hehehe to troche tak jakbys napisal ze jakis master burger w maku to jest top kulinarny, ja rozumiem ze smakuje i ze "przecietny Kowalski" nie lata wlasnym odrzutowcem na obiadki do Mediolanu, ale cholera są granice sensownej rozmowy :-)))
Dla kazdego pewnie w innym miejscu ale ja naprawde widzialem Statement Naima i zapewniam ze maly nie jest, widzialem topowe kolumny Wilsona, sonus fabera, focala i male nie są, widzialem topowe gramofony i zaden nie jest kieszonkowy, wzmacniacze topowe lampowe tez zdrowo wygladaja, za to pierdziawki mp3 i kombajny do sypialni przydaja sie male. Nie mowie ze nie da sie na tym sluchac muzyki i sam czesto slucham na dokanalowkach LG poleconych przez kolege forumowego, z tym ze na ulicy a poza tym maja tez mikrofon czym łapią kolejna przewage nad dowolnymi HE slucawkami :-)))
I nie będzie mały, nie dlatego ze nie może ale dlatego ze do prawidłowego odsłuchu - i to niekoniecznie systemów HE - potrzeba jest odpowiednio dużego głośnika i odpowiednio dużego i dostosowanego pomieszczenia.
Miniaturyzacja następuje w elektronice. W zasadzie można by zmieścić całe urządzenie wzmacniająco odtwarzające wysokiej klasy w czymś nieco mniejszym niż pudełko od butów. ... Za wyjątkiem głośników oczywiście. Ale i tym przypadku całą zwrotnicę da się przesunąć do takiego pudełka, a nawet do komputera jak się bardzo uprzemy. I będzie to technologicznie najbardziej zaawansowane rozwiązanie...
Tylko ze na razie jakoś się tego nie robi i nie upowszechnia w systemach pełno wymiarowego stereo domowego.
Widziałem takie próby w HE - choćby Tact czyli Stainway Lyngdorf i widziałem takie próby w systemach sypialnianych już kilkanaście lat temu - choćby zestawy dzielone Midi Technicsa z biampingiem i zwrotnicą aktywną.
Ale to się nie upowszechnia, choć technicznie można już upakować wysokiej klasy elektronikę w takich zabawkach wielkości Yamahy Pianocraft.
Dlaczego więc się tego nie robi?
Dlaczego producenci poświęcają całą energię projektowa i wytwórcza na rozwijanie jakichś pierdziawek sypialnianych i brzęczyków bateryjnych do telefonów, zamiast udostępnić wysoka technologię produktów dla masowego odbiorcy do słuchania w domu w przyzwoitych warunkach akustycznych???
Moja ocena jest taka: - bo ludzie tego nie potrzebują. A jeżeli dostaliby coś więcej to by tego niedoceniali. Pomijając już fakt, że darwinowski kapitalizm maksymalizuje zyski kosztem dobrego gustu, przyzwoitości i doceniania konsumenta.
Efektem takiego rozwoju rynku będą zaawansowane elektroniczne systemy HE jak Stainway Lyngdorf, niedostępne dla 99% populacji audiofilskiej, dlatego bez znaczenia będzie jak naprawdę brzmią – dobrze czy tylko gra cena na etykiecie.
Nadole tej góry cenowego absurdu - stanąć możesz z przeciwną filozofią odsłuchu muzyki. Czyli z minimalnym zaangażowaniem elektroniki. Głośnik pełnopasmowy i wzmacniacz - dowolny do wyboru od lampy do cyfrowego Tacta przez pospolite tranzystorowce w klasie AB. Jeszcze trochę czasu upłynie, a tylko to zostanie audiofilom, którzy nie są w stanie wydać na HE ceny własnego domu. Prosty sprzęt od niszowych producentów - audiofilskich, kontra masowe grajki na baterie i brzękadełka w smartfonach z Chińskiej Republiki Ludowej.