Cześć!
Z wielką radością trafiłem na to forum, przeczytałem mnóstwo postów i nie ukrywam,
miałem opad szczęki widząc, co niektórzy z Was wiedzą na temat elektrostatów.
Jestem również pod wrażeniem Waszych kolekcji posiadanych modeli.
Ja mam słuchawki Stax Lambda Pro z 1982. ze wzmacniaczem Stax SRM-1/MK-2 Professional, które - można powiedzieć - odziedziczyłem po zmarłym koledze (jego żona odsprzedała mi je za symboliczną kwotę).
Na co dzień prowadzę hobbistycznie małe studio nagrań, a słuchawki Stax służą mi (i mają służyć) jako referencyjny odsłuch. Lubię ich odmienne brzmienie, także ich transparentność, jednak do rzeczy.
Od początku mój zestaw był już nieco "trafiony", to znaczy posiadał pewną wadę, mianowicie na miedzianej siatce jednej ze słuchawek - w moim wypadku prawej, widać było mały ślad korozji miedzi - śniedzi. Nic z tym nie robiłem, ponieważ nie bardzo wiedziałem, czy cokolwiek mogę zrobić, a słuchawki grały (co prawda ta ze śniedzią nieco ciszej).
Jednak po czasie pojawiły się również zniekształcenia, plama się powiększyła, więc otworzyłem pad, a ty niestety katastrofa, błona osłony od strony uchu porwana, brak siatki. Widać, że było coś grzebane.
Zacząłem już szukać nowych słuchawek i wtedy trafiłem na to forum.
Do napisania tutaj nakłoniła mnie seria postów użytkownika Krzysztof_M, który śmiało opisuje swoje doświadczenia z naprawą przetworników.
Pisząc tutaj, chciałem też uniknąć wszelkiego straszenia, że się nie da, że nie dam rady, czy też, że to niemożliwe, że elektrostaty to sterylne warunki, kosmiczne powietrze itd. Wiadomo, że da się je naprawić, czytałem i widziałem co robi np. Krzysztof_M i chylę czoła (m.in. opis naciągania mylaru 2 um i napylenia warstwy przewodzącej - absolutny sztos).
Przede wszystkim nie uśmiecha mi się wydawać setek złotych na nowe słuchawki, jeśli to nie jest konieczne. Posiadam wyposażony warsztacik elektroniczny, podstawową wiedzę i podstawowego skilla w naprawie sprzętu elektronicznego (w sumie.. popartego skończonym prawie 25 lat temu technikum elektrycznym)
I chyba najważniejsze: rozumiem jak na jakiej zasadzie działają te słuchawki, że nie ma tutaj żadnego audio-voodoo, a ich w sumie prosta konstrukcja umożliwia samodzielną naprawę.
Będę również potrafił zmierzyć parametry przetwornika profesjonalnym sprzętem, którymi oczywiście się podzielę.
Zdaję sobie również sprawę, że być może nie obejdzie się bez zakupów, jednak chciałbym koszty ograniczyć do minimum. Nie celuję również w przywrócenie ich do stanu fabrycznego, nie taki jest cel tej naprawy.
Pewne jest to, że w naprawianym przetworniku mylarowa membrana jest ok, jedynie nieco przykurzona (spowodowane pewnie brakiem siatki ochronnej). Z tego co wiem, w tym modelu jest to 1 lub 1,5 um.
"Kanapka" przetwornika w tym modelu jest sklejona klejem, wewnątrz być może cyjanopanem, a na brzegach jakby silikonem, więc delikatnie rozciąłem ją nożykiem i oto taki widok - zaśniedziała kropka na miedzianej siatce, z obu stron.
Dobra wiadomość jest taka, że śniedź jest tylko na powierzchni.
Jak myślicie, czym zdjąć warstwę śniedzi?
Jak zabezpieczyć przed dalszą korozją?
Czym skleić z powrotem warstwy "kanapki"?
Jakimi materiałami zabezpieczyć tył i przód przetwornika, zamiast syntetycznej siateczki z tyłu i delikatnej błony przetwornika od strony ucha. (Nie wykluczam również wymiany tych materiałów zabezpieczających elementów w drugim - sprawnym przetworniku, żeby zachować podobne parametry akustyczne.)
Z góry dziękuję za wszelkie rady!
Radek