Rok 1983 - liceum. Pędziłem do domu, aby zdążyć na jakąś audycję radiową prezentującą całe płyty (nie pamiętam jaką) - nagrałem "Kill\'em All". Od jakiegoś czsu słuchałem ciężkiej muzyki - Iron Maiden, Judas Priest, AC/DC, Saxon... ale po usłyszeniu pierwszego kawałka: "Hit The Lights" - zdębiałem - yo była pierwsza thrash metalowa kapela jaką słyszałem - zakochałem się w Metallice od pierszego słyszenia i wydawało mi się, że na zawsze. Mój kumpel również słuchający dużo metalu był zdecydowanie bardziej ortodoksyjny i Metallica trafiła do niego dopiero wraz z Czarnym Albumem.
Rok później "Ride The Lighting" z moim ukochanym do dziś "Creeping Death" - było dobrze - grzali ciągle, choć takie "Fade To Black" - jednak fajne
1986 - "Master Of Puppets" - po pierwszym przesłuchaniu powiedziałem, że Metallica skończyła się. Po kilku następnych stwierdziłem, że to wspaniała płyta a zespół ciągle rozwija się.
1988- "...And Justice For All" - niezła płyta, ze wspaniałym "One" - szkoda, że bez basu - ale to znany problem ;)
1991 - "Metallica" - dostałem chyba tę płytę od narzeczonej (wtedy - obecnie od 15 lat żona) - brzmienie potężne, ale jakoś mnie niezbyt wzięła - moją kobitkę i owszem: "Unforgiven", "Nothing Else Matters" oi co mnie zdziwiło "Sad But True". Dla mnie to była najgorsza płyta.
1996 - ukazała się nowa M - przesłuchałem pobieżnie w sklepie, skrzywiłem się nieco, ale kupiłem - wielki błąd nigdy nie przesłuchałem całej.
Pominę litościwym milczeniem "Reload" i "S&M" - kaszana i gigantomania w przypadku "S&M" - ciekawe czemu muzycy rockowi chcą łączyć rock z muzyką klasyczną - pewnie jakieś kompleksy...
W 2003 roku mój ulubiony prezenter "Trójki" Piotr Kaczkowski zaczął puszczać nową M. Na szczęscie nie kupiłem... przyznaję mam skopiowanę, ale nie słucham - koszmarna realizacja (zresztą M. nigdy nie miało dobrego producenta) i fatalne kawałki.
2008 - "Death Magnetic" - zesół zapowiada powrót do korzeni> P. K. puszcza "The Day That Never Comes" - dla mnie pomyłka. Później P. K. puszcza wszyskie kawałki z jeszcze wtedy nie wydanej płyty - jedne lepsze inne gorsze - ale tak to jest po jednorazowym przesłuchaniu. Czekam na płytę. Ponieważ od paru lat nieco się wycwaniłem i najpierw ściągam z netu płytę we FLACu, a potem decyduję o ewentualnym kupnie, ściągnąłem "DM". Niestety powrót nastąpił do korzeni...ale te korzenie są w Load/Reload. Niepotrzebnie rozdmuchane do 7 i więcej minut kawałki. Znowu tragiczna realizacja - Loudness War rządzi - czas umierać... Płyta co najwy żej średnia nieco lepiej niż "Load" ale o lata świetlne od "...And Justice..."> Szkoda miałem taką nadzieję na przyzwoitą płytkę, z fajną książęczką - cóż zaraz wrzucę "Creeping Death" i humor mi się nieco poprawi...
Żegnaj Metallico - byłaś dla mnie bardzo ważną kapelą. Niestety magnetyzm śmierci Cię skusił.