Cały czas rozmawiamy na poziomie - niestety na poziomie wyznaczonym obrońców idei śmietnikowego rupiecia...
uważam Zdzislav, że wysoka efektywność nie jest do niczego potrzebna w domu (chyba że ktoś chce słuchać z małej lampy). Ale jak ktoś chce to znajdzie głośnik estradowy o wysokiej efektywności, jest w czym wybierać.
Po prostu racjonalniejszym wyborem jest mniejszy głośnik dający to samo pasmo przy mniejszej efektywności zasilany wydajnym wzmacniaczem. Dlatego w tym kierunku rozwinęła się technika domowego stereo.
Przy czym hi-endowe (naprawdę zaawansowane technicznie) kolumny są wielogłośnikowe i zazwyczaj oferują wysoką efektywność... Jeśli efektywność ma być wyznacznikiem jakości to w zasadzie nie ma o czym pisać.
Przecież wątek jest o starych szacownych kolumnach głosnikowych, niespotykanych już rozwiazaniach, a nie o handlowaniu rozpadającym się smieciem i wychwalaniu jak on wspaniale brzmi i leje na głowę współczesne konstrukcje.
PS. Coraz krótsze wpisy Sabora są przejawem elokwencji jak sądzę... Teraz czekam na wpisy jednowyrazowe.
PPS. Mzawek, ale porównywałeś te stare Goodmansy z takimi samymi lecz nowymi. Bo piszesz, że grają jak nowe. A może trzeba im dodać loudness bo już nie przetwarzają skrajów pasma, a kiedyś może przetwarzały?