Zgłębiłem nieco temat. Obejrzałem sobie serwisówkę TD20A i faktycznie pokazany tam jest wizualny zapis magnetyczny przy poprawnie ustawionych głowicach. Czyli oceniamy "na oko" zapis i taki przyrząd był w tamtych czasach (lata 70-te) zapewne przydatny przy magnetofonach szpulowych.
Podczas montażu taśm z obrazem i dźwiękiem, przy sklejaniu ręcznym, to tez mogło się przydać, bo wprawne
oko osoby która łączyła taśmy sprawiało, że przeskok między sklejeniem był jak najmniej widoczny i słyszalny. Jeśli głowica lub taśma była uszkodzona, to też dałoby się zobaczyć tym urządzeniem.
Natomiast ocena prostopadłości nagrania czy szerokości ścieżek, bez precyzyjnej aparatury pomiarowej musiała być obarczona sporym błędem przy działaniu "na oko". Mowa jest o mikroskopie, ale potem trzeba to zmierzyć czy sprawdzić kąty, co w latach 70-tych nie było raczej dostępne w domowym zaciszu.
Obecnie nikt już nie skleja taśm, a uszkodzenia nośnika czy szczeliny w głowicy widać bez problemu na komputerze, nagrywając sygnał i używając edytorów audio. Mając odpowiednie taśmy testowe ustawiamy wysokość głowic z większą precyzją niż tylko patrząc na zapis. Biorąc pod uwagę kasety magnetofonowe dochodzą dodatkowe czynniki (obudowa), które nie są w ten sposób możliwe do poprawy wizualnie.
Tak sobie myślę, że można zastosować ten gadżet do szybkiej identyfikacji czy kaseta jest full-track. O ile stereo od mono/full-track da się odróżnić samplując sygnał i porównując zgodność kanałów, to zapis 2xmono od full-track byłoby już trudniej (pomijam fakt, że nagranie mono jednak nie zawsze odczytywane jest równo przez magnetofon tak jak przy pełnej ścieżce). Wchodzi w grę chyba tylko zmiana wysokości głowicy i szukanie pustego miejsca między ścieżkami w zapisie 2xmono.
Podsumowując, przyrząd bardzo mi się spodobał i jak będę miał okazję gdzieś go kupić to z pewnością tak zrobię, mimo że to zupełny relikt zabaw z zapisem magnetycznym :)