jjurek, 2008-11-21 23:19:38
W mojej ocenie bardzo trudno znaleźć u nas dobry przedwzmacniacz gramofonowy. Przede wszystkim problemem jest dostępność u dystrybutorów. Co możesz posłuchać przed zakupem, niestety z hiendowych sprzętów niewiele. Króluje, o ile tak można powiedzieć, sprzęt do 1.000 a rzadko kiedy ( wyjątki są, a i owszem ) za około 1.500 zł. Chciałem posłuchać takie topowe sprzęty np. legendarny Manley, no i dowiedziałem się, że to się kupuje a nie próbuje. :-)) I co miałem powiedzieć na takie stwierdzenie, sami to oceńcie. Tak naprawdę górną półkę miał tylko Pan Sebastian z Audio Grobel - najwyższy model lampowy TW Acoustic. Cena około 30.000 zł. Brzmienie bardzo ciekawe z wkładkami Koetsu. W tym poziomie cenowym nie miałem innych okazji porównań. Do słuchawek Staxa nie pasował z powodu stopnia wzmocnienia dla mojej wkładki 0,25mV. Potencjometr ustawiony na maksimum a dźwięku malutko. Konstrukcja tego preampu wyklucza bezpośrednie podłączenie do wzmacniacza słuchawkowego, oczywiście można by było zastosować średnio lub wysoko napięciową wkładkę. W grupie cenowej do 10.000 zł jest nieco lepiej, słuchałem dwa modele ASR, Transrotor z upgrade zasilacza ( ta sekcja miała z 5 kg.)Head, Lehman i jeszcze co najmniej 7-8 innych, nazw nie pamiętam. Ostatecznie wybrałem RCM Sensora, bo gra tak jak lubię - szczegółowo, pełnym pasmem, w miarę transparentnie i ma wiele wariantów ustawień. Pewnie znalazłoby się coś na niego, ale tak obiektywnie miał najmniej wad. Te poprzednie, albo "brumiły" albo grały za cicho, to znowu za bardzo basem lub górą, nie pasowały mi gabarytami np. ASR z akumulatorami ważył ze 30 kg. Jednak to nie jest najważniejsze, niestety przekonałem się jak bardzo różna może być prezentacja muzyki w zależności od preampu. Myli się ten kto analizuje to w kategoriach wzmocnienia sygnału z wkładki. W uproszczeniu tak jest, jednak te kilkanaście urządzeń grało zupełnie inaczej. Długo tkwiłem w błędzie, że przedwzmacniacz to taki sprzęt konieczny aby te kable jakoś wpiąć i połączyć. Teraz wiem, że to najważniejszy obok wkładki element toru. Właściciele gramofonów za 30.000 - 80.000 pewnie będą zirytowani, ale ja też miałem takie napędy w bezpośrednim porównaniu ze znacznie tańszym. Dostałem do odsłuchu i mnie to nie powaliło na kolana. Nie jest to tak, że nie doceniam stosunku ceny do jakości, ale kiedy zakładam, że będę słuchał staroci polskich i innych, to naprawdę nie usłyszę ( a i nie usłyszałem ) wielkiej różnicy napędu. W takich okolicznościach doceniłem natomiast jak bardzo może być ważny przedwzmacniacz, począwszy od samego aspektu dźwięku, poprzez optymalne ustawienia do danej wkładki a kończąc na sprawach brumienia, buczenia, uziemienia czy odbierania sygnałów radiowych. Myślę, że na tym jak i na wkładce nie ma co oszczędzać, natomiast " stary" gramofon jest dzisiaj relatywnie tani, ale to za sprawą amortyzacji w czasie. Te rzeczy wówczas kosztowały grube tysiące marek niemieckich, funtów czy dolarów i nie były zabawkami jak ich dzisiejsza cena na to wskazuje. To były najlepsze czasy analogu i w pewnym sensie szczytowa technologia. Tak, wiem teraz są takie łożyska, takie silniki, takie ramiona i wiele new tech, ale co z tego, jest to mimo wszystko niszowy produkt, bardzo drogi z powodów nakładów na wdrożenie go do produkcji z pozycjonowaniem sprzedaży w setkach sztuk, rzadko w tysiącach.
Tak więc uważam, że dobrze poszukać pasującego do naszych upodobań preampu, który może przetrwać niejeden gramofon i niejedną wkładkę. U mnie też tak było, zmieniało się a jakże, a przedwzmacniacz został.
Pozdrawiam
Wiktor