Hmmm, zawsze mi ciężko z tym...
1. Dźwięk jest rozciągnięty na boki. Przy starych nagraniach z przełomu lat 50-tych i 60-tych gdzie pojedyncze instrumenty grają w kanałach prawym i lewym wrażenie jest że źródło dźwięk jest odsunięty od ucha o 5 do 15 cm...
Przy współczesnych realizacjach jest prawie jak na AKG. Więcej przestrzeni niż na BD DT880.
2. Szczegółowość jest dość duża, nie trzeba się wysilać by przy odrobince uwagi podczas słuchania instrumenty perkusyjne, strunowe, wokale itp... odbierać z dużą separacją. Nie ma jednak tego syczenia górą pasma które dają przetworniki dynamiczne a także jest co ja określam jako muzykalność - nie są natarczywe, można długo słuchać bez zmęczenia.
3. Jak dla mnie to grają równym pasmem. Góra może być odbierana jako stonowana ale to przez brak syczenia. Instrumenty perkusyjne czy strunowe przekonują, że jest góra i to najwyższch lotów. W małych składach potrafią oddać dokładnie klimat - np. Tord Gustavsen Trio / Vicar street (byłem na występie i wiem jak brzmią na żywo). Fortepian jest oddawany super, bas też potrafi zejść nisko choć bez przepychu. W ostrym graniu rockowym się sprawdzają... Koncerty smyczkowe Vivaldiego też brzmią dobrze, nie zlewa instrumentów w ścianę dzięku. Nie mają dołka w środku pasma jak odbieram DT880. Może ktoś mógłby zarzucić górną część dolnego zakresu, że lekko podbita... ale jakieś podbarwienie musi być :).
Jak ktoś szuka b. dobrych słuchawek do szerokiego za stosowania to są to właśnie takie słuchawki.
Wziąć CAL!, stłumić trochę nadmiernego basu, poprawić by góra brzmiała przejrzyście i bardzo natrualnie bez syczenia, rozciągnąć dzwięk trochę na boki... i zbliżylibyśmy się do tych Yamah.
W przypadku DT880 - zakopać dołek w środku pasma, stłumić syczenie i voila! Jesteśmy blisko :)
Pozdrawiam