>>Wyjąłem płytę z odtwarzacza i pomaszerowałem z nią na drugi koniec pokoju do komputerowego napędu Asusa i NuForce’a. No tak, no niestety – trzeba wiedzieć co jest światłem, a co cieniem. Co kopią, a co oryginałem. Jak mi się jeszcze raz jakiś bęcwał w necie odezwie, że słucha na byle czym i z byle czego, a sprzęt nie ma dla niego żadnego prawie znaczenia, bo z wszystkim jest mu jednako wygodnie i tak właśnie powinna wyglądać prawidłowa percepcja muzyki, bo wszystkie te sprzętowe zabiegi to wygłupy i wyrzucanie pieniędzy w błoto (a w Internecie niemało jest takich mędrków i nawet grupy wzajemnego wsparcia potworzyli na różnych forach, a tak ogólnie to czasy mamy teraz bęcwalskie i wielki na bęcwałów urodzaj), no więc jak coś takiego znowu napotkam, to chyba lżył będę od najgorszych, bo takie gadanie krzywdę wielką ludziom wyrządza i od prawdziwych muzycznych przeżyć ich odsuwa.
Uniosłem się, ale nie szło inaczej. Bo niby doskonała karta dźwiękowa, najlepsza jeśli nie liczyć profesjonalnych, jak również DAC wysokiej klasy i po zacnym optycznym kablu, żeby nie było na ten temat głupich uwag, a różnica w muzycznym obrazie tak ogromna, że aż mi dech zaparło. A przecież Cairn to żadne cudo i Sonic Pearl świetny wzmacniacz, ale nie zaraz wielki arystokrata jakiś za krocie, a także same słuchawki też nie szczyt szczytów wymagający jakiegoś wyjątkowego się z nim obchodzenia. A jednak aż taka różnica. Jak między dniem a nocą.<<
Rolandsinger Ty bęcwale :)))