...
Po podłączeniu pierwszą godziny kabelki te grały płasko i ciemno dopiero jak się troche wygrzały to pokazały się wyższe tony, rozjaśniło się i ogólnie jest lepiej. A jak one grają? Zauważyłem lekkie ocieplenie dzwięku, zanikają kontury, i ogólnie kolumny "znikają". Po godzinie odsłuch ujawniły się wysokie tony, stały się bardziej melodyczne, z detalami.
...
Zaciekawił mnie powyższy fragment postu.
Z tym "graniem kabli", to rozumiem taki skrót myślowy. Chodzi chyba raczej o to, że mogą mieć wpływ na dźwięk.
Nie wiem czy słusznie, ale cały czas żyję w przeświadczeniu, że kable przyłączeniowe niczego nie poprawiają.
Mogą najwyżej nie psuć. Czyli kable idealne to te, które nie mają żadnego wpływu na dźwięk, (są przezroczyste).
To powyższe, to tak przy okazji ale uważam, że jest jakoś związane z tym, co mnie tak zaciekawiło.
Chodzi mi o wygrzewanie kabli przyłączeniowych wszelkiego rodzaju.
Wygrzewanie słuchawek czy kolumn, jakoś tam rozumiem.
Ogólnie zakładam, że związane jest z „wyrabianiem się” elementów mechanicznych.
W kolumnach można dorzucić jeszcze stabilizację elementów elektronicznych, (np. kondensatory w zwrotnicach).
Wydaje mi się, że ma to sens i zapewne jakiś wpływ na dźwięk.
Czy mógłby mi ktoś w przystępny sposób wyjaśnić, na czym polega wygrzanie kabli?
Co ono stabilizuje czy uelastycznia? Udrożnia je jakoś? Zmienia ich właściwości?
Nie wygrzane psują dźwięk, wygrzane już nie. Coś się musiało zadziać. Może ktoś wie, o co w tym chodzi?
Nie traktujcie tego wpisu jako złośliwostki, czy próby nabijania się. Po prostu chciałbym zrozumieć.