet spirytusowy.
Przystapiłem do demontarzu.
Pierwszym zaskoczeniem są pady , drugim budowa. Obie sprawy ze sobą powiązane.
Pady nie są zaszyte jak wszystkie jakie do tej pory dane mi było spotkać. Zewnętrzną część się odchyba do góry i widać od razu na wierzchu gąbki.
Spodnia część zakładana bezpośrednio na obudowę drivera wewnątrz muszli. Taka kombinacja występuje ponieważ driver zamontowany jest w puszce tylko na 2 zatrzaskach, pozwalających na lekki przechył góra-dół wewnątrz puszki. Same puszki mocowane jest do pałąka z zachowaniem możliwości obrotu przód tył (w małym zakresie).
Całość rozłożona i złożona bez żadnych kombinacji czy modów.
Te słuchawki wymagają b. mocnego wzmacniacza. Dla zobrazowania tego o czym mówię - podpięte do wyjścia słuchawkowego CR-20202 grają średnio głośno, powiedziałbym że po prostu niewystrczająco a nie lubie jak mi słuchawki głośno grają.
Z CRką jedyny sens jest pewnie używać ich z terminali głośnikowych, bo do takich też miały oryginalnie dostarczaną przejściówkę.
Czas napisać parę słów o dźwięku. Te szłuchawki to niesamowity kreator przestrzeni, Przypinałem po kolei Yamahy YH-100, Fostexy T10v1, Sansui SS-100 oraz dodatkowo Staxy SR-303.
Niektórym należy się informacja, że moje yamahy wróciły brzmieniowo do oryginału ;) wyrzuciłem gąbkowe wytłumienia i włożyłem filc pragnąc zbliżyć do tego co oryginalnie można w nich znaleźć ;)
Sposób kreowania przestrzeni, jej szczegółowość, rozmiar i ilość powietrza jedynie można porównać do Staxów. Cała posiadana przeze mnie konkurencja ortho po prostu nie nadąża.
Bez bezpośredniego prównania nie chcę pisać tego jednoznacznie ale z pamięci - ta scena ma poważną szansę być lepszą niż yh1k.
Góra pasma ma coś z elektrostaów, mocne ale równocześnie zwiewne brzmienie, znacznie bardziej krystaliczne niż każdy z wymienionych konkurentów ortho. To różnica wyraźna, nie jak nieraz piszę "nieznaczna".
Środek i dół... hmm. To słychać, że to przetwonik o prostych ścieżkach i magnesach ( nie pisze tym reazem że typu Fostex ;) ).
Aż tak gęstego dźwięku jak w yamahah nie ma choć muszę przyznać, że ich brzmienie to dla mnie nie chudsza odmiana grania okrągłych driverów, to jakby z brzmienia okrągłych driverów zdjąć woal, ba, filc.
Po wstepnych odsłuchach, przestrzeń wynagradza lekki niedosyt gęstości. Choć jednoznacznie nie mogę powiedzieć by ID1 miały tak naprawdę jakiś niedosyt gęstości dźwięku. Dla mnie to spójna całość która mnie przekonuje.
Przynajmniej w sosunku do yh-100, scena jest 1,5 szersza, oddychająca i wyraźna (same yh-100 są wg mnie trochę szersze niż np. SS-100).
Zejście w dół potrafi być na prawdę imponujące.
Nie należy rzucać słów na wiatr ale chyba mogę to poweidzeć - są lepsze niż T50 i jedynie bezpośrednie porównanie pozwoliłoby mi odpowiedzieć na pytanie "Wybierz jeden słuchawki na całe życie - yh1k czy ID1?".
Bez wątpienia (o ile posiada się odpowiedni wzmacniacz) to słuchawki nieprzeciętne i dające dużo radości słuchania.
Z opinii znalezionych w siecie wynika że oryginalnie grają nudnawo i wymagają modów by skorygować dół pasma. Moim zdanie nie.
Może to granie lekko specyficzne ale na pewno moża się w nich zakochać bez żadnych modyfikacji. Jeśli jeszcze dodać że konstrukcyjnie mają 39 lat to szczęka opada. Prostota konstrukcji jest do tego jak wisienka na torcie ;).