Jak to jest tymi Susvara w porównaniu do Abyss 1266TC, z tego co słyszałem, to Susvara potrafią uwieść, ale Abyss jednak maja lepsza separacje, scenę, rozdzielczość i są chyba minimalnie tańsze.
Miałem pożyczyć Abyssy 1266 Phi TC w wersji Lite w piątek, ale coś nie wyszło. Liczę na to, że uda się w nadchodzącym tygodniu.
A tymczasem odpowiem koledze na temat Abyssów i Susvary.
Od kilku dni słucham modelu 1266 Phi TC no i mam niezłą zagwostkę. Bo po pierwsze, muzyka rozrywkowa (rock, blues, jazz, elektronika rytmiczna, pop) brzmi genialnie i na kilometr nie widzę konkurencji. Ściślej: nie widzę możliwości konkurencji, tak jak w zoologii się czasem zdarza, jakiś jedyny gatunek zwierzęcia tworzy jednocześnie rodzaj, co znaczy, że nie ma nic w pobliżu, filogenetyczna pustka. Susvara tę samą muzykę zagra - moim zdaniem - płasko, przez nos i bez wykopu. 1266 TC zagrają czad. Orfeusz jest na antypodach, zagra pięknie, bez wątpienia, ale nie będzie, za przeproszeniem, łojenia. Nie chcę powiedzieć, że 1266 TC grają po chamsku, ale prawdę mówiąc taka była moja pierwsza reakcja: wyrafinowany cep. Później nieco zmieniłem zdanie :)
Po drugie, muzyka rozrywkowa stanowi mikroskopijny dodatek do muzyki klasycznej, której na co dzień słucham, a więc zanim wydam te 20k złotych, kilka razy się zastanowię. Choć bardzo mnie kusi.
Po trzecie, moim zdaniem 1266 TC nie nadają się do muzyki klasycznej. Sprostowanie: nadają się, ale tylko czasem, ale jak już się nadają, to jest bosko. Głównie instrumenty solowe, ale też małe składy kameralne. Orkiestra - czasem. Nie dlatego, że się nie zmieści albo się sklei, bynajmniej! 1266 TC oferują większą przestrzeń i nie mniej detaliczny przekaz co Susvara. Ale...
Po trzecie, bas. Można powiedzieć: zjawiskowy, piekielnie mocny, buzia sama się uśmiecha. W utworach rockowych, które spróbowałem, zazwyczaj wszystko grało jak należy, rozmach iście popisowy, jesteśmy na koncercie; ale czasem, rzadko,zdarzały się płyty z basem przesadzonym - wówczas nie dało się ich słuchać. Nie pomagało kombinowanie z pozycjonowaniem padów i pałąka. (*) Natomiast w muzyce klasycznej basy potrafią zasłonić inne instrumenty. Niech tylko w orkiestrze walnie kocioł, wszystko inne gaśnie, a sam kocioł rozlewa się pod muszlami. Dosłownie. W jednym z nagrań organowych (Tako rzecze Zaratustra, Richarda Straussa), dźwięk burdonowy schodzi tak nisko, że bas przez chwilę dosłownie szuka ujścia i wylatuje bokami aż - tak sobie wyobrażam - wyrówna się ciśnienie z otoczeniem. (**)
Po czwarte, można też powiedzieć, że ten bas jest kiepskiej jakości, bo wynika z odbić pod muszlami a to oznacza przedziwne geometryczne interakcje czyli - jak sądzę - spore zniekształcenia i dudnienia. W muzyce rozrywkowej to się łatwo broni, jednak w klasyce - rzadko. Bas jest napompowany i obły, czasem paskudny. Może da się jeszcze pokombinować ustaweniem padów, ale też jasne mi się wydaje, że twórcy tych słuchawek sa po prostu rokendrolowcami.
Skłamałbym mówiąc, że nie chciałbym tych słuchawek, ale moje potrzeby są nieco inne. Gdybym słuchał tylko rocka - oddałbym Susvarę w zamian za Abyss 1266 Phi TC, prawie na pewno!
(*) 1266 umożliwia pozycjonowanie nauszników na cztery sposoby: przez sterowanie szerokością pałąka, przez jego skręcenie za pomocą widełek na czubku głowy ergo odginanie padów, przez obracanie padów (do dyspozycji mamy kąt pełny) i przez podnoszenie/obniżanie wysokości padów nad uszami. Ruchy te zmieniają ilość basu i nieco mniej wpływają na przestrzeń.
(**) Pady nie muszą (nie powinny) dociskać do głowy. W moim przypadku najlepszy efekt uzyskałem pozwalając słuchawkom trzymać się na skroniach i pozostawiają sporo luzu za i pod uszami.