Ja znam temat od strony konwersji energii, nie audio. Niskie częstotliwości to żywioł stali krzemowej i kropka, a na górze zawsze będzie to lepsze, co ma cieńsze blaszki. Dobry amorfik ma 20um, bez przecięcia laserem i uformowania kształtki lub gotowego toroidu rozsypałby się od razu. Fakt jest, że nasyca się agresywnie i niemal do zera, czego stal z profilowanym domieszkowaniem nie robi, można przeciążać i o 40%. Dlatego amorfiki muszą być szyte na miarę, a nie policzone według książki. Do tego trzeba mieć zaplecze laboratoryjne. Minimum to dobry generator przestrajany, precyzyjny watomierz cyfrowy z wejściem szerokopasmowym (bo na oscyloskopie można zmierzyć najwyżej średnicę g..na na oko) i mostek RCL, też najlepiej automatyczny. Innymi słowy 100 kafli inwestycji. Zakładamy, że źródło prądowe o paśmie do kilku kHz przynajmniej zrobimy sobie sami, żeby móc pomierzyć granicę nasycenia i dobrze dobrać szczelinę, itp.
A kiedy się zgromadzi fundusze i takie zaplecze, to się okaże, że odnawialne źródła energii to bardziej mlekodajna krowa niż audio, gdzie i tak się znajdzie paru, co im blachy z prądnicówki zabrzmią lepiej. ;) Za to tak "uwielbiam" lampy.