Ogólnie temat jest dla mnie dziwny, gdyż nie mogę sobie wyobrazić, że w pełni sprawny kabel o odpowiedniej oporności i średnicy może nie przenieść poprawnie sygnałów elektrycznych (i to tylko w dwóch stanach) na długości 0,5 czy 1,5 metra.
Tak tylko nie bierzesz pod uwagi jednego faktu. Pierwsze, że każdy kabel to antena i łapie jeszcze zakłócenia z otoczenia (z reguły producentci oszczędzają i nie są to tak skonstruowane kable, że nic sie nie przedostanie do sygnału). Dwa to nie są płynące bity 0, 1 - oczywiście są, ale na wyższej warstwie. A tak to jest to zwykły kabel analogowy, który przewala sygnał analogowy. Ten to jest następnie w zależności od otrzymanego tego sygnału analogowego odpowiednio interpretowany (wyłuskujący cyfrę), a ta z kolei jest interpretowana z której to generowany jest znowu sygnał analogowy, aby go wzmocnić i rzucić na kolumny i stąd są te różnice, a że jest to cyfra to jeszcze zegar ma znaczenie i inne takie jak algorytmy zgadujący utracone dane. Więc to nie jest takie proste jakby się wydawało, że przecież lecą tylko zera i jedynyki :) - tak masz w komputerze, gdzie jest czas na ponowną transmisję danych, są bity kontronle itd. Zresztą stan 0 jak i 1 jest w pewnych "widełkach" napięciowych więc im dokładniejszy (lepszy sygnał) tym bliższy jest tej prawdzie zapisanej na dysku (przecież może być sygnał na granicy gdzie do końca nie wiemy czy powinna być 1 czy 0). Więc to co masz na wejściu często jednak jest inne na wyjściu. Każdy myśli, że audio cyfrowe to jak przegrywanie danych z dysku na dysk, a to tak nie jest. To nie jest kopia bit perfect, gdzie jest czas na wielokrotne potwierdzenia czy otrzymany bit jest tym, który być powinien. A jest to tak pomyślane, że te przkłamania są odbierane bardziej w niuansach, a nie w wielkich artefaktach dzwiękowych czy jeszcze bardziej trzaskach. Bierzmy pod uwagę fakt, że jeden znak to tak naprawdę 8 bitów więc teraz wyobraź sobie ile tych bitów tak naprawdę masz w sek. piosenki, gdzie są przecież określone różne stany charaketrystyki dzwiękowej. Czyli realnie w jednej sekundzie dzwięk PCM z płyty CD zajmuje 1408000 bitów więc zobacz na ile można sobie straty pozwolić, gdzie ucho ludzkie nie wyłapie tego jako faktyczną stratę w dzwięku, a po prostu jako delikatną subtelnością. Sporo tych bitów musiało by być przekłamanych, abyśmy to usłyszeli jako np. trzask. Jeszcze dochodzi kwestai bitów MSB (tu jeden bit utracony może spowodować słyszalny trzask) i LSB (tu nawet dużo większa ilość utraconych bitów spowoduje, że niczego nie usłyszymy poza delikatnymi może zmianami, które intuicyjnie możemy wyłapać lub nie), ale to za dużo, aby się nad tym rozwodzić i pisać elaboraty.
Fakt jest faktem, że kabel czy dla cyfry czy dla gramofonu ma znaczenie bo podlega tym samym prawom fizycznym co każdy inny kabel. Jedynie w przekazie analogowym nie mamy duzo konwersji i przez to dla nas jest ten dzwiek lepszy pomimo nawet pewnych niedoskonalosci, a w cyfrze dochodzą ciągłe interpretacje i upraszczanie samego sygnału. Sama fala przecież jest opróbowana (opisywana) i już w tym podejściu brana jest pewna ułomność ludzkiego słuchu więc stąd walka na coraz to wyższe formaty jak DSD64, 128 itd.) Cyfra jest skomplikowana. Prościej kupić gramofon podłączyć i cieszyć się muzyką :) Cyfra oczywiście gdzie nie doszukujemy się niewiadomo jakiej jakości jest super bo wygodna, szybka dostępność i o niezłej jakości. Ale jak potrzebujemy super jakości to można w cyfrze ostro popłynąć bo dużo jest elementów tej układanki. A gramofon rządzi się podstawowymi prawami fizycznymi jakimi są wibracje i zakłócenia EMI/RFI bez tych konwersji upraszczających sygnał choć w pewnym sensie też jest interpretacja zakodowanego dzwięku na płycie. Więc jak niedoszukujemy się nie wiadomo czego to streaming jest świetny, ale jak chcemy coś więcej to taniej wejść w gramofon. Oczywiście tu też można popłynąć, ale nie w takim stopniu jak w cyfrze. I gwarantuję, że gramofon np. Planar 6 Regi czy Projext X2 czy X8 albo Thorens TD1500 da dzwięk systemu cyfrowego dużo droższego. Oczywiście jak będziemy szukali jezcze więcej to i na wkładkę jesteśmy w stanie wydać 50tyś zł. Ale w cyfrze już jestesmy przegrani w jednej kwestii. Niektóre wydania w cyfrze (streming/CD) za sprawą loudness war są po prostu skopane i nieważne jak drogi będzie system i tak zagra najwyżej poprawnie. To już zależy od tego co kto słyszy i dokąd zamierza dojść. Są teraz urządzenia AllinOne i nie martwimy się o kable, a brzmią co najmniej dobrze zwłaszcza jak chcemy słuchać tylko stremignu z Tidal'a, a wygoda coś wspaniałego. Więc w tej zabawie musi być pewien umiar :)