Pytanie od początkującego miłośnika winyli: mam Linna LP12 z wkładką MM Adikt. Jak dotąd jestem z niej zadowolony. Ale nie zawsze... W moich zbiorach płytowych mam produkcje monofoniczne Polskich Nagrań Muza z lat 1960-tych i jak dla mnie - brzmią kiepściutko: kompletnie bez życia, ściszone, dźwięk dochodzi z oddali. Mam też taką ciekawostkę: płyty z festiwalu Warszawska Jesień, rocznik 1970. W tym sezonie festiwalowym - płyty były sprzedawane zaledwie kilka dni po koncertach! - po raz pierwszy wydano ten sam materiał zarówno na płytach monofonicznych (jak we wszystkich innych latach do tamtej pory) jak i w stereo. No więc w roczniku 1970 są dwie płyty i tak się składa, że pierwszą mam w wersji mono, drugą - w stereo. I ta w stereo brzmi pierwszorzędnie, podczas gdy ta w mono - słabiutko, podobnie jak płyty z lat 1960-tych. Zaczynam podejrzewać, że nie chodzi o realizację nagrania, lecz o moją wkładkę, która nie radzi sobie z płytami monofonicznymi. Czy to tak właśnie jest? Wybaczcie tak proste pytanie. Uprzejmie proszę o komentarze.
PS. Dodam jeszcze, że w moim preampie mam guzik pod tytułem "mono" i gdy tę stereofoniczną wersję płyty z 1970 roku słucham w mono, nadal brzmi fajnie. Więc raczej nie chodzi o to, że mono mnie nie przekonuje :-)