Audiohobby.pl

Słuchawki Pioneer SE Master 1

Alucard

  • 2551 / 3599
  • Ekspert
02-02-2020, 11:19
Słuchawki Pioneer SE Master 1

Od dawna już pastwa namawiał mnie żebym sprawił sobie te słuchawki. Czytałem opinie, recenzje, nie dowierzałem że mogą w ogóle grać no bo  zdania były tak podzielone i sprawa ogólnie tak kontrowersyjna że nawet patrząc na ten dziwny wykres odpowiedzi częstotliwości miałem wątpliwości. To może grać? O co tu chodzi? Myślałem o wielu słuchawkach bo ostatnio w sumie srogo obrodziło ale szczególnie brałem pod uwagę tylko te najwyższych lotów oczywiście koniecznie z mocarnym basiszczem. W grę wchodziło dość sporo bo Focale Stellia i Utopia, Ultrasony E5 i T7, Meze Empyriean, Finale D8000, Grado PS2000 i GS3000, nowe Klipsche i Fostexy TH900. Oraz te Pioneery.



W końcu nadarzyła się odpowiednia okazja nabycia słuchawek w bardzo małej cenie. Więc nabyłem. Spodziewałem się dobrego grania ale dostałem coś innego niż myślałem. Do napisania tego zabrałem się generalnie teraz bo po prostu musiałem osłuchać się z nimi żeby wiedzieć o czym mówię i mieć pewność co do tego co mówię i słyszę. Ogólnie to po prostu kupiłem je "na pałę", bez słuchania co było dość śmiałym posunięciem, ale postanowiłem że nie dam wiary wypocinom wariatów w stylu Savova i przesłucham ten temat sam. To że spodziewałem się czegoś innego nie znaczy że myślałem że będzie lepiej, tylko zaskoczył mnie styl grania tak drogich słuchawek. Zazwyczaj większość słuchawek z tego przedziału cenowego celuje w jakieś robienie cudów, strzelananie sopranami, basami, popisami w dziwnym stylu, robienie jakichś dziwnych figur dźwiękowych. Przy tym często są te słuchawki przekłamane i męczące na dłuższą mętę, ocieplają lub oziębiają temperaturę przekazu na własną modłę, mają często podrasowaną lub wysuniętą górę która za bardzo męczy moje uszy. Jeśli kogoś denerwują dziwne zabiegi producentów słuchawek, aby podnieść ich atrakcyjność, szczególnie na krótkich odsłucham przed kupnem, to może odetchnąć spokojnie. Nie jest to nawet blisko tego co podają na uch flagowe Pioneery. To nie są typowe "audofylskie" słuchawki wywołujące mieszane uczucia i efekt "cofki", nie zaczną męczyć po 15 minutach, leżą na głowie wygodnie, są jak luksusowe auto jeśli chodzi o budowę i wygodę, i tak samo jak w tym aucie przemieszczamy się w nich przez muzykę. Ale po kolei.

Budowa

Jedno słowo - luksus. To jest prawdziwy Mercedes S klasy wśród słuchawek, porównywalne są chyba tylko do słuchawek Focala i być może do Meze E (tych nie maiłem okazji mieć w rękach). Ważą 460 gram, ale nie czuć tej wagi w ogóle, opaska rozkłada ciężar świetnie, pady zapewniają królewski poziom wygody. Oprócz Focal Utopii nie znam słuchawek który miałyby jakiś start do nich w kwestii wygody i wykonania, totalna ekstraliga.  Słuchawki są w całości z aluminium, opaska jest skórzana tak jak pady. Jedyny plastik jest na regulacji pałąka. Są z niego zrobione regulatory wysokości zawieszenia opaski. Muszę przyznać że tak fajnie zrealizowanej regulacji nie widziałem w żadnych słuchawkach, obojętnie jak drogich. Naciskasz przycisk i przesuwasz suwak aż zablokuje się na następnym wgłębieniu na pałąku głównym (są dwa, drugi reguluje docisk do głowy). Słuchawki są otwarte ale izolują dobrze. Jeśli chodzi o kabel to Piotr Ryka napisał że jest on do wymiany z racji tego że soprany nie są w pełni rozwinięte lub za bardzo do tyłu. Ja tego tak nie widzę, są jak najbardziej na swoim miejscu, czyli we właściwym, bo są częścią muzyki, nie wyodrębniają się, nie cisną w uszy natarczywie jak słuchawki konkurencji. Ale to później. Kabel jest super z innego względu - ma świetny materiałowy oplot, podwójny, z wierzchu czarny, w środku biały. To najdziwniejszy i chyba najlepszy kabel pod względem "konsystencji" jak i widziałem. Jest miękki a jednocześnie sztywny, posiada dosłownie coś jak pamięć kształtu, można go jakby formować, np mocno wygiąć w jedną stronę i on tak po prostu zostanie i będzie sobie leżał tak jak my tego chcemy. Ktoś miał naprawdę dobry dzień że wymyślił coś takiego. Zwijać go na biurku czy owinąć wokół czegoś lub zgiąć go aby zrobił zakręt przed jakimś wzmacniaczem lub czymkolwiek - nie ma problemu. Dostosuje się do tego jak chcemy żeby leżał w przeciwieństwie do beznadziejnego okablowania np firmy Beyerdynamic które zawsze działa mi na nerwy. Prostackie kable naprawdę. Ogólnie piątka z plusem i fallusem. Okej, z głowy, dalej.

Sound jednakowoż brzmienie? Dźwięk :)

Najważniejsze. Jak to dziadostwo gra w końcu? Jeśli miałbym określić czym kierował się Tim Vine Lott strojąc te słuchawki w Air Studios, to myślę że byłoby to parę głównych założeń co do brzmienia w pierwszej kolejności, a konstrukcja została dopasowana do pewnej bardzo głębokiej wizji reżysera tego spektaklu jakim są flagowe Pioneery same w sobie. Po pierwsze - jak najbogatszy, możliwie najlepszy dźwięk który będzie po prostu cieszył ucho i dawał czystą przyjemność z słuchania muzyki. Po drugie jak najwierniejsze oddanie dźwięku - barwy, temperatura przekazu, odpowiedni ciężar dźwięków, kultura grania itp - przy jednoczesnym dopasowaniu tego dźwięku do każdego gatunku muzycznego. Słuchawki grają dobrze wszystko od basowej elektroniki do bezbasowej wokalizy. Przekaz jest energetyczny jak w słuchawkach Grado ale strojenie odbiega od tego z Grado znacznie jeśli chodzi o spójność brzmienia i ogólne piekno muzycznej formy. Pioneery są spójne i muzyklane aż do bólu, jakakolwiek fatyga podczas słuchania nie ma racji bytu, dźwięk jest zupełnie wygładzony a wszelkie obostrzenia są odessane.  Na paśmie panuje całkowite zespolenie ze sobą każdego podzakresu, dźwięk jest aksamitny i płynny, ma znakomitą przejrzystość i rozdzielczość, dysponuje odpowiednią potęgą i uderzeniem żeby zagrać nowoczesną elektronikę ale też pond przeciętną kulturę przekazu która pozwoli słuchać muzyki jaka kuła w uszy na innych słuchawkach. Gładkość formy muzycznej przypomina tę z Final Audio D8000. Z nimi nie martwię się że jakieś nagranie zabrzmi źle. Na tych słuchawkach nic nie zalicza wtopy.  Klayton z Celldwellera nigdy nie darł się w takim stylu a jego agresywna wyżyłowana pod względem sopranów muzyka nie tnie w uszy i nie narzuca się, tylko płynie z absolutną swobodą i kulturą. Pierwszy raz doświadczam przekazu tak energetycznego i bogatego w detale a zarazem wygładzonego i ocierającego się o autentyczną perfekcję brzmienia.

Basy

Bas jest duży. Ten zakres ma wszystko zrobione tak jak trzeba od początku do końca. Nie bedę owijał w bawełnę bo ot nie ma sensu.  Jeśli ktoś jest basshedem a  słucha na planarach i wybrał coś z linii LCD od Audeze to po prostu błąd. Te słuchawki w kwestii basu biją każde planary oprócz D8000 na głowę. Jest zejście, sub bas trzęsie dołem pasma, środek i góra uderza mocno ale z kulturą. Brzmienie potrafi oddać nalezycie rozmach. Bas jest wypełniony po brzegi i schodzi nisko, ale nie posiada olbrzymiej masy. Skupia się na wypełnieniu, uderzeniu, rytmie i szybkości. Przyspieszenie basu i nie tylko, ogólnie całego dźwięku jest duże. Nie da rady zgubić niczego, słuchawki nadążą w najtrudniejszych momentach, nie ma opcji że coś sknocą.  W elektronice gdzie trzeba oddać szybkość i uderzenie, to będzie tam aż wszystkiego nadto. To nie bedzie tylko basowa podstawa, to będzie prawdziwy puls który zatrzęsie przetwornikiem i przywoła ten słynny "podmuch" z kolumn, jak to mawiał jeden koleś z którym kiedyś pracowałem. Ten dół potrafi oddać  to jak są zrealizowane nagrania, jeśli w muzyce bas jest taki bardziej jak studnia, to go dostaniecie, jeśli silnie uderza to taką energię odda, jeśli mocno idzie dołem to dostaniecie ten powłóczysty pomruk ale zawsze odpowiednio kontrolowany. Mamy tu wszystko, ciepło, barwę, faktury, brak krwawienia na średnicę, brak zasłaniania czegokolwiek, zawsze absolutna kultura i kontrola. Zrobić taki bas w słuchawkach aby pozostawał w razie potrzeby tłem i tylko podstawą a w razie potrzeby uderzał jak młot ale robił to w takim stylu w dodatku - pochwała i pełna rekomendacja dla bassheda od bassheda. Jeszcze jedno - co tu jest szczególne to umiejscowienie tego basu w przekazie, przestrzeni. Jest specyficzne i konstrukcja tego jest taka aby zawsze dopełniał średnicę, nie dominował pomimo takiej wielkości. Słuszny i dobry zabieg wykonany przez inżynierów Pioneera.

Średnica

Okej, co tu się dzieje to nawet nie zajarzyłem od razu. Czad po prostu. To jest średnica z kolumn przeniesiona na słuchawki. Na innych słuchawkach względem tych Pioneerów po prostu brakuje muzyki, brakuje poważnej części informacji. To jest absolutnie główne danie tych Pioneerów i ich opisowa część - muzykalność wynikająca z ilości samej muzyki na średnicy.  W tych słuchawkach się "słyszy" po prostu. One nie podbijają żadnego zakresu żeby być bardziej słyszalne a dźwięk cierpi na tym robiąc z samego siebie karykaturę. To nie tu. Tu po prostu... słyszy się. I to jak. Muzyka płynie jak przeniesiona z kolumn, prosto z głośnika razem z całą przestrzenią, informacjami  które potrafią zawrzeć w średnicy kolumny a które giną gdzieś w zwykłych słuchawkach. Myślałem że PS500e pod tym względem i ogólnie Grado wypadały tu dobrze ale Pioneer Master1 pokazują kto rządzi na srednicy. Zwycięzca jest oczywisty.  Muzyka płynie zawierajac w sobie całą rozpiętość i napowietrzenie brzmienia zestawu stacjonarnego, oddając wrażenia przestrzenne za pomocą rozkładu stopionych ze sobą planów i holografii, w bardzo subtelny i niepowtarzalny sposób. To jest zupełnie inny spektakl niż to co kreuje Utopia, inny też od Grado, chociaż jest podobne wrażenie dodatkowej jakby mocy na skrajach pasma. Sposób w jaki inzynierowie z Londynu przyrządzili ten zakres to po prostu pozostaje wstać i bić brawo a potem słuchac muzyki bo do tego te słuchawki zostały stworzone.  Czapki z głów.  Różnicowanie, rytm, barwy, neutralność, pogłosy, naturlaność, spójność, nie ma co nawet dywagować, najwyższa liga. Ta średnica ze strony technicznej jest wspierana znakomitą rozdzielczością i przejrzystością jednak wydaje mi się że te aspekty akurat nie na miarę Focalowskich Utopii. Jednak to zupełnie nie ważne bo muzykalność i przyjemność płynąca z słuchania tych słuchawek jest wyższa niż w przypadku Focali. Pioneery potrafią też oddać to co zawsze kręciło mnie najbardziej - subtelne zmiany w szybkościach dźwięków, dynamice, nateżeniu, krótkie przejścia, przedłużanie i skracanie wybrzmień na potrzeby urozmaicenia doznań muzycznych w skomplikowanych aranzacjach.  Jak coś ma pędzić to będzie pędzić bez wytchnienia, jak coś ma urzekać to będzie urzekać, jak coś ma być misterne i skomplikowane to są chyba najlepsze słuchawki aby oddać wewnętrzną misterność trudnych utworów których czar leży głęboko na różnych warstwach w średnicy. Potrafią być dosadne jak i pokrętne oraz szczegółowe, pokazują jak niektóre utwory wiją się żeby oddać skomplikowany wachlarz dźwieków, emocje które temu towarzyszą. Przekaz tych słuchawek jest bardzo osobistym przeżyciem gdy słuchamy na nich swoich ulubionych utworów i nie tyle co dostrzegamy je w jakimś nowym cudownym świetle, ale mamy wrażenie że w końcu cieszymy się nimi zupełnie w całości tak jak powinny grać bez utraty  czystej muzyki w muzyce. Ktoś tu miał kurde ucho jak stroili te słuchaweczki. O czym należy wspomnieć to jest całkowity brak fatygi dla uszu, podczas słuchania nawet najbardziej basowych lub najostrzejszych utworów. Ktoś tu postawił na totalną przyjemność z słuchania i to nie zostało zrealiowane trywialnie jak odjęcie agresji sopranom poprzez tylko wygładzenie ich, ale cały dźwięk został podany w pewnej "atmosferze ochronnej" z iście analogowym spiłowaniem. Te słuchawki nie grają, one płyną. Co do wokali to nigdy nie będą zalane, wokalista zawsze pokaże się nam w tym muzycznym widowisku jako właściwa atrakcja. Wszyscy brzmią naturalnie i przekonująco, zawsze są zrozumiali i widoczni. A jak pieknie na dłoni widać kto naprawdę ładnie śpiewa i przede wszystkim umie śpiewać. Niektórzy się mogą srogo zdziwić kiedy usłyszą swoje ulubione utwory pierwszy raz na tych słuchawkach, bo pewne rzeczy mogą być... inne, niż myśleli ;)

Sopran

On na tym kablu jest bardzo dobry, taki jak trzeba, nie wybija się i nie robi dziwnych rzeczy. Co Piotr usłyszał że mu ten kabel nie podszedł apropo tego zakresu to nie wiem, ale ja więcej sopranu anie tego zeby był bardziej do przodu, nie potrzebuję. Jest liniowy, ma odpowiednią twardość, różnicuje, jest ultra gładki, nigdy nie potnie uszu, świetnie dopełnia średnicę, nie szaleje jak wściekły na wzór niektórych słuchawek. To przemyślany i dobrze rozciągnięty skraj pasma o odpowiedniej agresji i nasyceniu, trójwymiarowy, pełen delikatnych małych dźwięków i wybrzmień, uzupełnia średnicę w magiczny blask. Nareszcie słuchawki które mnie nie denerwują sopranem. Musiałem przerzucić taką masę słuchawek aby dotrzeć właśnie teraz, właśnie do nich. Gdzie sopran nie rzuca się na mnie, nie próbuje poderżnąć mi gardła, tylko uzupełnia genialną średnicę o masę deliaktnych niuansów, czyli tak jak pojmuję ten zakres. Tak on powinien wyglądać. jak cała reszta ma grać przyjemnie, zawrzeć odpowiednie informacje i podać je w niemęczący sposób bez strzelania do góry w szale dynamiki i strzelistości.  Wszystko od dołu do góry płynie. Po prostu. Gdyby tak do sopranu przyłożyły się inne firmy to świat byłby lepszym miejscem. Jasno nagrany stary rock ale chcecie go słuchać głośno? Nie ma problemu. Skomplikowane utwory z mnóstwem cienkich dźwięków, syczków i cyknięć? Godzinami można się delektować i wsłuchiwać w ten delikatny i złożony obraz górnych partii jakie oddają te słuchawki. Gratka dla ludzi o zszarganych nerwach którym działają źle na głowę ekspansywne wysokie tony.

Reasumując dostajemy bardzo dobre, wysmakowane słuchawki grające kazdy gatunek, bezpośrednie rozkładajace dźwiek na dużym planie z wielką sceną, z wzorcową holografią, uczciwe i nieprzesadzone  w żadną stronę, z płynnym spójnym brzmieniem które może się wydać misowate, ale przy długich sesjach słuchania wychodzą plusy tego delikatnego strojenia. Słuchawki są all rounderem, nadają się do wszystkiego, do każdego gatunku, do starych i nowych albumów, do jasno nagranego rocka, do ciężkiej elektroniki, nawet po całym dniu słuchania brzmią neutralnie, niczego nie brakuje, niczego nie jest za dużo. Wpięty w dobry tor zagrają muzykę. Cholera, tylko tyle? Aż tyle :) Ale jaka to muzyka, pełna i płynna, słuchana tak jak byście chcieli słuchać - przyjemnie i bez fatygi, prawdziwa złożona i emocjonalna, bez udziwnień. Przy komputerze z DACiem po USB się sprawdzą jak ulał bo ten dźwięk jest składny od początku do końca i nie posiada żadnych obostrzeń. Pisząc to nie chciało mi się wchodzić w pewne niuanse jak pogłosy przestrzenne, przydźwięki, ciśnienie dźwięku na ucho, otwartość, kreowanie sceny na boki, w głąb, piony, poziomy i inne drobne rzeczy składajace się na całość spektaklu. Tu wszystko jest tutaj w tych słuchawkach i robią to jakby od niechcenia. I to nie jest to nie jest tak po prostu żeby było, to jest w dobrym i dużym stylu.  Po prostu posłuchajcie z 3 - 4 godziny non stop czego chcecie na tych słuchawkach. Hip Hop, elektro, pop, instrumentale, wokale, klasyka, jazz.  Słuchawki najlepiej się czują w długich sesjach odsłuchowych i są z gatunku tych które docenia sie  bardziej im dłużej się słucha. Duże basy - ale nie męczą, złożone mocne soprany - ale kulturalne i opanowane, średnica - jest w swojej własnej lidze którą wykreowała. Zawsze pozostają oczywiście te pytania których nie lubię. A które lepsze? Utopie czy Pioneery, D8000 czy Mastery? Czy się opłaca za tyle kasy? Szczerze mówiąc to nie wiem. Które lepsze? Pionki czy Utopie np. Utopie wyartykułowane do bólu, rozdzielcze i wyciągające bryły z muzyki żeby z nich zrobić dźwięki, ale przy basie i uniwersalności Pioneerów wymiękają. D8000 piękne i mocarne, bardziej na "hurrra" z kolei Pioneery też poskładane i spójne świetnie a za to bardziej misterne do cichego słuchania się nadają. Lepszości względne, a poziomy bardzo wysokie.  Te czy inne, wybierzcie swoje demony. Wiem jedno, że Ci którzy mówią że są tam jakieś zniekształcenia i słuchawki są trudne w odbiorze to jacyś ignoranci. Nie usłyszałem nic takiego. Nowe flagowe Pioneery są wspaniałe do słuchania muzyki. Energetyczne i zadziorne ale analogowe i spiłowane odpowiednio żeby kreować przyjemny spektakl.  Nastrojone żeby angażować ale jednocześnie nie męczyć przy dłuższym słuchaniu.  Nie żałuję że kupiłem, szczególnie za tę cenę. Kabla też nie wymieniam bo nie potrzebuję żeby mnie coś denerwowało nadmierną aktywnością, poza tym ten jest super z tą swoją plastycznością. Największy plus to chyba jednak  taki że słabo nagranej muzyki, słucha się fajnie mimo posiadania tak szczegółowego  źródła. Dynamika i detal  bez mordowania uszu. Polecam posłuchać jeśli będziecie mili okazję. Tylko słuchajcie muzyki a nie plików/płyt. :)
Największy słuchawkowy GURU w Polsce.

Karol

  • 2011 / 4321
  • Ekspert
02-02-2020, 21:20
Żeby za parę lat ktoś się nie dziwił, dlaczego taka recenzja przeszła bez echa.
Powtarzam raz jeszcze, to co napisałem w wątku "Słuchawki wysokiego lotu":
Moje gratulacje! Bardzo dobra recenzja i ładnie napisana. Masz kolego talent. :-)

Alucard

  • 2551 / 3599
  • Ekspert
02-02-2020, 21:36
Dzięki ale to w sumie nawet nie była próba napisania recenzji :) Chciałem tylko nareszcie zakończyć te bezsensowne dywagacje że jakie to one są słabe i w ogóle coś tam z nimi nie tak. Słuchawki dobre, przeszły jak to powiedział Piotr bez echa i w sumie nie wiadomo dlaczego. jacyś dziwni recenzenci powypisywali głupot  i ludzie taki produkt z daleka omijają a ja tu w całkowicie co innego słyszę. Sprawę należało wyjaśnić :) "Recenzja" niech sobie bedzie tu, na pewno nie zatonie, zawsze mogę ją zaraz skopiować do tematu Pioneer i będzie też tam.
Największy słuchawkowy GURU w Polsce.

Alucard

  • 2551 / 3599
  • Ekspert
13-06-2020, 19:26
Aneks do recki.

Helloł, u mnie dalszy ciąg upgradów, więc mały aneks do grania tego systemu i zmian, bo jest o czym pisać i na czym słuchać. Wyszedł ode mnie taki pomysł żeby coś poprawić w systemie, bo główne słuchawki w moim systemie, Pioneer SE Master 1, złapały dużo godzin i jak to  dynamiki dociążyły się i zespoliły, sopran stał się delikatny i wycofany, o  czym informowali mnie inni właściciele więc wiedziałem poniekąd że z czasem tak z nimi będzie. Ogólnie dźwięk wysokiej próby, ale ten TYP  dźwięku dłużej nie mógł być przeze mnie uznawany za uczciwy, różnicujący odpowiednio i posiadający odpowiednią agresję, poczucie ożywienia muzyki. Średnica stała się zbyt masłowa a dół pasma dominował w przekazie.Pomagało w tym przyciemnienie które wzrastało wraz ze spójnością i ułożeniem słuchawek podczas łapania godzin. A więc co nastąpiło -  sprzęt pojechał do Krakowa na dostrojenie i został zamówiony nowy kabel bo coś mi mówiło od jakiegoś czasu że ten firmowy ma trochę na sumieniu. To co na początku było dobre dla tych słuchawek z tego kabla, po dopaleniu stało się przesytem.  Zniknęła metaliczność na górze pasma i poszarpane dźwiękowe faktury więc może odejść na emeryturę. Po prostu za dużo zaciemniał i w żaden sposób nie wspomagał głębi dla tych słuchawek, więc stał się bezużyteczny.  Dźwięk był za cieżki, zbyt misiowy, sopran miał za mała objętość i zbyt mały udział w muzyce.

 

A więc wczoraj wrócił z dostrojenia pod flagowe Pioneery, Headonic w ewolucji trzeciej, interkonekty Sunset w wersji drugiej i zasilacz do wzmacniacza w wersji drugiej. Dojechał też kabel  na wtyczce Viablue, wyglądający dokładnie jak kabel Cardas. Cały szary, bardzo ładny.  Jeśli chodzi o brzmienie ogólnie tego wszystkiego razem, to powiem krótko - jest grubo.  Nie wiem co Michał tam zrobił, ale ciężko jest się oderwać od słuchania muzyki. Ale może po kolei, standardowo w moim stylu, najpierw podział na pasma, potem ogólnie.

 

Basy: dostały głębi i ogólnie przeczyściły się, są bardziej dobitne, nie wpadają nigdy w żadne studnie i albo niepotrzebny łoskot np w cieżkiej elektronice z elementami metalu, co nieraz im się zdarzało. W poprzedniej konfiguracji było ogólnie odrobinę za cieżko w tym zakresie i to nie służyło Pioneerom bo one nie grają potężną masą w dzwięku i nie ma sensu na siłę im tego pompować, a raczej wyciągnąć z nich maksa czymś co wprowadzi lepszą kontrolę na dole. Zniknął z nich totalnie efekt powłóczystości i teraz tracki które lubiły trząść przetwornikiem i zrobić z basu taką trochę zbyt zmasowaną jednolitą papkę, czują się troszkę lepiej. Całościowo ten bas jest teraz twardszy i mneij obły, nie stracił za to w ogóle nic z natarcia i takiego dobicia, slamu, kicku (czy co tam chcecie) z samego dołu. Muzyka w której bębny  daja czadu dostanie kopa, bebny mają teraz lepiej zaznaczone pogłosy i są uczciwsze. Ciężka elektronika ma lepszy balans, basu ogólnie jest trochę mniej ale wzmogło się całościowe wrażenie jego potęgi i twardości co jest uczciwsze moim zdaniem i pokazuję więcej muzycznej prawdy.  Jak mówił Rob Watss, nie chciałbyś żeby Twoja muzyka zabrzmiała miekko. No tak, nie chciałbym :D  To ogólnie lepszy, bardziej zręczny dół pasma który pomimo swojej wielkości i siły uderzenia nie powinien nikogo zmęczyć w takiej konfiguracji. Jest tam gdzie go potrzeba, nie żyje samoistnie jako jakaś podstawa która wciąż daje się we znaki swoją obecnością (wiele słuchawek planarnych w mojej opinii).

 

Srednica: tutaj się mocno wyklarowało i zaszło parę ciekawych zjawisk. Pierwsze to usniecie efektu "blur" z muzyki i efektu zbytniej ciężkości który wychodził na niektórych płytach/nagraniach rockowych.  Zjawiska muzyczne które wczesniej były pokryte przez przez nadmierne przyciemnienie, spokojnie uczestniczą w muzyce w jaśniejszej oprawie i nie są już tłem dla potężnych basów wspieranych trochę za cieżką, zamgloną niższą średnicą. Ma się wrażenie jakby było słychać jakieś nowości, oczywiście to złuda, to było tam wcześniej, ale doszło do głosu po innym rozłożeniu aspektów i rebalansie na całym paśmie. Te słuchawki ewidentnie tego potrzebowały. Czuję że mogę skupić uwagę przez to, na tych warstwach średnicy, na których nie skupiałem się wcześniej. Ogólnie ten zakres ożył, dostał powietrza, całościowo jest taki potężny objętościowo pierwszy plan, jest zdecydowanie bardziej dziarsko i jasno, przede wszystkim równiej. Najwięcej tutaj pokazał zmian też nowy kabel który pokazał większą głębię i lepszą przestrzeń, dzwięk  jest bardzo duzy,  dosadny, wzrosła bezpośredniość, cała średnica pokazuje to w czym moim zdaniem te Pioneery są mistrzowskie - złożoność trudnych utworów gdzie nakłada się na siebie wiele różnych warstw muzycznych. Im więcej tutaj się poprawi w tym zakresie, tym lepiej te słuchawki grają. A więc potrzeba tu także dużej przejrzystości, która również została podniesiona. Słuchawki z tym kablem grają zaraz po D8000, najbliżej kolumn, ze wszystkich których słuchałem. Bezpośrednia, skomplikowana i odważna średnica.

 

Wysokie: Tutaj największy postep, pojawiło się tyle powietrza również dzięki nowemu kablowi, że powrót na stary set i kabel nie byłby dla mnie możliwy. Został podciągnięty każdy aspekt tego sopranu, od jego objętości, wzrostu agresji, do przestrzenności. Holografia jest bardzo dobra, jest mnóstwo powietrza w wysokich partiach. Przestrzeń i poczucie uwolnienia dźwięku czerpią z tego całymi garściami. Ten sopran uwalnia mnóstwo dźwięków, planktonu, nie faworyzuje niczego, jest uczciwy i nie próbuje dominować, śwetnie wspiera średnicę, co na poprzednim ustawieniu systemowym przestało mu się udawać. Perkusje mają nowe życie, najwięcej zyskał własnie rock n roll i wszystko co nie mogło rozwinąć skrzydeł bo opiera się mocno na strzelistych górnych partiach. Panowie z Quemist, Celldwellera, Avenged Sevenfold, Skillet,  Linkin Park, Dope i wielu innych zespołów są wdzięczni majkelowi. Tak jak i ja :) Ten nowy odwazny sopran znacznie lepiej kreśli teraz wszelkie  obrysy i  poczyna sobie znacznie śmielej. Odkrywa wiele pozostając gładki, wyartykułowany i niemęczący, nigdy nie każe słuchacza za dobór słabiej nagranej muzyki. Talerze perkusji szatkują powietrze z lepszym różnicowaniem, słychać jak na dłoni w który perkusista właśnie uderza, każdy ma swoj osobny właściwy dla niego dźwięk i miejsce. Niby było to wcześniej, ale radochy tego typu nigdy za wiele :)  Teraz jest jeszcze więcej i lepiej więc dlaczego nie? ;)

 

Ogólnie:

Wejście w przekaz jest niesamowite, przestrzeń się napompowała powietrzem a soprany ożyły, mają znacznie więcej miejsca w muzyce, bas dostał głębi, wszystko ma nowy balans, detale są podkreslone i lepiej widoczne, całe muzyczne zdarzenia jakby uwolnione z jakiegoś zacieśnienia. Góra się odkryła, zniknęło uczucie zbytniej dosadności na średnicy które trochę spowalniało muzykę. Bas jest szybszy i bardziej dobitny, stracił nieco na ogólnej objętości ale zyskał wszędzie indziej. Holografia jest na wyższym poziomie, wzrosła całkowita transparentność, można słuchać jeszcze głośniej niż przed upgradem, z jeszcze mniejszą fatygą ale dynamika i przejrzystość jest tak duża, a balans i tonacja tak dobre, że odczuwam dużą satysfakcję na każdym poziomie głośności. Kabel oczywiście zrobił swoje w tym, poprawił głębię tak jak się spodziewałem, ogólnie przeczyścił w tej muzyce szczególnie średnicę, wyklarował to i owo. Czego chcieć więcej? Jest trochę lepiej niż oczekiwałem w sumie.

Ale do rzeczy. Co mnie uderza osobiście: zadziwiło mnie w jaki sposób teraz te słuchawki pokazują narastanie dźwięków  albo wydarzenia które były bliżej  lub dalej. Mają teraz zaznaczony wyraźnie ten dystans, więc muzyka praktycznie ożywa pod względem przestrzennym a skomplikowane brzmieniowo utwory pokazują wręcz niesłuchawkowy poziom zachowań zjawisk przestrzennych. Po prostu słuchasz  i dzieją się jakieś dziwne rzeczy na które nei zwracałeś uwagi, tu coś jest dalej, tu coś bliżej, coś w kawałku  przelatuje z lewej na prawo, raz jest po lewej, potem po prawej, dalej potem bliżej, narasta, potem znowu się wygasza. Mam parę takich kawałków elektro, gdzie to świetnie słychać. Ogólnie taka radocha kiedy takie rzeczy się dzieją w muzyce, znacie to, pewien poziom misterności zarezerwowany dla sprzętu z górnej póły. Audiotechnici ADX5000 potrafią podobnie np ale kuleją trochę na dole pasma. To są oczywiście takie rzeczy które zanikają gdzieś czasem w świadomosci jeśli człowiek nie nastawia się na ich wyłapywanie, ale na szczęście nigdy nei zanika poczucie dużego dźwięku jak z kolumn o ogólnej wysokiej SQ, więc po prostu te słuchawki cieszą mnie teraz bardziej i raczej będą cieszyć jeszcze trochę dłużej. Są takie płyty które lubię jak Table for Two których źle mi się słuchało na poprzednim ustawieniu z racji na zbytnie zaciemnienie dźwięku i jakiś taki "karton" ale to znikło. Zespół Dope z płytą Life która jest nagrana bardzo cieżko również zagrał jak trzeba a wcześniej już mnie denerwowało jak ta płyta brzmiała na tych słuchawkach, bo przecież na PS500e słuchałem bez problemu. Było za cieżko, znacznie za cieżko i ciemno, ta płyta trochę leżała, ale chyba nie jak Table for Two np. Ogólnie odbieram nową wersję dźwięku zaproponowaną przez majkela i flagowe Pioneery jako lepszą alternatywę dla tamtego zbyt dobitnego, kalorycznego przyciemnionego dzwięku który sprawdzał się przy słuchawkach Grado. Żeby nie było, tu nie zaszły żadne cuda i to nei tak że wcześniej było nagle tak źle, oczywiscie było okej w większości materiału, jako że głównie była to elektronika i tam to co przeszkadza w rocku, nie przeszkadzało. Jak ktoś ma jakieś pytania, chętnie odpowiem. Oczywiście pewnie wszystkeigo nie uwzględniłem lub napisałem to trochę chaotycznie, ale jakoś tak się staram pisać zawsze mneij więcej jak to odbieram i czuję.

 

Jeszcze na koniec... Trochę chyba było mało o kablu, więc wracajac  do kabla,  powiem tylko że właściwie pokazał bardziej bezpośrednią, większą od kabla zestawu, wersję dźwięku zaproponowaną przez ten system. Wzrosła cała pojemność, poczucie bliskości i namacalności,  bas zyskał na sile i głębi, wzrosła przejrzystość. Ten kabel gra inaczej niż ten który miałem kiedyś od majkela, zrobiony z conducfila. Tamten poprawiał przejrzystość i dawał lepszy wgląd w nagranie, ten daje  więcej. Podnosi prawie wszystkie aspekty w dźwięku wyżej, na tym kablu przede wszystkim jest takie wrażenie jakby cholernie dużo było samego dźwięku, wszystkiego jest bardzo dużo i tak wszystko brzmi - duży dźwięk z dużą objętością, czysty i dobitny, wszechstronny i holograficzny. Jako że kable same z siebie nie grają jak wiadomo, a tylko odkrywają lepiej bądź gorzej zalety systemu, znaczy to że kabel z zestawu ograbia te Pioneery z części tego czym one próbują błyszczeć, objętości, siły i potęgi basów, balansu w graniu i zrównoważenia wielu aspektów które złożą się ostatecznie na dźwięk. Standardowo też kabel ściąga "kocyki" tam gdzie one były, głównie na średnicy, ale czym zadziwia najbardziej to właśnie pokazaniem wielkiej skali dźwięku tych słuchawek. Skala na miarę Final D8000 lub Ultrasone Tribut 7. Słuchawki Focal moga o takiej pomarzyć.Na tym kablu szybko robi się strasznie potężnie w miarę kręcenia potkiem w prawo. Mi się też po prostu podoba, jest cały szary na wtyczce Viablue. Szare kable i szary oplot, wygląda jak rasowy Cardas :D Coż, na razie chyba tyle. Nie pozostaje mi nic więcej jak zatwierdzić sprzęt, to co pisałem Michałowi na PM, uważam że zostało wykonane. Duży odwazny dźwięk raczej dla młodego słuchacza spragnionego emocji, bez faworyzowania niczego. Czysta radocha z słuchania.

 

Gradus, Alucard.
Największy słuchawkowy GURU w Polsce.