Czyli co byście polecili posłuchać?
Ogólnie chodzę sobie po korytarzach i słucham, gdzie jakąś klasykę, najlepiej symfoniczną puszczają.
Większośc tych prezentacji jest po prostu idiotyczna. Kolorowane jazzy, typu słodka wokalistka i 2 instrumenty, do tego 100 efektów od reżysera dźwięku i takie efekciarstwo się puszcza. Potem wchodzę do pokoju, gdzie stoi wlm, puszczają jakiegoś Handla i kolumny poległy na całej linii. Brzmiało to jak kiepski kołchoźnik. Gra orkiestra - jest źle. Wszedł do tego chór - nic nie słychać, jedne wielki przester.
I czemu wszyscy tak głośno słuchają (pod granicą bólu prawie?), nie mówiąc o przesterach...
Podobał mi się pokój Nell Audio a w nim Magnepan 1.6 - pełnopasmowe elektrostaty. Normalna nie efekciarska muzyka, organy, symfonia, od razu wiadomo, jak to gra. I fajnie działało w dość małym pomieszczeniu. Jakoś 7k zł za parę :) I jeszcze efekciarsko wyglądają :) Może kiedyś...
Do tego jeszcze fajny był ADAM, ale słuchałem tylko sprzętu do zabudowy ściennej, subwooferki badziewne.
A i jeszcze jakieś beznadziejne lakierowane na czarno podłogówki 2way na accutonach. Średnica za mocna i rozjechana (domyślam się, że problemy ze sfazowaniem ceramicznego głośnika ;p Dziadostwo pewnie ponad 10k zł kosztuje... Zaraz podskoczę jeszcze do sobieskiego, to się dowiem, co to było.
Jestem dość zielony w temacie, proszę o wyrozumiałość ;)
Ogólne wrażenie - czy większość audiofili wydaje grubą kasę na audio po to, żeby potem słuchać gównianych pokolorowanych realizacji nie mających nic wspólnego z rzeczywistością?