Z racji faktu, że ostatnio w moje ręce wpadły klasyczne Yamahy HP-1 w stanie praktycznie NOS, zaś od kilku lat jestem posiadaczem bliźniaczego modelu YH-1, to postanowiłem skrobnąć Krótkie porównanie tychże modeli. Wbrew starym opiniom, że te słuchawki niewiele się różnią pod względem brzmienia muszę od razu stwierdzić, że różnią się... i to całkiem sporo!
W kwestii ścisłości porównanie nie jest do końca miarodajne, bo YH-1 były dawno temu lekko modowane przez Tomka (Intuos) ale nie jest to raczej mod, który przewracał by ich brzmienie do góry nogami. Obydwie pary mają oryginalne kable, również oryginalne pady, jednak w przypadku YH-1 te pady są już mocno "zmęczone", natomiast w HP-1 są to w zasadzie nówki. Żałuję teraz, że sprzedałem jakiś czas temu rosyjskie kopie tych słuchawek w postaci Elektroniki TDS-5M, ale może jeszcze kiedyś będzie okazja porównać całą trójkę razem.
Pierwsze co rzuca się "w uszy" to fakt, że HP-1 są jakieś 20% głośniejsze od YH-1, co wydaje się dość dziwne, z racji takiej samej skuteczności. Co prawda niektórzy twierdzą, że HP-1 były sprzedawane z dwoma wersjami magnesów (wykonanych z różnych materiałów) - jedne o skuteczności 94dB/mW, zaś drugie 96dB/mW. Nie chcę się wdawać w szczegóły, bo tak na prawdę nie jest to do końca jasne jak było naprawdę. YH-1 wg. wikiphonii mają skuteczność 96 dB/mW. Powinny być tak samo głośne lub głośniejsze od HP-1, ale nie są. Być może różnice wynikają z różnych materiałów użytych do budowy magnesów? Być może jest jeszcze jakaś inna przyczyna? Warto zbadać tę sprawę, ale nie będziemy się nią dzisiaj zajmować.
Krótka impresja z porównań brzmieniowych jest taka, że YH-1 mają ogólnie ciemniejszy charakter dźwięku. Są mniej przejrzyste, instrumenty mają gorszą separację, miłośnicy słuchawek dynamicznych określili by ich brzmienie jako lekko "zmulone". HP-1 natomiast grają sporo bardziej przejrzyście, ze znacznie lepszą separacją instrumentów, brzmienie jest bardziej otwarte, sporo większa jest scena dźwiękowa. Ta ostatnia różnica jest spora do tego stopnia, że po założeniu na głowę YH-1 bezpośrednio po HP-1 ma się wrażenie, że ktoś nam wsadził głowę do wąskiej "rury" ;) Jeśli chodzi o pasmo to HP-1 grają bardziej skrajami, bas jest lepszy i schodzi niżej, jest bardziej punktowy, góra bardziej przejrzysta, ale nie prześwietlona - typowa dla słuchawek Yamahy. YH-1 mają trochę lepszą średnicę, bardziej magiczną, o ciut lepszej barwie, mają to coś, co jest znakiem rozpoznawczym ortho - aksamitność. Oczywiście HP-1 również posiadają tę cechę, ale w troszkę mniejszym stopniu - są bardziej "drapieżne". W YH-1 na średnicy słychać też troszkę więcej mięsa, jest lepsza masa. Gro różnic jest niewielkich, klasowo słuchawki są na równym poziomie, największa różnica to otwartość brzmienia, scena i skraje pasma.
Sprzęt porównawczy jak na foto - Yamaha CR-2020 + Yamaha CDX-1050 po modyfikacjach Intuosa. Co ciekawe, posłuchałem również na innym wzmaku kolumnowym, starej Sabie VS-2080, która ma wyjście słuchawkowe tak samo jak ampli Yamahy prosto z końcówek poprzez rezystory. Wzmak radzi sobie doskonale z napędzeniem orthodynamików, nie tak dobrze może jak CRka, ale pewne aspekty wydają się nawet lepsze - np. bas. Tak więc polecam tym, którzy chcą spróbować brzmienia ortho i nie mają odpowiednich wzmacniaczy albo na podpinanie słuchawek (z głową) pod wyjścia głośnikowe, albo szukanei starych sprzętów, które biorą sygnał do dziurki prosto z końcówki, bez oddzielnych układów.
To tyle, myślę, że ten opis pomoże cokolwiek tym z Was, którzy szukają któregoś z ww. modeli.
Pozdrawiam,