Audiohobby.pl

Spotkania słuchawkowe

majkel

  • 7476 / 5886
  • Ekspert
01-12-2008, 17:26
Czyli to jednak rzetelny i przeźroczysty wzmacniacz, i gra to, co dostaje? Ten Ayon do kiedy będzie gościł? Może mi się uda na najbliższy weekend coś poskładać do posłuchania w jego towarzystwie? Już zacząłem montaż. :) Chodzi mi o zostawienie sprzętu do odsłuchu, tak dla ścisłości.

majkel

  • 7476 / 5886
  • Ekspert
06-01-2009, 13:29
Yyy, ten tego... najbliższa sobota późnym popołudniem w Sosnowcu lub niedziela w Sosnowcu/Częstochowie? Będzie zestaw demo mojego wzmacniacza słuchawkowego do przesłuchania, zanim go wyślę dalej i Grado GS1000. Dajcie znać do piątku, czy coś kombinujemy i gdzie, to zabiorę DACa po dalszych przeróbkach i transport. Podobno system @fallowa też poszedł do przodu, więc myślę, że warto odświeżyć wątek. :)

KorneL

  • 6 / 5545
  • Nowy użytkownik
12-02-2009, 10:12
Cześć, mieszkam w Łodzi. Czy byłaby mozliwosć posłuchania jakiegoś fajnego systemu słuchawkowego u Was ?
Jakiś czas temu chciałem sobie taki sprezentować, jednak ciężko jest znaleźć w sklepie jakiś gotowy sensowny.
Budżet ok 2,5Kzł za słuchawki + wzmacniacz.

majkel

  • 7476 / 5886
  • Ekspert
12-02-2009, 11:15
Czy budżet jest tylko na wzmacniacz i słuchawki, czy też kable i źródło stacjonarne się mają w nim zmieścić?

majkel

  • 7476 / 5886
  • Ekspert
24-02-2009, 01:19
Wczoraj miałem przyjemność gościć u Piotra Ryki z moimi GS1000. Punktami kluczowymi tego spontanicznie zaaranżowanego spotkania były wyborny poczęstunek na słodko przy miłej pogawędce, no i nieodzowny, w części znany już z opisów, sprzęt słuchawkowy Piotra - mocno podrasowany ASL Twin Head, tym razem z lampami E88CC Mullard i 45 mesh plate Emission Labs. Służył on jako bezpośredni napęd dla GS1000 i przedwzmacniacz dla Crofta Polestar z wymienioną lampą ECC83 na Amperexa z 1956 roku z długą anodą. Tenże Croft służył jako końcówka mocy dla AKG K1000. Niespodzianką okazało się źródło. Nie zapytałem gdzie obecnie przebywa Cairn Fog v.2 po tuningu, w każdym razie na jego miejscu stał Accuphase DP500. Sam odtwarzacz różni się niewiele od wyższych modeli Accuphase z bieżącej serii. Ten sam wygląd i rozmieszczenie przycisków, podobnież tacka na płyty, tyle że panel przedni jest na nim prostszego kroju, i chyba nie dopatrzyłem się boczków lakierowanych na wysoki połysk. W zestawie pojawiły się więc dla mnie co najmniej dwie niewiadome, bo lampy sterujące Mullarda znam tylko z opisów, a DP500 nie znałem w ogóle. Słuchawki i większość albumów to już znani mi zawodnicy. Mogę też powiedzieć, że mam wyobrażenie o możliwościach Twin Heada, gdyż na poprzednim spotkaniu z udziałem Fallowa grały co najmniej trzy różne zestawy lamp, a słuchawek do wyboru było też jakieś cztery modele, w tym GS1000. Napędem był wtedy rzeczony Cairn Fog v.2, a że był jeszcze RudiStor NX-33 jako kolejny wzmacniacz, to można było wycenić źródło. Można powiedzieć, że w kwestii barwy, efektów akustycznych, harmonii i dynamiki dawał się Twin Headowi wyżyć. Lampami sterującymi wówczas były CCa Siemens&Halske, a słuchawki, który brylowały wówczas to były Ultrasone Edition 9 i AKG K1000. Mnie urzekły także DT880 Pro we współpracy z Twin Headem, zwłaszcza w kwestii zawartości harmonicznej średnich tonów. GS1000 to był temat wówczas dopiero rozpracowywany, i chyba nie do końca mi się to wtedy podobało.

W dniu wczorajszym mogę powiedzieć, że w kwestii równowagi tonalnej wzmacniacza dźwięk został dobrze wycelowany w potrzeby GS1000, ale i K1000 również. Resztą miał się zająć odtwarzacz Accuphase DP500, no i chyba w sporej mierze będzie o tym właśnie, co poniżej nastąpi. Dlatego też trudno mi było wybrać wątek na niniejszą relację, gdzie będzie i o wzmacniaczach i o słuchawkach, ale jednak sporo o roli źródła w hi-endowym torze słuchawkowym. Niech będzie na neutralnym gruncie wątku towarzyskiego. ;)

Na spotkaniu byłem bez mojego sprzętu grającego, który w części "rozdysponowałem" na weekend. Na szczęście mojej żonie i Piotrowi nie brakowało tematów do rozmowy, co mnie pozwalało delektować się muzyką w większym spokoju ducha, że nikt się w tym czasie nie nudzi. ;) Z drugiej zaś strony porównania będę musiał robić z pamięci. Mam na uwadze to, co już słyszałem na GS1000 i K1000 w zestawach Wiktora, czyli topowe źródło cyfrowe Accuphase, do tego końcówka analogowa Accuphase aż po wzmacniacz klasy A dla AKG, a mój tor analogowy dla GS1000. Dodatkowo wspomnienia poprzedniego odsłuchu AKG K1000 Piotra z innym źródłem i lampami, a także kolekcja wspomnień z poprzednich spotkań z Kolegami, gdzie przewijały się różne transporty i DACe jak odpowiednio Kenwood, Technics, marantz, PCLink do komputera, a po drugiej stronie cyfrowego kabla CEC, NorthStar, AudioNemesis, moja Lampucera, przerabiany na różne sposoby Beresford. Z napędów różne wariacje mojego Moonlighta, Lake People G99/2, Yamamoto Soundcraft HA-02 z różnymi lampami, o czym było wcześniej w tym wątku, no i Twin Head z innym oprzyrządowaniem. Na podstawie tego wszystkiego wyrobiłem sobie zestaw oczekiwań wobec "idealnego" brzmienia dla GS1000, i w ciągu ostatnich tygodni, a może dni, zestawiłem u siebie taki zestaw pod Grado, który, powiedzmy, nie ma słabości brzmieniowych, a w pewnych aspektach powiedziałbym, że się wyróżnia. U mnie pomysł na dźwięk jest taki - dokładny, szczegółowy i przeźroczysty wzmacniacz, a przed nim źródło, które dostarcza w miarę kompletnego materiału dźwiękowego po kablu studyjnym. Takie podejście to pewnie konieczność w moim przypadku, gdyż obecnie nie ma w moim torze lamp. Będą to banały, ale napiszę, co już wiem, że można na GS1000 osiągnąć - kompletna barwa dźwięku, zjawiskowa holografia i przestrzeń potrafiąca się oderwać od słuchawek, świetna szybkość i dynamika. Z tym efektem zniknięcia słuchawek z głowy to jest ciekawa rzecz, bo wiadomo, że dźwięki słyszymy z różnych kierunków i odległości, trójwymiarowość nie jest trudno osiagnąć, ale chodzi tu o przeźroczystość akustyczną, dającą wrażenie, że słuchawki istnieją tylko w tych miejscach, gdzie nas w głowę uciskają, przetwornika jakoby nie było, albo był całkowicie otwarty.

Na początek wzmianka o AKG K1000, bo mi będzie szybciej i łatwiej. Słuchałem ich już napędzanych z GainClone\'a poprzedzonego Twin Headem z różnymi lampami, niedawno innego egzemplarza AKG w tranzystorowym torze Accuphase z topowym źródłem dzielonym, no a wczoraj znów słuchawki Piotra, tyle że końcówką był Croft Polestar a nie GainClone, a źródłem Accu DP500. Grało gęsto i dosadnie, z dociążonym wyższym basem i niższą średnicą. Do tego ciemny, posłodzony sopran. Prosiło się o rozwarcie przetworników większe niż to wypróbowałem u Wiktora, bo ciężar dźwięku tego po prostu wymagał. Twin Head daje dwa możliwe tryby pracy - transformatorowy i OTL, także jako przedwzmacniacz. W trybie OTL dźwięk jest ciemniejszy, bardziej bliski i intymny, scena bardziej ogarnia słuchacza, choć jest mniejsza. Przestrzenność dźwięków jest duża, jak i wielkość samych źródeł. Dźwięk opiera się o fundamenty na wysokim basie i niskim sopranie, dźwięki są dosadne, ale nie w sposób tranzystorowy, agresywną fakturą, a raczej gładkie, ale wyraźną kreską rysowane. Przejście na transformator rozgania scene po kątach, dźwięk staje się lżejszy, ciężar przenosi się jakby na wyższą średnicę i niższy sopran. Wytwarza się większy dystans do źródeł dźwięku, a scena poszerza i odsuwa. Z racji ekspansywnego grania K1000 wolałem tryb OTL. Dawał odpowiednią dawkę bezpośredniości i dociążenia dźwięku. W odniesieniu do słuchawek Wiktora i jego systemu, brakowało mi zróżnicowania i rozciągnięcia sopranu. Tam potrafił byś i rozsypujący się, i perlisty, o różnych odcieniach i fakturze, tutaj taki nieco uproszczony, dosadny choć nieagresywny, trochę słodko-przepalony, lecz jakby nie rozciągnięty po samą górę pasma. Równowaga pewnie i przez to wyszła inna. No ale to sobie można poprawić na przetwornikach, podobnie jak i scenę. Jako że tonalnie wychodziły pewne sprawy podobnie na GS1000, a te słuchawki znam jak własną kieszeń, z tym szczegółem, że to nie kieszeń, pozwolę sobie zasadniczy opis oprzeć o wrażenia na słuchawkach Grado.

Na GS1000 ponownie można sobie było wybrać, czy korzystamy z OTL, czy z transformatorów wyjściowych. Tym razem przypadł mi do gustu bardziej tryb tranzystorowy. Tak ma znany mi Yamamoto Soundcraft HA-02, a do tego granie lampy przez transformator zbliża ją do zalet wynikających z użycia tranzystorów, a do ich brzmienia nieco pewnie przywykłem. W trybie OTL nieco narzucał się wyższy bas, a przy bądź co bądź bardziej zamkniętej konstrukcji Grado i ich przewadze w ilości basu nad AKG, ekspansja i rozjaśnienie pochodzące od transformatora dobrze im zrobiły w zestawieniu z Accuphase. Dźwięk przez transformator jest mniej dosadny, bardziej aksamitno-papierowy, bogatszy w wierzchnią fakturę kosztem konturu i barwy. Mnie takie proporcje nieco bardziej odpowiadają z GS1000. No i też bliżej to tego, co mam u siebie. Zacząłem od Silverchair, album Frogstomp, utwór "Suicidal Dream". Jest to jeden z kawałków, który pokazuje jak dobrze GS1000 nadają się do grania z pogranicza grunge. Potem przesiadka na parę utworów Anny Netrebko z płyty Souvenirs; Raz, Dwa, Trzy grający na koncercie utwory Agnieszki Osieckiej, trochę jazzu Z Blue Note Records i klasyki na albumach Piotra. Był też Arve Henirksen ze spoecyficznie graną trąbką w towarzystwie sampli elektronicznych. Nie piszę po kolei utworami, ze względu na spójność pewnych wniosków, i do tego właściwie sprowadzę opis dźwięku, a odnosił się on będzie chyba najbardziej do odtwarzacza Accuphase.

Niedawno GRADO__Fan u mnie stwierdził, że po raz kolejny mam tor grający neutralnie. Cóż, wychodzi na to, że takie mam dążenia, żeby wszelkie niuanse tonalne miały jednakowe prawa i możliwości zaistnienia. Kiedy jakiś odcień lub pasmo dominuje, mam wrażenie podkolorowania dźwięku i staram się sobie skojarzyć taką barwę z doznaniami pochodzącymi od innych zmysłów. Najogólniej napisałbym, że wczorajszy zestaw grał z posmakiem i odcieniem miodu gryczanego. Ciemny, przepalony, niejednoznacznie słodki dźwięk, dość dosadny i dociążony, przejrzysty, ze zdecydowanym rysunkiem (tu już nie płynny jak miód) i zgrubnie zaznaczoną fakturą. O ile odcień i gęstość w sporej mierze zdefiniował zapewne wzmacniacz i jego lampy, to pewną oszczędność w oddaniu faktury zgoniłbym na odtwarzacz SACD. Podobnież czułem lekki niedosyt w kwestii zróżnicowania barw. Coś jakby zamiast True Color wybrać 16-bitową paletę. Tak więc wszelkie urposzczenia i spłaszczenia z racji znajomości z Twin Headem zrzucam na karb DP500. Pewnie nie jest to pomyłka mając na uwadze, iż jest to czwarty model od góry w ofercie firmy. Każdy kolejny musi dać odczuć wybierającemu, że płaci za konkretny uzysk dźwiękowy. No i tak podkradając coś dwa lub trzy razy od topowego pierwowzoru pewnie dojdzie się do słyszalnych ubytków. Najwięcej DP500 względem DP800/DC801 uprościł sobie na sopranie. Nieco już o tym wspomniałem, ale na dobrą sprawę był trochę jednostajny, zbyt gładki, zawsze z tą samą raczej ciężką wagą i dosłodzeniem. Brakowało perlistości gdy potrzeba, w zamian lekkie przerysowanie. Wyszło to zwłaszcza na płycie Anny Netrebko i Raz, Dwa, Trzy, gdzie odpowiednio talerze orkiestrowe, a z drugiej strony perkusja rockowa, nie została rozłożona na odpowiednie instrumenty z różnej blachy uczynione i inaczej grające. Powiedziałbym, że do DP800 brakuje DP500 jakichś dwóch klas w dziedzinie sopranu. Zakres ten odpowiada też za wrażenia przestrzenne i holografię. Utwór nr 1 z płyty Anny Netrebko to żywy fragment operowy, w połowie włączają się oklaski publiczności, które słychać u mnie z tyłu, tutaj nieco spłaszczone, wepchały się niemal na przód przed wokalistów. Lekko zlane w płaską całość. Utwory solowe Anny dawały wrażenie głosu solistki jakby lekko rozlanego i nieobecnego. Gdzie to uczucie, że ona dla mnie śpiewa? Na tej płycie czuje się trójwymiarowość i obecność jej głosu, zubożenie tej najdrobniejszej faktury, swoistego finiszu dźwięków, zubaża przekaz emocjonalny, który podnosi w operze istotny pierwiastek spektaklu dramatycznego. Raz, Dwa, Trzy to płyta świetna realizacyjnie, choć wymagająca od sprzętu. Ja miałem u siebie przed dostrojeniem do końca przetwornika C/A nieco problemów z sybilującym wokalem Adama Nowaka. Teraz jest gładko i barwnie, ze świetnie na tej płycie słyszalną trójwymiarowością dźwięków. Nawet kotrabas potrafi sobie tu ładnie wygospodarować nieco współrzędnych w trzech wymiarach, w których będzie sobie wybrzmiewał. Jednak najlepszym testem jest ta płyta na harmonię i perkusję. Mimo natłoku tej pierwszej, dźwięki harmonii grają sobie swobodnie w dalszym planie, z dozą powietrza i smaczków tonalnych. Z Accuphase harmonia poszła z tonacją jakby lekko w dół, do tego skurczyła się i dodatkowo została przyduszona przez inne dźwięki. Zrobiło się troszkę jak w tłocznym autobusie. Brak swobody i niezależności. Harmonia wypadła jak dla mnie zbyt prosto i twardo. Nowak troszkę jakby usta ręką przysłaniał, albo spuścił głowę. Ciekawie się zrobiło, gdy wziąłem składankę Blue Note Trip 7, CD2, utwót Billa Larkina and the Delegates "Yeah, Yeah". Po lewej stronie słuchać akompaniament organów elektrycznych granych głównie na niższych nutach i niewątpliwie lampowego. Już raz mnie zauroczył Twin Head, gdy słuchałem tego na DT880 Pro, tym razem znowu pokazał, że lampy lubią takie dźwięki. Wrażenie jest, jakby wzmacniacz podtrzymywał bardziej barwę, u mnie zanika ona szybciej. Być może jest to kwestia nasycenia barwą kosztem większego bogactwa faktury, do którego przywykłem. U siebie muszę się bardziej skupić na tym instrumencie, by się przekonać, że bogactwo tonalne jest zachowane, ale dosadność użytych lamp daje to jak na tacy. Odwrotna sytuacja była z gitarami na debiutanckiej płycie Silverchair. Tu ciarki nie przeszły, jak to bywało w domu i wcale mi nie chodzi o przesterowane partie solowe, a intro, które zostało zagrane pojedynczymi, miękkimi szarpnięciami grubych strun. Słuchając V Symfonii Beethovena miałem wrażenie, że brakuje bardzo niewiele, aby całościowy obraz był doskonały, ale owo "prawie" było stale obecne. Gdyby przestrzennie i tonalnie Accuphase był bezbłędny, to nawet to niezupełne rozciągnięcie na sopranie by tej płyty nie położyło. Tak to tylko mogę powiedzieć, że cały czas słyszałem jakby mogło być świetnie z tego zacnego krążka orkiestry chicagowskiej, bo znakomitość realizacji było słychać. Na K1000 potwierdał się rozmach przestrzenny tego albumu z zachowaniem świetnej czytelności nawet daleko rozmieszczonych instrumentów. W kwestii samych smyczków przeskoczę z powrotem na to, co znam z płyty Anny Netrebko. Utwór nr 7, komopozycja Griega, zaczyna się od wejścia wiolonczel, skrzypiec i pewnie altówek - nie jestem takim ekspertem by wszystko rozróżnić, ale dźwięk jest tak bogaty harmonicznie, że niech się te organy Hammonda z Blue Note schowają. Do tego ten efekt łechtania ucha wynikający z przesuwania smyczka po metalowej strunie, wszystko ładnie zebrane przez realizatorów Deutsche Gramophon i dające się wychwycić na moim sprzęcie, tutaj gdzieś to łaskotanie uciekło. Z innych zjawisk ogólnych - długo kombinowałem z ustawieniem GS1000 na uszach, ale usunąć ich z głowy mi się nie udało, a powinno się to dać zrobić i na płycie Raz, DWa, Trzy i Anny Netrebko. Dziś odświeżyłem sobie właśnie Nowaka z Kapelą i Arve Hendriksena, bo wczoraj nie zdążyłem. Akustyka koncertu Raz, DWa, Trzy u mnie jest zupełnie inna, przestrzenność w osi prostopadłej znacznie większa niż to co słyszałem wczoraj, zróżnicowanie sopranu i średnicy też. Kwestię basu właściwie zdążyłem sprawdzić na Henriksenie z płyty Cartography. Trzeci utwór zawiera sample niskiego basu, który na Staxach Wiktora pięknie schodził i pełzał po dole słyszalnego pasma. GS1000 nie schodzą tak nisko. Różnica między moim zestawem, a tym wczorajszym u Piotra była taka, jakby nieco zmniejszyć pojemność obudowy tego wirtualnego kotła na Twin Headzie i Accuphase. Na lampie zagrało to bardziej membraną "bębna", u mnie jakby wybrzmienie miało więcej do powiedzenia, coś jakby więcej mięsistości, a mniej obrysu, choć tutaj wypadł on gładko. Specyficznie grana przez Arve trąbka pokazała swoją egzotykę. U mnie wychodzi ona bardziej rozpływająca się w przestrzeni, na Accu + TH nieco mniej miejsca zajmowała i grała dosadniej. Przestrzenność została oddana w wystarczającym stopniu.

No i to pewnie tyle, zwłaszcza że już wymiękam. ;) Dziękuję serdecznie Piotrowi za kolejną okazję do zapoznania się z możliwościami kreacji dźwięku rzez Twin Heada, a także jego zdolnościami cenzorskimi, bo temu, co przed chwilą skończyłem wypisywać powyżej na temat odtwarzacza za 20,000zł, lekko się dziwię i niedowierzam. W skali bezwzględnej było więcej niż dobrze, ale w skali względnej... na pewno można mieć lepsze źródło taniej.

ptx

  • 651 / 5888
  • Ekspert
24-02-2009, 18:34
interesujący opis,co do kwestii źródła pytanie czy twin head jest przejrzystym wzmacniaczem,bo na takim można testować odtwarzacze w innym wypadku zmiany moga nie byc zbyt duże i zawsze w jakimś tam stopniu wzm. narzuci swój charakter.
swoja droga za 20kz można już przebierać w  odtwarzaczach a czy accu jest najlepszy to raczej już kwestia gustu.


_______________________________________
"Informacja nie jest wiedzą. Wiedza nie jest mądrością. Mądrość nie jest prawdą. Prawda nie jest pięknem. Piękno nie jest miłością. Miłość nie jest muzyką. Muzyka jest NAJLEPSZA."

JUREK

  • 203 / 5869
  • Aktywny użytkownik
24-02-2009, 20:04
majkel

....fajna recka :-), gratuluję, natchnęła mnie do eksperymentów, będę musiał kiedyś w końcu ruszyć tyłek i podpiąć coś innego do mojego LINNA MAJIKA w miejsce Linnarta bo jakoś nie mogę sobie wyobrazić lepszego przekazu ale pewnie jak narazie mam ją za słabą..ale pracuję na jej krytyczną stroną :-)
JUREK

Rafaell

  • 5033 / 5883
  • Ekspert
24-02-2009, 20:24
>>> majkel, 2009-02-24 01:19:52
>na temat odtwarzacza za 20,000zł, lekko się dziwię i niedowierzam. W skali bezwzględnej było więcej niż dobrze, ale w skali względnej... na pewno można mieć lepsze źródło taniej.

Pewnie można mieć taniej odpowiednik DP-500 ale jak zauważyłeś są nad nim jeszcze 4 modele Accuphase i tam na pewno będzie znaczniej trudniej. DP-500 nie jest moim ulubieńcem ta chropowatość na górze i mniejsza rozdzielczość, całkiem możliwe że miałem okazję słuchać porównawczo tuz obok siebie (poza DP-700) pozostałe modele.

Jednak jak widać warto robić odsłuchy dzięki czemu wiemy czego nie wiemy :)

Dziś podszedłem do znajomego, żeby mu zaprezentować na jego odtwarzaczu poprzez LP99/2 i słuchawki Pioneer Monitor10 jak brzmi muzyka. Pierwsza reakcja była nastempująca-jego słowa; "jak to gra! każdy instrument słyszę osobno"

No tak czasem warto posłuchać na cudzych słuchawkach ze każdy instrument gra osobno-naprawdę!:)

Rafaell

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Kryzysu nie ma, to tylko paru cwaniaczków sięga po naszą własność

                     

chrees

  • 1653 / 5886
  • Ekspert
24-02-2009, 20:30
Należałoby się jeszcze zastanowić, Drogi Rafaellu, czy to miał być na pewno komplement ;>>>



-------------------------------------------------------------------------------
Obcych ksiąg nie czytajcie. Czego nie wiecie - Księdza pytajcie.
.
Obcych ksiąg nie czytajcie. Czego nie wiecie - Księdza pytajcie.

-Pawel-

  • 4724 / 5491
  • Ekspert
04-08-2019, 17:42
Wczoraj spotkaliśmy się z Karolem i przerzuciliśmy trochę sprzętu. Za system posłużył mój PC z foobarem i konfiguracją konwertującą w locie pliki do DSD 256, custom DAC lampowy produkcji Cytryniarza oraz dziurka i terminale kolumnowe Marantz PM-45. Mój wzmacniacz zastąpiliśmy następnie jego customowym WBA Master-Twin z wyjściem 2x3W i w ten sposób powstał jeszcze mocniejszy tor, różnica po wymianie wzmacniacza była tak namacalna, że warto to dodatkowo podkreślić. W przypadku Grado dostawały one drugiego życia, wykopu i tak realistycznej, że wręcz namacalnej holografii. Już na początku było nieźle, ale z tym wzmacniaczem muzyka dosłownie ożywała. Z całego dnia odsłuchów i rozmów można by napisać felieton, jednak postaram się przedstawić najistotniejsze kwestie, może ktoś na tym skorzysta w przyszłości.

Hybrydy Mitchell & Johnson MJ2 Chyba najbardziej zmienne i kapryśne słuchawki z jakimi miałem do czynienia. Co dziurka to inny sound. Żeby jeszcze chodziło o trudność w wysterowaniu, ale w tym przypadku za każdym razem grały jakby z tymi samymi możliwościami, ale kompletnie innymi proporcjami w paśmie. Słuchawki fajnie wykonane i bardzo wygodne, jednak z każdym sprzętem zupełnie inne nagrania wypadają na nich ciekawie. Taka miła ciekawostka w odskoczni od hajendów ;)

iBasso SR1
Powiem krótko - słuchawki idealne dla początkującego audiofila. Bardzo dobrze wyważone, na całym paśmie grają uczciwie i równo. Nie mają wygórowanych wymagań, po prostu przyjemnie grają muzykę nie podbijając jednych cech dźwięku kosztem innych. Jeśli ktoś zaczyna swoją zabawę w lepsze audio - świetnie sprawdzą się jako bardzo dobry punkt i odniesienia, aby w trakcie zabawy nie utracić najważniejszego czynnika czyli przyjemności z obcowania z muzyką. Trudniejsze słuchawki w przypadkowym torze mogą wypaść przy nich jako udziwnione.

Audeze LCD 3
Pamiętam jeszcze swoje dawne spostrzeżenia odnośnie innego egzemplarza, prawdopodobnie była to wersja "ulepszona" niejakim fazorem. Odnotowałem je jako nudne, lekko suche i brzmiące bardziej jak słuchawki studyjne, a nie planary. W tym wypadku sprawy miały się zupełnie inaczej. Słuchawki zagrały gęsto, z bardzo bogatą barwą i niezwykłym wykopem na basie. Dźwięk, który może nie jest neutralny, ale za to daje dużo frajdy i sprawdza się niesamowicie w energicznych nagraniach. Pokazują bardzo wiele, choć nie wszystko. Nie jest to machina do wnikliwej analizy smaczków i detali, za to potrafią swoje słodkie kłamstwa i niedopowiedzenia wynagrodzić czystą radochą z samego słuchania. Jedynym ich minusem jest trudność w napędzeniu na poziomie Grado, a nawet wyżej. Najprościej podpiąć je po prostu pod terminale kolumnowe, inaczej mogą być zbyt wolne i wydatek może się wydać niewspółmierny z tym  co pokarzą.

Grado RS2 buttonless
W zasadzie to sądziłem, że w takim bezpośrednim starciu różnica pomiędzy nimi, a RS1 będzie prawie marginalna. Im więcej prądu, tym bardziej RS1 im odjeżdżały i nie są to różnice typu tutaj lepsze to, a tam coś innego. To dokładnie ten sam dźwięk tylko po przesiadce z RS1 na RS2 wszystkiego wyraźnie ubywało. Co pierwsze rzucało się w uszy to ostrzejsza, a przy tym mniej rozbudowana góra, nie tak spektakularna i namacalna scena i jakby wykastrowany bas na RS2 względem jedynek. Dodam tylko, że dopóki słuchaliśmy samych RS2 było super, dopiero przesiadka z jedynek powodowała dyskomfort, gdy już było wiadomo ile się traci.

Grado RS1 semi-vintage
Przejdę od razu do torpedy, która się uwolniła po dodaniu prądu, czyli tor opisany na wstępie. Są to słuchawki o nieźle zbalansowanej charakterystyce, z akcentem położonym na przełom górnej średnicy i sopranów. Co pierwsze rzuciło się nam w uszy to, że potrafią zagrać poprawnie fortepian. Naprawdę poprawnie. Cholernie realistycznie i namacalnie. Co więcej, ich holografia pozwala nie tylko na dzielenie planów w przód, ale także w tył oraz w pionie i to z ogromną precyzją. Można zamknąć oczy i zobaczyć wykonawców na żywo, taka precyzja dostarcza bogatego obrazu muzycznego nasyconego ogromem detali w taki sposób, że każdorazowo to samo nagranie pokazuje coś innego. W rocku tworzą falę uderzeniową, w której możemy się rozkoszować całościowym łupnięciem lub poszczególnymi detalami wybrzmiewającymi osobno. Karol fajnie to porównał do krajobrazu, w którym jest masa elementów, ale wzrok skupiamy na tym co nas w danej chwili interesuje. Przekaz tych słuchawek można określić jako ekstremalnie żywiołowy, nasycony energią i bardzo silnie angażujący słuchacza. Bas mają naprawdę przyjemny i energiczny, jednak przy Focalach błyszczały bardziej wysokimi, które na Clearach wydawały się nieco przygaszone i mniej rozdzielcze.

Focal Clear

Jeśli wierzyć obiegowym opiniom to są to po prostu "utemperowane" Utopie. Jak jest naprawdę, w tym momencie nie stwierdzę, ale daje to jakiś punkt odniesienia do tego jak mogłyby zagrać Utopie. Clear to słuchawki, które grają hi endowo ze wszystkiego, ale przepinając się szybko pomiędzy słabszą i mocniejszą dziurką da się wyłapać wyraźne różnice. Przepinając się z zachowaniem dłuższego odstępu czasowego trudniej ją wychwycić, to nie Grado, że bez elektrowni tracą kilka przysłowiowych klas. Pierwsze wrażenie to ogromny spektakl dźwiękowy, w którym ogrom detali płynie z bardzo dużych odstępów pomiędzy poszczególnymi zjawiskami, uderzają naprawdę równym i niezwykle zróżnicowanym obrazem. Najłatwiej będzie mi je opisać porównując ich prezentację do RS1. Po pierwsze zasadniczą różnicą jest to, że Focale mają fenomenalnie dopracowany dół pasma, dzieje się tam znacznie więcej niż w Grado, oraz wszystkich innych słuchawkach :-) Po prostu wzorcowo. Z kolei góra pasma po przesiadce z RS1 wydaje się mniej rozdzielcza i jakby stłumiona. I w tym momencie skupiliśmy się już tylko na porównaniach tych dwóch par, po czym wyszło, że Karol jest w stanie oddać bezpośredniość i nieco większy żywioł Grado w zamian za tak dokładnie oddany bas, a ja natomiast mogę poświęcić ten tektoniczny i kolumnowy wręcz dół, aby cieszyć się bardziej bezpośrednim i przenikliwym/angażującym przekazem z fenomenalnie rozbudowanymi wysokimi. Ponadto dźwięk podawany przez Focale jest jakby to najtrafniej ująć typowo kolumnowy w sensie zdystansowania. Nic nie przenika do głowy, obraz muzyczny pływa ze wszystkimi swoimi smaczkami tuż na wyciągnięcie ręki, ale cały czas da się wyczuć pewny rodzaj zdystansowania od słuchacza. Grado z kolei nie pozwalają oderwać swojej uwagi od nagrania, budują obraz, w który słuchacz jest dosłownie wciągany i nie da się oderwać uwagi od muzyki. Jedne i drugie to klasa sama w sobie, a wybór ogranicza się tylko i wyłącznie do własnych preferencji brzmieniowych. Stopień realizmu i odzwierciedlenie tego co jest w nagraniach sumarycznie wypada bardzo podobnie. Mam nadzieję, że Karol uzupełni jeszcze co mogłem pominąć jako zboczony w kierunku prezentacji Grado ;-) Focal Clear to w każdym razie jedne z najlepszych słuchawek aktualnie dostępnych na rynku, a dla mnie naprawdę jedyne, które pokazują pewne cechy przekazu kolumnowego, których nie mają nawet K1000, które są od nich bardziej bezpośrednie. Focal pokazał tym samym coś kompletnie nowego i niebywałego w świecie słuchawek.

Grado PS1000 Zostawiłem je specjalnie na koniec, ponieważ wczoraj nam jakoś nie grały, początkowo zostały w tyle, a po zmianie wzmacniacza zabrakło czasu, aby równie wnikliwie je przeanalizować. Dzisiaj przez pół dnia porównywałem je z RS1 na tej samej dziurce, aby uaktualnić wczorajszy osąd. Moim zdaniem one różnią się jedynie strojeniem, a z tego odmiennego strojenia wynika cała paleta różnic, które można dostrzec. PS1000 mają wyraźnie więcej basu, ale gdzie im do Focala :-) Jest to ten sam bas, tylko zaznaczony w taki sposób, że łatwiej go dostrzec tam, gdzie RS1 mogą go lekko przygasić. Jak dla mnie to różnica charakterystyki, a nie technologicznych możliwości. Słuchając samej gitary basowej okazuje się, że wyłowią dokładnie tyle samo niuansów. Dopiero w "ścianie dźwięku" może się wydawać, że w RS1 czegoś czasami zabraknie. Kolejna sprawa to soprany. Można bardzo szybko przywyknąć do ich nadmiernej ilości w PS1000, ale przesiadając się z jednych na drugie w trakcie utworu wydają się zbyt pikantne. Idzie za tym wyraźnie wycofana średnica, która w pierwszej chwili tworzy wrażenie bardziej spektakularnego i potężnego zjawiska. Po chwili przyzwyczajenia, mózg to koryguje i zaczyna się odnosić wrażenie, że to ten sam dźwięk. Pozostaje więc wybór tego, kto jak woli mieć podany dźwięk przy zachowaniu cech brzmienia Grado.

Tyle na dziś, do jutra pewnie pominąłbym połowę naszych spostrzeżeń :-)

Karol dzięki wielkie po raz kolejny i do następnego spotkania :-)
« Ostatnia zmiana: 04-08-2019, 18:40 wysłana przez -Pawel- »

Sekator

  • 447 / 3304
  • Zaawansowany użytkownik
04-08-2019, 18:44
Jak masz skonfigurowanego foobara do konwersji w locie do DSD?

-Pawel-

  • 4724 / 5491
  • Ekspert
04-08-2019, 19:03
Poprzez ASIO proxy. O ile dobrze pamiętam trzeba do tego jeszcze doinstalować komponent input SACD, zależy jeszcze od wersji. Nie u każdego zadziała to przy tych samych ustawieniach i wersjach, trzeba poeksperymentować. Dobrą bazą do konfiguracji może być ten przepis (trochę już nieaktualny):

https://www.exasound.com/Blog/tabid/74/articleType/ArticleView/articleId/61/Configuring-Foobar2000-for-ASIO-DSD-DXD-Playback-with-exaSound-DACs.aspx

Sekator

  • 447 / 3304
  • Zaawansowany użytkownik
04-08-2019, 20:41
Dzięki. Spróbuję, bo Audiogate użytkowo nieco wkurwia.

Karol

  • 2009 / 4316
  • Ekspert
05-08-2019, 00:39
Paweł, bardzo rzetelny opis. Zgadzam się ze wszystkim.
Dorzucę tylko to i owo do tego, co napisałeś.

Największe zaskoczenie?
Dla mnie audiofilizm, to szczególne zainteresowanie (pasja, nie obsesja) tym, aby dźwięk był odtwarzany z możliwie największą jakością. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, co można wycisnąć z toru, który zbudował Paweł.
To dowód na to, że aby mieć bardzo dobry dźwięk, (być audiofilem), nie jest konieczna walizka pieniędzy.

Nawet Sabbat E12 poprzez adapter bluetooth, zagrały w tym systemie, jak słuchawki z kablem.
Dźwięk był mocny, wyrazisty, nasyconym barwami, równy i dobrze wyważony.
« Ostatnia zmiana: 05-08-2019, 02:52 wysłana przez Karol »

Karol

  • 2009 / 4316
  • Ekspert
05-08-2019, 00:48
Tor jest bardzo dobry. Dołożenie do niego HPA MASER-TWIN z dziurką do orto, uczyniło go znakomitym. Miałem przeświadczenie, że jest skończony, że nie ma sensu czegokolwiek w nim zmieniać i że podłączone do niego Grado pokazują maksimum swoich możliwości.
Sprzęt staje się niewidoczny (przezroczysty), nie zaprząta uwagi. Można się skupić tylko i wyłącznie na przeżywaniu muzyki.
Odtwarzana płyta, przekształca się w realistyczne obrazy malowane dźwiękiem.
Doszedłem do wniosku, że dopiero w takich warunkach porównywanie słuchawek ma sens.
Dopiero wtedy można się dowiedzieć, jak naprawdę grają.

Myślałem, że wiem, jak grają Grado. Myślałem, że napędzenie ich to żaden problem.
Przecież zagrają nawet z telefonu. Na tym spotkaniu przekonałem się, jak bardzo się mylę.
Usłyszałem jak mogą zagrać RS1. To moje drugie zaskoczenie.
Gdy mają optymalny optymalny napęd, ich dźwięk nabiera blasku, mieni się barwami, żyje i zachwyca.

Dobre słuchawki mają wiernie odtworzyć, to co zapisano na płycie.
Może czytaliście opisy grania AKG K1000, gdzie padały stwierdzenia typu...
"Grają niezwykle naturalnie, odzierając dźwięk z wszelkiego typu podbarwień i upiększeń, których w rzeczywistości nie ma".
Może w rzeczywistości takich podbarwień nie ma, ale na płycie są.
Jeżeli K1000, zagrają takim stalowym, surowym dźwiękiem to sygnał, że nie maja odpowiedniego napędu.
Zwyczajnie się nie wyrabiają, zubażając dźwięk w całym paśmie.
Nic dziwnego, że źle napędzone K1000, przez lata uważane były za całkiem przeciętne słuchawki.
Dopiero dzięki staraniom Piotra Ryki, zawdzięczają swoja obecną opinię. To on odkrył ich prawdziwą naturę.
Gdy zapewni się im odpowiedni napęd, grają zupełnie inaczej. Pojawia się ciepło, barwa i wypełnienie.
Dopiero wtedy stają się wybitne i można zachwycić się ich dźwiękiem.
Na spotykaniu zagrały surowym, szkieletowym dźwiękiem, chłodnym i bezbarwnym, (wg. Pawła szarym).
Po dwóch, trzech utworach zgodnie stwierdziliśmy, że zwyczajnie się nie wyrabiają i że wypadają z porównań.

Spodziewałem się, że Grado RS2 są zapewne słabsze od RS1.
Tu bez niespodzianek. Zagrały ograniczony pasmem na dole i trochę gorszą góra. Reszta bardzo podobna.

Z Marantza, Grado PS1000 wypadły dosyć blado i trochę niechętnie się z tym godząc musiałem przyznać, że ustępują pola RS1.
Dopiero przed samym końcem spotkania nie dowierzając, że PS1000 aż tak słabo się prezentują, podłączyłem je do dziurki orto w HPA Master-Twin. Okazało się, że raptownie ożyły. Paweł potwierdził moje odczucia.
Na naszych wcześniejszych wnioskach, został postawiony duży znak zapytania.
Myślę, że Paweł opisem dzisiejszego ich odsłuchu, wyjaśnił co się pod nim kryło. :)
Według mnie, PS1000 potrzebują jeszcze więcej Watów niż RS1.
Dziurka Marantza, zupełnie wystarczająca dla RS1, nie zapewniła PS1000 tego, co im potrzeba.
Stąd ich nieciekawe, trochę anemiczne granie.

Następnym zaskoczeniem było to, że RS1 w niczym nie ustępowały PS1000.
A jeżeli już, to naprawdę bardzo nieznacznie w najniższych partiach basu.
I to tylko wtedy gdy PS1000, były podłączone do dziurki orto, wzmacniacza HPA Mastrer-Twin.

Focal Clear nie były dla mnie zaskoczeniem. Przeżyłem je dzień wcześniej. :)
Według moich kryteriów i oczekiwań, do ideału brakuje im tylko delikatnego otwarcia góry i to tylko w obecności RS1.
Jestem zachwycony tym, co robią różnicowaniem struktury basu i szczegółowością w całym zakresie.
Dawno nie byłem tak zadowolony, z tego co słyszę.
Po nich, bas PS1000 wydał mi się jedną wielką poduchą i kompletnie beż życia.

W tej sytuacji na placu boju pozostały Grado RS1 i Focal Clear.
Wspólne jest to, że przekaz obu modeli jest niezwykle żywy i wciągający. Trudno się od niego oderwać.
To był główny powód tego, że nasze spotkanie skończyło się dopiero po północy.
Nie skakaliśmy po kawałkach, jak to zazwyczaj bywa, ale słuchaliśmy całych utworów.
A to trwa zdecydowanie dłużej i wymaga więcej czasu. :)
Dźwięk Grado RS1 żyje świetlistym blaskiem wysokich i mieniącymi się barwami średnicy.
Natomiast przekaz Focal Clear niezwykłą szczegółowością całego przekazu i pulsującym zróżnicowaniem dołu.
Wybarwienie dźwięku na remis. Delikatna przewaga RS1 na górze, proporcjonalna przewaga Focal Clear na dole.
Dynamika na jednych i drugich słuchawkach jest wzorcowa. Oba modele graja bardzo dobrze.
Wybór zwycięzcy zależy wyłącznie od preferencji i tego, co kto lubi.
Musząc wybierać, wybrałby Focale. Ich wygląd i wygoda, też miałyby tu znaczenie.

Mając którykolwiek z modeli i tor Pawła z HPA Master-Twin, właściwie nie potrzeba nic więcej.
Dźwięk jest taki, jaki powinien być. To daje spokój i zadowolenie.
Nic nie przeszkadza, nie odciąga uwagi. Można skupić się tylko i wyłącznie na muzyce.
Takie spotkania pozwalają coś takiego dostrzec i docenić.
Nadają całej tej "zabawie w audio", prawdziwy sens i właściwy wymiar.

Dodając do tego wszystkiego, wyśmienite flaki i poniższy krajobraz za domem, mamy niezapomniane przeżycie duchowe.
Paweł, wielkie dzięki za gościnę. Było super. :-)
« Ostatnia zmiana: 05-08-2019, 03:43 wysłana przez Karol »