Od czasu do czasu wkładam MJ2 na głowę i sprawdzam postępy w ich graniu.
Chyba nie jest źle. Utwierdziło mnie w tym przekonaniu, dzisiejsze doświadczenie.
Ale zanim do niego przejdę, opowiem, co mnie się parę lat temu przydarzyło.
Pisałem o słuchawkach Sony MDR-SA1000. Chwila niefrasobliwości i powstaje coś takiego:
Zakładając SA1000 po LCD-3 dowiedziałem się, że w utworze "All a dream" z płyty Little Broken Hearts, Norah Jones w składzie instrumentów jest tamburyn.
Jak się już dowiedziałem, to założyłem LCD3 i zacząłem nasłuchiwać.
Na Sony, ten tamburyn po prostu jest, na LCD-3 trzeba go usłyszeć.
Zamiast docenić, że mi się chciało siedzieć i usłyszeć ten tamburyn, para nadgorliwców zaczęła sprawdzać, jak to jest na innych słuchawkach. Nie minęło nawet 4 godziny i pojawił się pierwszy:
Aż z ciekawości odsłuchałem ,Karol, ten kawałek Norah Jones ....u mnie na LCD3 słychać ten Tamburyn, jest jak byk....całkiem wyraźnie.
Trzeba było jakoś wybrnąć:
Czyli LCD-3 Fazor i górę ma lepszą. :)
Na moich też go słuchać.
Mnie chodzi o coś trochę innego.
Słucham na LCD3 tego utworu i praktycznie nie zwracam na ten tamburyn uwagi.
Jakby go nie było.
Puszczam to samo na SA1000 i od razu przykuwa moja uwagę, swoim żywym, wyrazistym dźwiękiem.
To w tym tkwi ta różnica.
Uff! Chyba się udało. ;)
Ledwo skończyłem pojawił się następny:
Nie chciałbym Wam psuć humoru, ale u mnie na pchełkach no-name za 15zł z kiosku w tym kawałku puszczanym z jutuba również dobrze i wyraźnie słychać ten tamburyn... Jeżeli został tak tam nagrany to chyba nic specjalnego, że go tak słychać.
Trafił się dociekliwy. Sprawdzać takie rzeczy na pchełkach za 15 zł.
Trzeba było ratować się humorem:
4m,
nie chciałbym Cię zbyć milczeniem, bo możesz się niebezpiecznie utwierdzić, w swym błędnym przekonaniu.
Tamburyn z Youtube na pchełkach za 15 zł, brzmi jak tamburyn z Yuotube na pchełkach za 15zł.
Tamburyn na SA1000, brzmi już o niebo lepiej, bo jego wartość jest zdecydowanie większa.
Natomiast tamburyn na LCD-3 Fazor, to pełnia audiofilskiego szczęścia za ok. 7500 zł (do negocjacji).
Mam nadzieję, że teraz w temacie tamburynu jest już wszystko jasne!
:-)
@4m odpuścił mi (chcę wierzyć, że z sympatii):
Dla mnie tak. Dzięki za wyjaśnienie :)
a reszta, chyba poszła za jego przykładem.
A teraz wspomniane wyżej doświadczenie.
Mocno zainteresowały mnie ATH-L5000. Zacząłem szukać o nich informacji.
Okazuje się, że nie ma ich za wiele. Jak na razie, właściwie tylko z recenzji Piotra Ryki, można dowiedzieć się jak grają.
Na 4 stronie
Recenzja: Audio-Technica ATH-L5000 „the best᾽ia", jest link do
"Symphonie fantastique" Berlioza pod batutą Sergiu Celibidache.
Dla ułatwienia przytaczam ten fragment:
Audio-Technica ATH-L5000
I znów przy przedmiocie recenzji, i znów nie inaczej jak z pochwałą. Co można o brzmieniu flagowej Audio-Techniki powiedzieć pozytywnego w kontekście tamtych dwóch? Są takie rzeczy i ich sporo. Poczynając od tego, że przekaz okazała się mieć wyraźniejszy i bardziej zróżnicowany. Wszystkie brzmienia bardziej dopracowane i mocniej w słuchacza się wciskające wspaniałej jakości zróżnicowanym tłoczeniem; coś jakbyś do czytania założył potrzebne ci okulary. W szczególności odnośnie dalszych planów, na których te dźwięki większe, mimo iż jednocześnie dalsze. (Podobny efekt daje się zauważyć u starych i nowych Omeg Staksa.) Zarazem bardziej też różnorodne i bardzie prawdziwe swą czysto powietrzną formą – jak lepszym skanerem odwzorowane. Weźmy jeden przykładzik, ale za to drastyczny.
W przywoływanej już kiedyś Symphonie fantastique Berlioza pod batutą Sergiu Celibidache jest na początku dwudziestej trzeciej minuty długa pauza między częściami. Przechodziłem przez nią na Meze Empyrean i na dwóch teraz używanych. Na żadnych poza Meze nie było słychać, że taśma nagraniowa nie została użyta nowa i pozostały na niej z poprzedniego nagrania niezmazane nawet wirującą głowicą resztki. Ale na Meze jedynie jako minimalny śladzik, a na Audio-Technice słychać je było doskonale – nie sposób nie usłyszeć, że to kobiecy wokal. Zresztą takie przebitki słyszalne były wyraźnie też parę minut dalej – przebijały się na Audio-Technice tak mocno, że aż zaczęły irytować. Takie są te diamentowe membrany i takie ich zawieszenie z permendurowym napędem. Na Stax SR-009 też powinno być mocno słychać, lecz może nie? – nie miałem jak sprawdzić. (Tak przy okazji: w Audio-Technice względem Meze są dużo bardziej rozbudowane soprany, dające większą bezpośredniość, ale trudniejszy w zamian odbiór. W efekcie Meze napędzać łatwiej i są do słuchania łatwiejsze; nie trzeba im tak jakościowego toru.) Dnia kolejnego wróciły Ultrasone i na nich też było dobrze słychać, lecz odrobinę słabiej.Posłuchałem na moich MJ2, tego fragmentu symfonii. Przerwa rozpoczyna się od 22 minuty i 5 sekundy nagrania.
Rzeczywiście, dosyć wyraźnie, słychać przebijający się damski wokal. W dalszej części symfonii w cichszych partiach, tak jak pisał Piotr, też słychać te przebitki. Ciekawi mnie, czy jest to do wychwycenia i na innych słuchawkach?
Mam podejrzenie, że jak mój tamburyn, ten damski wokal, słychać nie tylko na MJ2 i słuchawkach wymienionych w recenzji.