Zrażony felernością YH-1000 postanowiłem odrestaurować swoje TDS-5m. Wcześniej je rekablowałem kabelkiem Mogami 2893 które to mogę z całego serca polecić, bardzo fajnie się sprawuje, nie skręca się, jest dość miękki i nie za gruby.
Odnośnie wykonania TDS-5m to producent się nie przyłożył
Pierwsza sprawa to plastikowe pady wypełniane powietrzem, podobno w późniejszych wersjach były już lepsze, Druga sprawa, to gumowy pałąk, niestety jedyna rada to obszycie go materiałem na zewnątrz, można pokusić się o jakiś zamsz który daja do Yamah
No i zostaje kwestia wytłumienia driverów, materiału tłumiącego jest bardzo mało, w dodatku ledwo przykrywa driver co skutkuje rezonansami które powstają w muszlach obudowy.
Początkowo chciałem sam uszyć pady na wzór YH-1000, ale niestety nie jest to proste, zawsze wychodziły powykrzywiane, ciężko było tez dobrać materiał, a to sie mechacił itp.
W końcu postanowiłem, ze zamontuję pady od Sansui SS-100. Nowe przełożyłem do Sansui a stare poszły do TDS-5m. Już w tym momencie dźwięk poprawił się znaczaco, Pady sa wieksze, tworza szczelniejsza komerę między uchem a driverem co skutkuje poprawą basów.
Postanowiłem więc poprawić wytłumianie driverów, dzięki poradzie kolegi Sim1 zastosowałem Patafix do wyłożenia muszel, wymieniłem tez materiał ochraniający driver od strony ucha, bo ten fabryczny był zbyt gęsty i miałem podejrzenia czy aby nie tłumi niepotrzebnie dźwięk. Zastąpiłem go materiałem który przypomina flizelinę, przypomina pończochę, ale jest za to od niej wytrzymały.
Modyfikacja zmieniła słuchawki znacznie, zniknęły rezonanse, niemal każdy aspekt uległ poprawie. Dźwięk stał się czystszy, bardzo przyjemnie się słucha, niestety nie ma tak potężnego basu jak w YH-100, ale ilościowo jest go tyle co w SS-100.