Proporcję ścian kolumny, tzw. "klasyczną" (1: 1,41), albo "złotą", stosowaną w vintagegu, wielu uważa za najbardziej naturalną pod wzgledem brzmienia. Szeroka ściana przednia dawała polepszenie efektywności o około 3db.
Musimy pamiętać, że dopiero pod koniec lat siedemdziesiatych pojawiły się wzmacniacze o większej mocy. Wcześniej stosowano w kolumnach powszechnego użytku różne sztuczki, które jakoś nasycały pokój i poprawiały niedoskonałości liniowości źródeł.. Wysoka, szokująca dzisiaj, a wtedy standartowa sprawność wynikała z tych małych mocy.
Przy podejściu racjonalnym, czyli po odrzuceniu zachłyśnięcia się tą efektywnością, starych modeli nadających się do użytku pozostaje naprawdę niewiele. Są to głównie wtedy (i dzisiaj) drogie topowe modele robione jednostkowo. Uzbiera sie takich kolumn z 20? Stworzono natomiast szereg ciekawych przetworników, które zaaplikowane racjonalnie są rzeczywiście ponadczasowe.
Dopiero pojawienie się programu Nasdaq dlla promu kosmicznego pozwoliło jakoś skutecznie sprawdzać rezonanse obudowy. Wcześniej wiele kolumn z reguły miało zbyt cieńkie ścianki, bez wystarczającej liczby usztywnień. Uzupełnione dużą objętością obudowy owocowało to często niewielką liczbą, ale za to potężnych wezłów rezonansu. Duża sprawność niskotonowca wiązała się z podwyższeniem jego częstotliwości rezonansowej. Cieńkie ścianki które "same" grały, dawały wrażenie potężnego, choć może ciut dziwacznego basa, a basrefleks liczony dla wysokiego fr, taki estradowy, sie dokładał. Wysokotonowce bywały ustawiane o 3dB wyżej od reszty, by wrażenie dużej głośności w pokoju spotęgować.
Takim klasycznym przykładem tego typu działań są kolumny, którymi do dzisiaj wielu się zachwyca, a ja nazwałem "Altusami dla bogatych", czyli Alteki 9.
W drugiej połowie lat siedemdziesiątych zrobiła się moda na kolumny wielodrożne, dalej wysokosprawne- cieto pasmo akustyczne na coraz więcej drobnych kawałków obsługiwanych przez osobne głośniki. Pojawił się festiwal zniekształceń fazowych i cuda generowane przez rokokowe zwrotnice i 15-to calowe niskotonowce, którymi to często uzupełniano. A membrana których, w tańszych konstrukcjach zachowywała się jak miekki kapelusz na wietrze.
Lata siedemdziesiąte to już nowoczesna elektroakustyka. Wiadomo było gdzie dokładnie postawić kolumny-w jakiej odległości od rogu, ścian, konkretne częstotliwości się podbijają, bądz osłabiają.
Warto przypomnieć sobie Aleksandra Witorta "Zespoły głośnikowe"- wydania sprzed 80-go roku.
Typowy audiofil był bardziej wyedukowany niż teraz. Gazetki, nieuzależnione w takim stopniu jak dziś od reklamodawców, uczyły na co zwracać uwagę przy zakupie i konfiguracji.
"Wszystko powinno być zrobione maksymalnie prosto, ale nie prościej"-A. Einstein